Artykuły

Warszawa. Wdechy 2007 dla "Aniołów w Ameryce"?

"Anioły w Ameryce" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego są nominowane do nagród kulturalnych Wdechy, przyznanwanych przez zespół redakcji "Gazety Co Jest Grane" za 2007 rok.

"Anioły w Ameryce" [na zdjęciu] to jedna z najbardziej gorących premier ubiegłego roku. Głośna sztuka Tony'ego Kushnera z 1991 r. będąca panoramą Ameryki lat 80. nigdy nie była w Polsce wystawiana. Zainteresowanie publiczności podsycała kontrowersyjna tematyka związana z homoseksualizmem i AIDS.

Spektakl Krzysztofa Warlikowskiego przekroczył daleko oczekiwania widowni i krytyki. Stał się osobistym manifestem artysty i jego zespołu, w samym środku rządów narodowo-prawicowej koalicji opowiadał o dramacie odmienności, hipokryzji i obłudzie polityków, radykalizmie religijnych ortodoksów. Warlikowski przerzucił most pomiędzy Ameryką lat 80. i Polską początku XXI w. i sprawił, że problemy bohaterów Kushnera stały się naszymi problemami.

Ale nie tylko w politycznym planie spektakl Warlikowskiego był najważniejszym wydarzeniem minionego sezonu. Reżyser pokazał wspólny nam wszystkim lęk przed śmiercią i poczucie samotności, jakie ogarnia człowieka postawionego wobec pytań ostatecznych. Takie pytania rodzi AIDS, która jak camusowska dżuma jest w dzisiejszym świecie testem dla człowieczeństwa.

Był to zarazem świetny teatr oparty na genialnym aktorstwie Andrzeja Chyry, Mai Ostaszewskiej, Macieja Stuhra, Stanisławy Celińskiej, Danuty Stenki. Bolesny i poruszający wizją człowieka Zachodu szukającego miłości i prawdy w zakłamanym i wyjałowionym świecie. Być może właśnie ten osobisty ton sprawił, że publiczność zakochała się w spektaklu. Nie tylko w Polsce. Jak donosił korespondent "Gazety" z festiwalu w Awinionie, na punkcie "Aniołów" zwariowała też francuska publiczność i krytyka. "Bóg jest amerykański, a papież polski" - głosił tytuł jednej entuzjastycznych recenzji.

Również we Francji spektakl odbierano w kontekście polityki. "Warlikowski, który jest Polakiem, nie przypadkiem w 2007 r. wystawia sztukę, w której homofobia, antysemityzm i konserwatyzm religijny są sprawami nadrzędnymi. Te sześć godzin snu to nie jest coś do podziwiania, tylko czerwone światło w samym środku rzeczywistości jego kraju" - pisał "Liberation".

Szkoda tylko, że "Anioły w Ameryce" tak rzadko można zobaczyć w ich rodzinnym mieście, Warszawie. Wiosną trupa Warlikowskiego rusza w objazd po Francji, zagrają spektakl w Strasburgu, Walencji, Tuluzie i Paryżu. Do Warszawy zjadą dopiero po wakacjach. Miejmy nadzieję, że w końcu teatr Warlikowskiego doczeka się swojej siedziby w Warszawie i będziemy mogli częściej podziwiać to świetne przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji