Artykuły

Mamy parcie na granie

- Cierpliwości. Wszystko będzie: i bogata propozycja repertuarowa, i ciekawi goście, i brutaliści, i teatralny menedżer. Jest w nas nowa energia, dajcie nam tylko czas - mówi MAREK MOKROWIECKI, dyrektor Teatru im. Szaniawskiego w Płocku na spotkaniu w Gazeta Café.

Razem z nim przyszło czterech nowych aktorów: Marek Walczak, Przemek Pawlicki, Daniel Chryc i Janusz Brodacki. Na większość pytań odpowiadał sam dyrektor, czasem wspomagali go aktorzy. Pytali i dziennikarze, i ci z płocczan, którzy odpowiedzieli na nasze zaproszenie na spotkanie przy Królewieckiej 12e.

Jak oceniacie start teatru po modernizacji?

Marek Mokrowiecki [na zdjęciu]: - Kiedy człowiek jest tak do końca z siebie zadowolony, łatwo popada w megalomanię. Ale proszę wierzyć, naprawdę nie jest źle, bilety na "Operetkę" idą jak woda, spektakl się rozegrał, aktorzy dostali więcej luzu, publiczność reaguje wspaniale. Do tego bajki. Te same bajki w sprawie których biły we mnie takie gromy... Kiedy trzy lata temu w ferie zapraszaliśmy na nie widzów, mimo reklamy, rozsyłanych ulotek, sale świeciły pustkami. Teraz są pełne, sam widziałem odchodzących od kas rodziców ze smutnymi dziećmi - po prostu zabrakło biletów. Dołożyliśmy jeszcze jeden spektakl dziennie, pewnie gdybyśmy dołożyli i trzeci, też by się sprzedał.

Tylko czy to zainteresowanie nie osłabnie, gdy wszyscy zainteresowani obejrzą już nowy budynek?

Marek Mokrowiecki: - Miejmy nadzieję, że nie. Za dwa tygodnie zapraszamy na nową premierę "Hotel Palace" Rolanda Topora w reżyserii naszego aktora Mariusza Pogonowskiego. Po nim z próbami rusza Maciej Kowalewski, reżyser młodego pokolenia, autor bardzo popularnej w ubiegłym sezonie "Bomby". Następnie Stefan Friedman z farsą. W kwietniu zobaczymy u nas Teatr Polski, w maju Teatr Żydowski, w czerwcu "Mistrza i Małgorzatę" Sceny Polskiej. Do tego Teatr Muzyczny Operetka z "Wesołą wdówką". Wznowimy "Każdy kocha Opalę", "Rycerzy", może "Poverella".

Dla płockiego teatru to moment budowy nowej tożsamości, nowego charakteru, duszy. Jaka będzie wasza nowa tożsamość? Czy może stawiacie po prostu na różnorodność?

Daniel Chryc: - W mieście z jednym teatrem nie sprawdzi się miejsce z jedną konkretną linią repertuarową. Płocki teatr nie może być tylko teatrem klasyki, teatrem lektur czy teatrem muzycznym. Trzeba wypośrodkować wszystkie te propozycje.

A co będzie, jeśli z tego wypośrodkowania nic nie wyjdzie, bo nową linię repertuarową wyznaczy po prostu widownia, do tej pory w zasadzie pozbawiona edukacji teatralnej? I nogami zagłosuje na bajki albo farsy?

Marek Mokrowiecki: - Po pierwsze, płocki teatr, podobnie jak wiele polskich scen, jest dotowany. Działamy za publiczne pieniądze i spoczywa na nas obowiązek, żeby nie powiedzieć misja, pielęgnowania kultury narodowej. Dlatego w płockim teatrze zawsze będą propozycje klasyczne. Jeśli zaś chodzi o duszę Tego na zamówienie nigdy się nie zrobi. Dusza teatru rodzi się dzięki wielu czynnikom, w większości irracjonalnym. W zespole, między ludźmi, musi powstać chemia, więź, porozumienie jak w zamkniętym klanie.

I w waszym zespole jest ta chemia?

Marek Mokrowiecki: - Powiem szczerze - nie wiem. To można zobaczyć z pewnej perspektywy. Tak jak np. dopiero teraz widzę co niesamowitego działo się w zespołach, w których pracowałem przed laty. Ludzie zaczepiali nas na ulicy, pytali o teatr. My tymczasem nie zdawaliśmy sobie do końca sprawy, w czym uczestniczymy. W Płocku zalążek tego już jest. Coś się z nami stało w czasie tej tułaczki, gdy budynek teatru był w przebudowie. Kiedy nowy gmach wystartował, wstąpiła w nas nowa energia.

Przemek Pawlicki: - Tym bardziej że w zespole pojawiło się tyle nowych twarzy. To się czuje, kiedy tylko wejdzie się do teatru, to niesamowite parcie na granie. Możliwe, że jeszcze do czerwca przygotujemy nowe projekty w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich.

Panie dyrektorze, a czy teraz zaczepiają pana przechodnie? Czy w Płocku ludzie żyją teatrem? Czy zasługują na własną scenę?

Marek Mokrowiecki: - Oglądałem kiedyś w jednym z greckich amfiteatrów "Antygonę". Rozmawiałem z Grekiem, który siedział obok mnie z dziećmi. Mówił, że nie wyobraża sobie, by jego dzieci nie oglądały Sofoklesa, Eurypidesa. No cóż Smutno pomyślałem wtedy o płockiej widowni. Który rodzic sam z siebie, nie w ramach szkolnej wycieczki, wysłał swoje dzieci na "Dziady" poza szkolną wycieczką? Nie odpowiem na pytanie, czy płocka publiczność zasługuje na teatr, muzeum czy orkiestrę. Powiem tak: w Płocku teatr, muzeum, orkiestra muszą istnieć.

Czy przez ostatnie 18 lat polski teatr się zmienił?

Marek Mokrowiecki: - Owszem, zmieniła się dramaturgia, weszli brutaliści, Sarah Kane

A czy w tym czasie zmienił się płocki teatr?

Marek Mokrowiecki: - Nie będziemy już unikać tego typu literatury. Będziemy to grać, choć wątpię, czy w Płocku znajdzie to odbiorców. Obym się mylił.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji