Artykuły

Trzy kolory i trzy atuty A-na-wa-s spłyną obłoki

"A-na-wa-s spłyną obłoki" w reż. Andrzeja Ozgi w Teatrze im. Sewruka w Elblągu. Pisze Monika Łącka-Martuszewska na stronie Wirtualnego Centrum Kultury eŚwiatowid.

Siłą spektaklu jest aktor, muzyka i światło. Biały, czerwony i niebieski to - w koncepcji reżyserskiej Andrzeja Ozgi - kolory trzech etapów ewolucji artystycznej Marka Grechuty. Autor widowiska "A-na-wa-s spłyną obłoki" uczynił z nich ramę kompozycyjną nowego przedstawienia w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu.

To kolejne zaproszenie do tzw. kawiarenki artystycznej Małej Sceny. Podobnie jak w kultowym przedstawieniu Cafe Sax. Piosenki Agnieszki Osieckiej, widownia przy stolikach wsłuchuje się w znane i lubiane przeboje, tym razem utwory Marka Grechuty.

W pierwszej części dominuje biel, niewinna jak pierwsze kochanie, w drugiej krwista czerwień - kolor szaleństwa i zapamiętania, a po antrakcie, w trzeciej części - delikatny błękit obłoków. To kolorowe snopy światła, zrealizowane przez Jarosława Kowalskiego, pozwalają interpretować A-na-wa-s spłyną obłoki jako spektakl o artyście archetypowym na przykładzie ewolucji artystycznej Marka Grechuty.

Okres biały to młodzieńczy zachwyt możliwościami. Jego ikoną są interpretacje tekstów wybitnych autorów, np. Niepewność. Okres czerwony to energia Szalonej lokomotywy i fascynacji dziełami Witkacego. Jego owocem są brzmienia góralskie i aranżacje jazzowe: Hop, szklankę piwa. Ostatni okres twórczości - niebieski - to autorskie teksty Grechuty-mędrca w piosenkach Wolność, Świecie nasz.

Kolorowe światło rozświetla nieliczne elementy scenografii Tatiany Kwiatkowskiej: czarne kulisy i białe parawany. Także kostiumy i fryzury postaci nawiązują do czasów, w których debiutował Marek Grechuta. To czasy jednoprogramowej czarno-białej telewizji: kontrastów kolorystycznych, marynarek, żabotów, kobiecych loczków, grzecznie zaczesanych do tyłu włosów mężczyzn

Znane z repertuaru Grechuty melodie, m.in. Jana Kantego Pawluśkiewicza, w aranżacji muzycznej Roberta Obcowskiego pozostają bliskie pierwotnej wersji. Jednak - połączone w wiązanki - wywołują również efekt zaskoczenia. Dwadzieścia pięć utworów gra na żywo zespół w skromniejszym niż w oryginale składzie pięciu muzyków.

Mocne i głośne rockowe rytmy perkusji (Leszek Ligęza/Przemysław Dybek), jazzowe partie kontrabasu (Piotr Lewańczyk) przeplatają się w z romantycznym brzmieniem skrzypiec i wiolonczeli (Dorota Sulich), balladowym brzmieniem gitary akustycznej (aktor: Marcin Tomasik) i subtelnym pięknem śpiewu a capella.

Nie zawiedli aktorzy, przygotowani wokalnie przez reżysera-aktora Andrzeja Ozgę, specjalistę w dziedzinie piosenki literackiej, laureata Festiwali Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Artyści sprawdzili się zarówno w wielogłosowych kanonach chóralnych, jak i w partiach solowych, w stylu klasycznym, rockowym i w melorecytacji. Swoją mocą i delikatnością zarazem urzekał zwłaszcza głos Marty Masłowskiej.

Piosenki w wykonaniu elbląskich aktorów są rzeczywiście piosenkami aktorskimi. Spektakl nie jest bowiem koncertem, ale teatrem. Mała Scena Teatru Sewruka to takie miejsce, gdzie możliwe jest rzeczywiste spotkanie człowieka z człowiekiem: aktora z widzem. To jest fenomen teatru, którego pozostałe dziewięć muz może mu tylko zazdrościć.

A-na-wa-s spłyną obłoki to sztuka teatralna zaprojektowana tak, aby piosenki lubianego przez wszystkie pokolenia artysty sprzyjały nawiązaniu bliskiego kontaktu aktorów z publicznością.

W widowisku Andrzeja Ozgi porywające wykonanie piosenek z twórczości Marka Grechuty ma prowokować widzów, by włączyli się we wspólne wyklaskiwanie jazzowo-rockowych rytmów. Ujmujący wdziękiem aktor (Marcin Tomasik) wyznaje miłość siedzącej przy stoliku pani z widowni. W trakcie solówki w utworze Niepewność kłania się on wybrance serca niczym gentelmen, dziękując za wspólny występ. Wszystko to jednak pozostaje w klimacie niedopowiedzenia, jaki charakteryzuje krakowski styl Marka Grechuty.

Widzowie mają do zagrania również i mniej wdzięczną rolę: "Pewna pani w pierwszym rzędzie wszystko miała za nic..." Kogo zapiekło serce, gdy aktorzy śpiewali: "Nie dokazuj"? "Oko do publiczności" puszczane jest dużo częściej, na przykład wtedy, gdy nareszcie nie widzowi a aktorowi na scenie zadzwoniła komórka

Jak widać na podstawie przytoczonych wyżej przykładów, reżyser przekazał aktorom cały arsenał chwytów teatralnych. Na trzeciej próbie generalnej, na którą zaproszeni zostali dziennikarze, nie udało się raczej uaktywnić biernej z natury widowni. Być może inaczej było na premierze przy udziale pełnej widowni.

Piosenki Grechuty, które są statyczne w wykonaniu oryginalnym, ożywia ruch sceniczny, opracowany przez Tomasza Tworkowskiego. W nowym kontekście słowa piosenek nabierają nowych znaczeń.

Energii i wyobraźni dodaje im także obsada: znakomita Marta Masłowska, pełna seksu w tańcu z wachlarzem - Beata Przewłocka, Tomasz Kobiela - niepokojący wampir energetyczny w piosenkach do słów Witkacego, Marcin Tomasik, którego łagodny uśmiech w utworze Niepewność przypomina wykonanie młodego Marka Grechuty w świetle jupiterów, a wreszcie Lesław Ostaszkiewicz, przeszywający szeptem nękanego szaleństwem pomyleńca, wzruszający alegorią odtrąconego romantycznego kochanka.

Aktorom udało się pokazać wiązankę etiud, opowiadanych za pomocą dobrze wykorzystanych rekwizytów, takich jak szal, wachlarz, krzesła, latarki. Niektóre etiudy, podobnie jak twórczość kabaretowa Andrzeja Ozgi - także autora i satyryka - zawierają wyraźnie równoległą opowieść snutą poza słowami, a mającą swój wstęp, rozwinięcie i dowcipną puentę.

Wśród nich zdarzyła się etiuda, wykorzystująca chwyt teatru w teatrze: marionetki (Marta Masłowska, Tomasz Kobiela) prowadzone znad kulis na niewidzialnych sznurkach (przez Beatę Przewłocką i Lesława Ostaszkiewicza).

Lalki śpiewają z patosem, jak w teatrze XIX wieku, a prowadzący je lalkarze "wychodzą z ról" i robią psikusy marionetkom-aktorom. Ci zaś niecierpliwie odpowiadają na zaczepki aż wreszcie uwalniają się "ze sznurków" i puentują radośnie. Zgrane ruchy lalkarzy i marionetek wyglądają efektownie i przekonująco.

Etiudy aktorskie nadają smaczek spektaklowi w hołdzie Markowi Grechucie. Uroczysty ton akademii na jego cześć wprowadzają wplecione pomiędzy piosenkami wspomnienia internautów. Pochlebne opinie o artyście, zaczerpnięte ze stron internetowych o Marku Grechucie, są niczym epitafia na nagrobku twórcy.

Być może za wiele tych ciepłych i tkliwych słów, ale mają one swoją moc. Ukazują, jak wielu jest ludzi urzeczonych jego twórczością. Są wśród nich i młodzi, i starzy, sentymentalni i prostolinijni, dystyngowani i "w porzo".

Do długiej listy internautów, w których pozostał ślad po Marku Grechucie, dopisali się również Beata, Marta, Leszek, Tomek, Marcin - aktorzy przedstawienia A-na-wa-s spłyną obłoki w Teatrze im. Aleksandra Sewruka. Czy dopisze (się) również elbląska publiczność?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji