Artykuły

Ordonka w prywatnych rękach

Odkryta jesienią kolekcja pamiątek Hanki Ordonówny ostatnie trzydzieści lat przeleżała w prywatnym mieszkaniu w Sosnowcu. Miała wzbogacić zbiory biblioteki lub muzeum, trafiła do krakowskiego kolekcjonera. Kolekcja to prawie 200 zdjęć zebranych przez Hankę Ordonównę, jej korespondencja, autografy, teksty i nuty piosenek - pisze Iwona Sobczyk w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Archiwum przywiózł tuż po wojnie do Polski z wileńskiego mieszkania zabranej do obozu pracy artystki Władysław Łukaszewicz, jej znajomy i stryj Jana Łukaszewicza. Ten ostatni zaopiekował się pamiątkami po śmierci wuja. Zamieszanie wokół kolekcji zaczęło się jesienią zeszłego roku, kiedy wyszło na jaw, jak ogromną ma wartość.

Kolekcjoner, który na początku roku kupił kolekcję, nie chce ujawniać swojego nazwiska. Obawia się, że gdyby wielbiciele przedwojennego kabaretu dowiedzieli się, że został właścicielem takiego skarbu, zjechaliby się do niego tłumnie. - W tym środowisku wieści szybko się rozchodzą. A to są przedwojenne rzeczy, trzeba się z nimi obchodzić delikatnie. Niektóre wymagają konserwacji - tłumaczy. Zapewnia jednak, że nie zamierza odłożyć kolekcji do szuflady. - Jeśli ktoś będzie bardzo tym zainteresowany, to, oczywiście, będę kolekcję udostępniał. Na razie muszę ją uporządkować, umieścić zdjęcia w albumach, no i się tym wszystkim nacieszyć - mówi.

Dotychczasowy właściciel Jan Łukaszewicz chciał sprzedać archiwum instytucji publicznej właśnie po to, żeby wszyscy zainteresowani mogli ją podziwiać. Propozycję złożył m.in. Bibliotekom Śląskiej i Narodowej, Muzeum Narodowemu i Muzeum Kinematografii. - Wszyscy byli zainteresowani, ale nie doczekaliśmy się na poważne propozycje z ich strony - tłumaczy Andrzej Sawicki, znajomy pana Jana, wyznaczony przez niego do roli rzecznika prasowego. Muzea i biblioteki przelicytował w końcu jeden z trzech prywatnych kolekcjonerów, którzy zainteresowali się archiwum.

Kolekcjoner nie chce zdradzić, ile zapłacił, chętnie za to mówi o wartości historycznej pamiątek. - Na rynku są zdjęcia i autografy Ordonki, nawet mam ich kilka, ale w tej kolekcji niezwykłe jest to, że skompletowała ją sama artystka - mówi. Polski kabaret i film okresu międzywojennego to jego hobby. - Najpierw byłem fanem "W starym kinie". 20 lat temu kupiłem pierwszą pocztówkę z Eugeniuszem Bodo, później drugą, trzecią i tak już poszło. Teraz cały czas szukam takich rzeczy - opowiada.

Kolekcji nie traktuje jak inwestycji i nie zamierza jej sprzedawać. - Trudno byłoby się rozstać z takim skarbem. Przekażę go może moim spadkobiercom - mówi.

- Byłem zaskoczony, że można z aż takim entuzjazmem reagować na takie pamiątki. Trafił nam się kolekcjoner z prawdziwego zdarzenia - cieszy się Sawicki.

Łukaszewicz zostawił sobie tylko dwa obrazy - portret Ordonki i jej teściowej, hrabiny Tyszkiewiczowej. Ma też prawo do wykorzystywania skanów wszystkich elementów kolekcji. Jak tylko znajdzie się sponsor, chce wydać je w formie albumu. - Właściwe będą dwa. Jeden w wersji bibliofilskiej, oprawiony w skórę, w nakładzie do 100 egzemplarzy, i drugi - popularny, który trafi do księgarń - tłumaczy Sawicki.

Z tego, że nie jest już właścicielem kolekcji, Łukaszewicz się cieszy. - Ostatnie kilka miesięcy spędził, martwiąc się, żeby ktoś mu tego nie ukradł, i przenosząc pamiątki z miejsca na miejsce. Teraz odsapnął z ulgą - mówi Sawicki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji