Artykuły

Oscary dla Holoubka, czyli recenzje sprzed lat

Gra jego ma w sobie wewnętrzną intensywność, a jednocześnie jest w niej koncentracja inteligencji - pisał Jan Kott o Gustawie Holoubku w roli sędziego Custa w "Trądzie w Pałacu Sprawiedliwości" w Teatrze Kameralnym w Warszawie w 1958 r.

Sędzia Cust w "Trądzie w Pałacu Sprawiedliwości" Ugo Bettiego, reż. Maria Wiercińska

Teatr Kameralny w Warszawie, 1958

Rzadko się zdarza, żeby aktor przybywający do Warszawy z prowincji zdobył od pierwszego występu tak jednomyślne uznanie publiczności, kolegów i krytyki. Holoubek z miejsca podbił wszystkich. Gdyby wręczano u nas "Złotego Oskara" za najlepszą kreację aktorską na scenie i gdyby ode mnie zależał wybór, nie zawahałbym się ani przez chwilę; dałbym "Oskara" Holoubkowi za rolę sędziego Custa. Gra jego ma w sobie wewnętrzną intensywność, a jednocześnie jest w niej koncentracja inteligencji. Popatrzcie na jego gesty, to nie gra ascetyczna; wprost przeciwnie, rozbudowana, pełna, soczysta. Ale to gesty podyktowane przez nerwy i inteligencję. Pisałem kiedyś o współczesnej skali wrażliwości. Jest jeszcze współczesny typ inteligencji, Holoubek go reprezentuje.

Jan Kott

"Miarka za miarkę. Jak wam się podoba. Spotkanie trzecie", PIW, Warszawa, 1962

Edyp w "Królu Edypie" Sofoklesa, reż. Ludwik René

Teatr Dramatyczny w Warszawie, 1961

Edypa grał Holoubek. Przyzwyczailiśmy się do tego, co w jego grze nazwano półdystansem, luzem w stosunku do postaci, własnym komentarzem. W Edypie pokazał Holoubek olśniewające bogactwo środków, od najcieńszych do najbardziej grubych, szerokość gry nie znaną w polskim teatrze i absolutne panowanie nad wszystkimi stylami. Chwilami ten absolutny warsztat był jednak zanadto widoczny. Jakby został pewien cień wysiłku.

Nie to jednak jest ważne. Miał Holoubek trzy, może cztery sceny, w których doszedł do ostatecznych granic tego, czym może być współczesna sztuka aktorska. (...) Ale była jedna scena, w której przekroczone zostały wszystkie granice sztuki aktorskiej, która była już z tamtej strony. Poza warsztatem, poza teatrem. Była to chwila, kiedy Edyp osuwa się na kamień ofiarny. Mówi: "Świecie, świecie...". Wie już wszystko. W tych dwóch słowach było pożegnanie, wyrzut, pascalowa świadomość ludzkiej nędzy.

Jan Kott

"Miarka za miarkę. Jak wam się podoba. Spotkanie trzecie", PIW, Warszawa, 1962

Gustaw - Konrad w "Dziadach" Mickiewicza, reż. Kazimierz Dejmek (na zdjęciu)

Teatr Narodowy w Warszawie, 1967

Holoubek: wielka niespodzianka. Przypuszczaliśmy, że będzie niedobry. Mieliśmy na to dowody, że jest znakomitym aktorem charakterystycznym i złym tragikiem (kiepski Hamlet, dosyć banalny Ryszard II, zupełnie sztuczny Edyp). Tu Holoubek imponuje przede wszystkim swoją techniką i opanowaniem. Mówi - po raz pierwszy w historii - całą Wielką Improwizację, ogromny tekst, a mówi tak, że się go bez przerwy słucha. Niekoniecznie zarysowuje postać, natomiast bardzo ciekawie interpretuje tekst. Pewne fragmenty są bezspornie jego odkryciem. Na przykład refrenowo-katarynkowe dociekania Konrada ("iskrą tylko", "jedną chwilką") na podstawie lektury wydawały się trochę infantylne, a w ustach Holoubka stają się pasjonującą poezją. W każdym razie Holoubek momentalnie winduje to przedstawienie bardzo wysoko, dzięki swojej niezwykłej indywidualności, technice i talentowi.

Zbigniew Raszewski

"Raptularz", tom I, Puls, Warszawa 2004)

Lear w "Królu Learze" Szekspira, reż. Jerzy Jarocki, Teatr Dramatyczny w Warszawie, 1977

Lear Holoubka nie jest Hiobem. Cierpienia, jakich doznaje, zgotowali mu inni, ale także zgotował je sobie sam. Więcej: dba, by nie osłabły. Dlaczego oszalał? Z wszystkiego po trochu. Bo nie ogarnia - przynajmniej do czasu - nowego porządku, któremu sam, nieświadomie, dał początek, w momencie zaś, gdy zaczyna poznawać jego reguły, okazuje się wobec nich bezradny. Bo zrozumiał, iż między władcą a człowiekiem pozbawionym władzy leży przepaść. Bo został oszukany w tym, co uważał za pewne: jako król i jako ojciec. Bo dowiedział się, że nie ma w ludzkim życiu momentu, od którego można być już "wolnym od ciężaru, śmierci wyglądać". (...)

Szaleństwo Holoubka wydaje się grą, grą podjętą w chwili, gdy świadomość jego rośnie raczej, niż maleje. Jest to świadomość pewnych praw świata, przedtem ukrytych.

Marta Fik

"Przeciw, czyli za", Czytelnik, Warszawa, 1983

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji