Artykuły

Dejmka narodowy teatr w Łodzi

Publikacja pracy Grażyny Kompel "Dejmka narodowy teatr w Łodzi" niemal zbiegła się z nadaniem - dzisiaj - Teatrowi Nowemu imienia Kazimierza Dejmka. Książka składa się z kroniki łódzkiej działalności reżysera, aktora, trzykrotnego dyrektora sceny i szkicu jej poświęconemu - recenzja Leszka Karczewskiego w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Publikacja pracy Grażyny Kompel "Dejmka narodowy teatr w Łodzi" niemal zbiegła się z nadaniem - dzisiaj - Teatrowi Nowemu imienia Kazimierza Dejmka. Książka składa się z kroniki łódzkiej działalności reżysera, aktora, trzykrotnego dyrektora sceny i szkicu jej poświęconemu.

Trudno zgodzić się z recenzentem tomu, prof. Janem Ciechowiczem, iż zestawione przez autorkę kalendarium działalności zawodowej i artystycznej Kazimierza Dejmka "pełne jest prawdziwych odkryć i sensacyjnych ustaleń". Jest raczej efektem rzetelnej pracy archiwistki, która nie ograniczając się do dokumentów oficjalnych sięgnęła po m.in. po prywatną korespondecję reżysera. Od chronologicznie zestawionych faktów w ogóle trudno wymagać, by zaskakiwały.

Czytelnik pasjonujący się teatrem wymaga tego jednak od szkicu "W Łodzi", komentującego faktograficzne ustalenia. Tym bardziej, że oczekuje rozwinięcia zapowiedzianej tytułem tezy o narodowym charakterze teatru Dejmka. Niestety, trudno ją tam odnaleźć. Praca Grażyny Kompel przyniosła jedynie w najwyższym stopniu stereotypową opowieść o trzech łódzkich dyrekcjach patrona Teatru Nowego, obficie cytowane prasowe wyimki łącząc zdawkowym słowem odautorskim.

Tej kronikarskiej narracji daleko od jakiejkolwiek próby choćby zainteresowania czytelnika. Autorce obce są narratywistyczne teorie naukowe (sprzed 35 lat), przekonujące, że od pisanej historii można i należy wymagać, by była zajmującą opowieścią. Trudno nawet odnaleźć ślad zainteresowania autorki tematem. Po prostu pracowicie zestawione przez historiografkę daty czekają na historyka potrafiącego połączyć je ciekawą narracją, której - mówiąc wprost - literacki język przekona czytelnika, iż teatr, którego przecież w większości wypadków ani autor, ani czytelnik nigdy nie wiedzieli na oczy, jest wart zachodu.

Smuci także lekceważenie, z jakim autorka traktuje "miejscowych recenzentów". Tym bardziej, że kontrastuje ono z atencją wobec opinii współpracowników pism ogólnopolskich, zawsze zwanych "krytykami", którzy Teatr Nowy oceniali "w wyważony sposób", "rzeczowo", ponieważ "zrozumieli, na czym polega fenomen Dejmka". Zaś zdawkowo cytowani łódzcy pismacy co najwyżej coś tam "odnotowali z dziennikarskiego obowiązku".

Tymczasem jedynie estetyczne sądy świadczą o tym, że teatr nie jest tylko przedsiębiorstwem, zatrudniającym różne osoby, których nazwiska widnieją na kolejnych odnotowywanych przez kronikarza kolejnych okólnikach. Tylko na recenzjach - także miejscowych recenzentów - historiograf teatru, którym jest dr Grażyna Kompel, może oprzeć tezę, że Teatr Nowy Kazimierza Dejmkiem był zjawiskiem estetycznym. I to wybitnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji