Artykuły

Wakacje? Dziękuję, popracuję

- Ależ ja wcale nie jestem opętany Szekspirem! Owszem, mam w domu kilka szekspirowskich drobiazgów, choćby osiemnasto- i dziewiętnastowieczne ryciny ze scenami ze sztuk Williama. Mam też trochę książek o Szekspirze, ileś wydań jego dramatów. Miałem jeszcze gwóźdź z epoki Szekspira, ale mi się zapodział - mówi JERZY LIMON, dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.

Jerzy Limon dokonał czynu szaleńczego - wymyślił sobie teatr elżbietański w Gdańsku i właśnie zrobił kolejny krok w kierunku realizacji tego zamierzenia.

Czy profesor ma w domu czaszkę? Ów najsłynniejszy Szekspirowski rekwizyt? Oczywiście, że ma. Ale na obrazie. Namalował go Kiejstut Bereźnicki. Na innym obrazie tegoż malarza, wiszącym tuż przy drzwiach domu Justyny i Jerzego Limonów jest... limonka, stare księgi i list do profesora ze słowami, które trudno rozczytać. Państwo Limonowie dostali ten obraz niejako na pocieszenie, bo gdy podczas przeprowadzki zostawili otwarte okno, złodziej wyniósł właściwie wszystko, co mieli. Ten obraz jest zatem niczym ich pierwszy mebel.

- Ależ ja wcale nie jestem otulony Szekspirem! Ani opętany - zapewnia profesor popijając kawę, od parzenia której jest specjalistą. W przeciwieństwie do swojej pięknej żony, która w domu jest mistrzem domowych prac budowlanych. - Owszem, mam w domu kilka szekspirowskich drobiazgów, choćby osiemnasto- i dziewiętnastowieczne ryciny ze scenami ze sztuk Williama. Mam też trochę książek o Szekspirze, ileś wydań jego dramatów. Miałem jeszcze gwóźdź z epoki Szekspira, ale mi się zapodział. To był prawdziwy elżbietański gwóźdź, sporych rozmiarów, taki do zbijania belek... Gdzieś leży, tylko nie mogę go znaleźć, bo w opinii żony bałaganiarz ze mnie.

Justyna Limon: - Oczywiście, że jest bałaganiarzem. Wystarczy zobaczyć jego gabinet. Gubi coś i mnie oskarża: Justynko, znowu schowałaś! Na stołach piętrzą się stosy rachunków, papierów i książek. Ale wystarczy, że zrobimy porządek, od razu coś mu ginie!

- Panie założyły sobie, że ja jestem jakiś nieobliczalny w moim zainteresowaniu Szekspirem - mówi profesor głaszcząc kota. - To nie jest założenie do końca prawdziwe. Oczywiście, że nie znam na pamięć monologu "Być albo nie być"! Ani żadnego szekspirowskiego sonetu! Przyznaję natomiast, że znam fragmenty szekspirowskich dzieł, rozpoznaję cytaty. W języku polskim funkcjonuje szereg zwrotów z Szekspira, choćby "wiele hałasu o nic". Gdyby Mistrz ze Stratfordu żył w naszych czasach nie wychodziłby z sądu! Czekałyby go tam liczne procesy o plagiat, bo był z niego plagiator wszech czasów! Ale że wtedy nie znano tego pojęcia, więc on fabuły pisane prozą przeobrażał sobie w wiersz. Często był to bardzo piękny wiersz...

Janusz Limon: - Za młodu mój brat wędrował po Polsce z zespołem big-bitowym, był w nim specjalistą od mikrofonów i nagłośnienia. Był z niego buntownik, zmieniał często szkoły, nie cierpiał rygoru i chodził na wagary. Dziś Jerzy to mistrz od przygotowywania tradycyjnych obiadów rodzinnych. Jestem, jak wszyscy, fanem jego kuchni. Tradycją w naszej rodzinie jest, że w drugi dzień świąt jedziemy do niego na indyka w sosie pomarańczowym. Ale w jego życiu Szekspir na pewno dominuje nad kuchnią.

*

- Szekspir trzeźwi umysły - powiedział Jerzy Limon w którymś z wywiadów. - Przedstawiał w swoich tragediach - jak byśmy dziś powiedzieli - polityków i biznesmenów. Ostrzegał, że zachłyśnięcie się władzą miesza ludziom w głowach, że "głupota jak Słońce krąży wokół Ziemi"... Ludzie mówią różne głupstwa o Szekspirze. Ja pewnie też nie raz mówiłem o Szekspirze głupstwa.

*

- Szekspir dostarcza znakomitych fabuł, wybornych postaci, jest tam sporo mądrości i wielki zmysł artystyczny - duma profesor rozsiadając na stylowej kanapie. - To był wielki poeta. Znał teatr od podszewki i pisał dla teatru. Aktorzy znajdują w nim mistrza nie tylko języka, również sceny, w przeciwieństwie do wielu dramatów pisanych dziś przez najmłodsze pokolenie, które są bełkotem bez najmniejszego sensu.

Andrzej Żurowski - teatrolog: - Znamy się od czasów, gdy Jurek kończył, a może był tuż po doktoracie i pracował nad swoim największym odkryciem - teatrem elżbietańskim w Gdańsku. To jego niezwykła zasługa, coś, co Limonowi będą gdańszczanie pamiętać co najmniej do siódmego pokolenia. Dzięki Jurka pasji, ten teatr znowu powstaje. Jerzy Limon jest, bez dwóch zdań, światowej klasy specjalistą od angielskiego teatru. To nazwisko z wysokiej półki. Ów uczony ma jeszcze jeden talent - jest zachwycającym żebrakiem. Gdyby nie on, cała piękna idea rekonstrukcji teatru elżbietańskiego w Gdańsku nie zostałaby zrealizowana. Jerzy w sposób znakomity potrafił skupić wokół tej idei wielu ludzi z pieniędzmi i wpływami.

Limon potwierdza: - Jestem zawodowym żebrakiem! Tego się nauczyłem i tego się nie wstydzę. Ta żebranina nie służy mnie osobiście, ja z tego żadnych profitów nie mam. Służy miastu, jego mieszkańcom, służy młodzieży.

Mnie fascynuje teatr. Szekspir jest jedynie dobrym pretekstem. Warto odgrzebać tradycje teatru elżbietańskiego w Gdańsku po to, żeby stworzyć teatr, który jest odrębną dziedziną sztuki. Celem, jaki sobie stawiamy jest sprowadzanie do Gdańska teatru w całej jego różnorodności stylistycznej i estetycznej, także edukacja młodzieży, którą chcemy uczyć, jak czytać scenę, jak czytać teatr, ale nie, jak czytać Szekspira. Szekspira to mogą sobie w szkole omawiać.

Władysław Zawistowski - poeta, dramaturg: - Jurek jest równocześnie światowcem, powiedziałbym, bywalcem salonów. Mówi po angielsku znakomicie jak rodowity oksfordczyk! Jego pozycja naukowca i pisarza powoduje, że ma naprawdę zupełnie niesamowite kontakty. Przypomnę, że przecież to właśnie profesor Limon spotkał się z księciem Walii Karolem i na tyle go zainteresował projektem gdańskiego teatru szekspirowskiego, że książę zgodził się zostać patronem tego przedsięwzięcia i jest nim do dzisiaj. W St. James's Palące pod Londynem książę Karol dwukrotnie urządzał popołudniowe koktajle, spotkania poświęcone prezentacji fundacji, razem z Jurkiem pełnili honory domu. Jurek w tym środowisku porusza się jak ryba w wodzie.

*

Justyna Limon: - Dziś obudził się o czwartej nad ranem - wtedy ma największe natchnienie - pisał przez dwie godziny. Tworzenie to jego największa pasja. W słowniku mojego męża nie istnieją pojęcia "wakacje", ani "święta". Trudno mi powiedzieć, co robi, kiedy nic nie robi, bo właściwie pracuje non stop. Więc na siłę wyciągam męża na wakacje, nie za bardzo lubi, no, ale rozumie, że czasem trzeba gdzieś wyjechać, odpocząć. Co dziwne, bardzo często zdarza się, że on na wakacjach choruje. Nagle! Z powodu nadmiaru wolnego czasu, zapewne. Pamiętam nasze pierwsze wakacje, dostał takiego zapalenia gardła, że wywołał sensację w tym małym miasteczku. Jego żywiołem jest praca i musi pracować, żeby być zdrowym.

- Wakacje to jest niebezpieczny temat - wyznaje profesor spoglądając przez okno gabinetu, za którym wiosną zakwitnie biało czereśnia. - Nie odczuwam potrzeby wakacji. To też wynika z mojego dzieciństwa spędzonego w Sopocie w domu przy ulicy Bieruta. Najlepszy czas w Sopocie zawsze był latem. Absurdem byłoby wyjeżdżać na lato z Sopotu, dlatego nigdy nie odczuwałem potrzeby wyjeżdżania gdziekolwiek.

*

Justyna Limon: - Kiedy jako młoda mężatka zaczęłam gotować, mąż strasznie mnie krytykował. "Taka cienka ta zupa, co to za rosół?!" - krzywił się. I sam postanowił kucharzyć. Nie miałam nic przeciwko temu. Jurek lubi karmić ludzi. Na półkach książki kucharskie z całego świata, chińskie, hinduskie, włoskie, greckie, meksykańskie. Mąż ma swoje ulubione przepisy. A jak mu brakuje jakichś składników to improwizuje. Jestem pewna, że Jerzy trafił przez żołądek do mojego serca.

*

Justyna Limon: - Najpiękniejsza chwila w naszym życiu, to pewnie ta, gdy poszliśmy na pierwszą randkę. Znaliśmy się ze studiów, on był asystentem, ja studentką. Zaprosił mnie na kawę w kawiarni Turecka w Poznaniu. Nie wiem, ale to chyba było jakieś magiczne miejsce, bo myśmy sobie w tej kawiarni zaplanowali całe nasze życie. Powiedzieliśmy sobie, że już zawsze będziemy razem. W jednym momencie zapadły wszystkie decyzje, z oświadczynami włącznie.

- Moja córka, Julka, gdy była mała - uśmiecha się profesor - najbardziej lubiła bajki, które sami wymyślaliśmy, z Henrysiem w roli głównej. Henryś był dziewczynką o chłopięcym imieniu i męskim charakterze. Narodził się stąd, że kiedyś oglądając zdjęcia córki w wieku niemowlęcym zażartowałem, że na jednym wygląda ona jak Jimi Hendrix. I tak od Hendriksa do Henrysia powstał cykl krótkich bajeczek, które wymyślaliśmy z Julcią. Julka uwielbia swojego dużo starszego brata. Tomek jest historykiem. - Mamy jedną wspólną cechę - spokój.

*

Fragment przemówienia wygłoszonego z okazji przyznania prof. Jerzemu Limonowi nagrody Heweliusza:

"Nazywam się Julia Limon, mam 11 lat i chciałabym wam opowiedzieć coś o moim Tacie.

Tata i kot

Nasza kotka zakochała się w tacie, uwielbia go. Kompletnie straciła dla niego głowę. Uwielbia się z nim pieścić. Najbardziej lubi, kiedy tata głaszcze ją pod szyjką. My to nazywamy "szyjknięciem". Mówimy też, że tata jest dla kici "dobrym człowiekiem". A tak nie chciał mieć kota!

Tata, kino i teatr

Tata obejrzał ze mną chyba dwa tysiące filmów i sztuk teatralnych. Razem chodzimy, prawie co sobotę do kina. Lubię oglądać filmy z tatą, bo nie marudzi tak jak mama przy ich oglądaniu, np. "to nie dla dzieci", "zamknij oczy", "idziemy spać".

Co poniedziałek oglądamy z tatą sztuki teatralne w telewizji. Najmniej z nich lubię "Hamleta", bo tam się zabijają, a najbardziej "Komedię omyłek".

Biedny tata, trafiła mu się córka, która nie lubi Hamleta i żona, która nie lubi gotować.

Tata i nasza rodzinka

Bardzo fajnie jest robić różne rzeczy z tatą np. czytać książki lub rozmawiać o Gnaciku, czyli o tym, co robi, myśli i czuje nasz kot. Według mnie tata powinien napisać bestseller o kotach. Nasz Gnacik występuje nawet w ćwiczeniach matematycznych, które tata układa dla mnie".

cv

Jerzy Limon - teatrolog, pisarz, tłumacz. Ukończył uniwersytet poznański. W bardzo młodym wieku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Obecnie w Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Gdańskiego jest kierownikiem Zakładu Historii Literatury i Kultury Brytyjskiej. Autor czterech powieści. Obecnie pracuje nad nową, której sensacyjna akcja rozgrywa się na początku XVII wieku w Londynie, Gdańsku i Braniewie. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim (po polsku i po angielsku) oraz na wielu uczelniach zagranicznych. Od lat jest prezesem Fundacji Theatrum Gedanense. Tydzień temu został też dyrektorem Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Jerzy Limon jest inicjatorem powstania Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego. Także z jego inicjatywy, co roku w Gdańsku, odbywa się Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji