Artykuły

Poznań. Co dalej ze szkołą baletową?

- Klamka zapadła, niestety. Teraz kuria może wejść do budynku, chociaż to przecież państwo odbudowało go po zniszczeniach wojennych, a ostatnio wyłożyło kilka milionów na remont. Niekorzystne dla nas postanowienie sądu uprawomocniło się - mówi Mirosław Różalski, dyrektor Szkoły Baletowej w Poznaniu [na zdjęciu]. - To najczarniejszy scenariusz, szkołę chyba trzeba będzie zamknąć, jeśli nie znajdzie się jeszcze jakieś rozwiązanie lub ok. 40 milionów w ministerstwie na nowy budynek...

Losy Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Olgi Sławskiej, od początku, od 1962 r. mieszczącej się przy ul. Gołębiej 8 w Poznaniu, zostały przesądzone chyba już w styczniu 1996 r, gdy ówczesny dyrektor dostał pismo od pełnomocnika Kolegiaty Poznańskiej. Było w nim żądanie: albo zawarcie umowy dzierżawy - 1000 zł miesięcznie, albo opuszczenie nieruchomości. Odbudowanie obiektu po wojnie, argumentuje strona kościelna, było obowiązkiem państwa, a potem również finansowanie remontów. Ale teraz - basta. Teraz my. Szkoła jest jednak placówką państwową, nie ma osobowości prawnej, a jej organem założycielskim jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Toteż właśnie w Warszawie zapadają, w imieniu państwa, wszystkie decyzje...

Prawo na lewo

W styczniu 1996 r. minęły 3 lata od upływu terminu, określonego w ustawie z 17 maja 1989 r, przyjmowania przez Komisję Majątkową, przy ówczesnym MSW, wniosków rewindykacyjnych. Kuria w Poznaniu też miała ponad 2 i pół roku na zgłoszenie swojego roszczenia, ale do końca 1992 r. takiego wniosku nie złożyła. W 1996 r. Centrum Animacji Artystycznej skierowało więc wniosek do Sądu Rejonowego w Poznaniu, w imieniu ministerstwa, o stwierdzenie prawa szkoły do zasiedzenia w zajmowanym obiekcie, lecz 2 lata później pełnomocnik kurii złożył pismo procesowe o zawieszenie tego postępowania. Sprawa nie szła bowiem po myśli jego mocodawcy. Powołał się na ustawę o... gwarancjach wolności sumienia i wyznania, nie mającą nic wspólnego ze zwrotem majątków prawowitym właścicielom. Ponieważ nadal w sądzie nie szło najlepiej, u Kazimierza M. Ujazdowskiego, w czasie jego pierwszej kadencji w Ministerstwie Kultury, dwukrotnie pisemnie interweniował poprzedni metropolita poznański, arcybiskup Juliusz Paetz, próbując wyjednać stosowną decyzję administracyjną. Korzystne dla strony kościelnej postanowienie Sądu Okręgowego, z września 2007 r., będące wynikiem odwołania się strony kościelnej od wyroku Sądu Rejonowego (przyznał on szkole prawo do zasiedzenia), dotyczy obiektu pojezuickiego, czyli tylko jednej części kompleksu zajmowanego przez szkołę.

Dawne i nowe uwarunkowania polityczne

Budynek zbudowali jezuici przeznaczajcie go na szkołę. Po kasacie zakonu budynek przejęła Komisja Edukacji Narodowej, która przekazała go parafii farnej. Wtedy stały obok trzy kamienice, które, wraz z budynkiem pojezuickim, zostały zniszczone podczas walk na początku 1945 r. Na przełomie lat 50. i 60. XX w. wszystkie te obiekty odbudowano. Zostały wtedy połączone funkcjonalnie w jeden, przeznaczony właśnie na siedzibę szkoły baletowej, m.in. z salami wykładowymi, siedmioma salami do prób (jedna z nich znajduje się w pomieszczeniu teatru szkoły jezuickiej, które było najstarszą siedzibą teatru w Polsce) oraz internatem. W1971 r. obiekt został wpisany do rejestru zabytków, jako jedna z najcenniejszych pamiątek baroku w Poznaniu.

Szkoła baletowa (oraz siedziba Polskiego Teatru Tańca - Baletu Poznańskiego) mieści się więc nie tylko na gruncie kościelnym, jak utrzymuje również, nie wiadomo dlaczego, dziennik "Polska - Głos Wielkopolski". Do fary należy bowiem tylko 1260 metrów kwadratowych, pozostała część do Skarbu Państwa (440 m) oraz do Jadwigi i Józefa Piotrowskich (530 m), właścicieli dwóch stojących tu niegdyś kamieniczek W księgach wieczystych ostatnia informacja o Piotrowskich pochodzi wprawdzie... z 1848 r., ale wciąż to oni są właścicielami tej części gruntu, ponieważ, mimo we zwania ponawianego przez sąd, nie pojawili się ich spadkobiercy.

Negując prawo Skarbu Państwa do zasiedzenia przez szkołę, jak utrzymywał sąd pierwszej instancji, Sąd Okręgowy uznał jednak apelację kurii za uzasadnioną, ponieważ Skarb Państwa (ministerstwo) nigdy nie był "samoistnym właścicielem nieruchomości". Państwo zatem wciąż zajmuje sporną część siedziby szkoły, wykorzystując, jak czytamy w uzasadnieniu postanowienia, wcześniejsze, do 1989 r. "uwarunkowania polityczne". Ministerstwo przegrało jednak w sądzie najwyraźniej na własne życzenie, co nie jest, bynajmniej, figurą retoryczną, ponieważ od tej decyzji nie odwołało się do Sądu Kasacyjnego.

Szkota tajnej dyplomacji

Dlaczego? Czy na pewno dlatego, aby wreszcie zatriumfowała święta zasada własności i "sprawiedliwość dziejowa"? Ministerstwo, organ założycielski poznańskiej placówki, nie poinformowało jej dyrekcji ani o terminie posiedzenia Sądu Okręgowego w Poznaniu (odbyło się 4 września 2007 e), ani nawet o niekorzystnym dla tej placówki postanowieniu. Dyrektor dowiedział się o tym dopiero 25 października 2007 r. od... pełnomocnika kurii, a sentencję tego postanowienia, wraz z uzasadnieniem, otrzymał po interwencji w ministerstwie. Przeprowadził tam wkrótce wiele rozmów, z sekretarzem stanu Tomaszem Matą włącznie, wiceministrem w rządzie PiS, odpowiedzialnym za sprawy szkolnictwa artystycznego, który zresztą nadal pełni tę funkcję. Merta obiecał przyjechać do Poznania, na rozmowę z prezydentem miasta w sprawie możliwości znalezienia dla kurii gruntu zastępczego, ale nie przyjechał. Zwlekał tak skutecznie, że w końcu "szczęśliwie" upłynął termin uprawomocnienia się wyroku. Nie odpowiedział też na pytanie Trybuny, czy zamierza skorzystać z prawa do wniesienia przez ministerstwo wniosku o kasację, a jeśli nie, to dlaczego.

No, ale Merta jest współtwórcą programu PiS w zakresie kultury... Jest jednak również współautorem podręcznika o przedsiębiorczości, więc powinien wiedzieć choćby o tym, że należało bronić prawa Skarbu Państwa a więc poznańskiej szkoły, do zasiedzenia Prawo przewiduje bowiem, że gdy koszty remontów obiektu wynoszą 60 procent wartości gruntu, na którym się znajduje, to właśnie ten, kto je poniósł, może uzyskać prawo do zasiedzenia Zastanawiające, że ministerstwo nie użyło tego argumentu podczas rozpraw przed Sądem Okręgowym w Poznaniu...

Musztarda po konsumpcji

Dopiero teraz, podobno, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego szuka możliwości porozumienia się jakoś z poznańską kurią, co jest już, niestety, przysłowiową musztardą po obiedzie. To "porozumienie" może oznaczać kolejne prezenty od Skarbu Państwa dla kurii. Mimo zapowiedzi do Poznania w tej sprawie nie przyjechał pełnomocnik ministerstwa aby negocjować z kurią, zaś pełnomocnik kurii powiedział dziennikarzowi Głosu Wielkopolskiego, że "postanowienie sądu jest już prawomocne. To oznacza, że właścicielem budynku (całego?! - ZR), w którym mieści się szkoła baletowa, nieprzerwanie była parafia farna. Obecnie budynek ten należy do archidiecezji poznańskiej. Nie oznacza to jednak, że teraz szkoła będzie musiała opuścić zajmowany do tej pory obiekt. Prowadzimy rozmowy co do ewentualnej dalszej współpracy." Ciekawe, ile jeszcze w tej sprawie owa "współpraca" będzie kosztowała państwo polskie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji