Artykuły

Gra o ostateczną stawkę

- Zaciekawił mnie temat trudnej miłości braterskiej. W niemożności porozumienia się daleko im do układu Kain - Abel, ale coś z biblijnego ducha przenika ten tekst - o "Wędrowcu" w Teatrze Małym w Warszawie mówi reżyser przedstawienia, WOJCIECH MALAJKAT.

Reżyser najbliższej premiery na deskach Teatru Małego mówi, dlaczego zainteresował się sztuką irlandzkiego dramaturga i zrezygnował z gry w tym

spektaklu

Znamy pana jako reżysera żartobliwych, lekkich komedii. Jaki był powód zainteresowania "Wędrowcem" Conora McPhersona?

Wojciech Malajkat: Dyrektor Jan Englert podsunął mi do przeczytania "Wędrowca" i dał wolną rękę w doborze obsady, co - obok zrozumiałej satysfakcji - potraktowałem jako wyzwanie. Zaciekawił mnie temat trudnej miłości braterskiej. W niemożności porozumienia się daleko im do układu Kain - Abel, ale coś z biblijnego ducha przenika ten tekst. Myślę, że powstanie wzruszające przedstawienie.

Na scenie Teatru Małego zagrał pan w "Śmierci komiwojażera" doskonałą rolę Biffa. Pana bratem był Zbigniew Zamachowski. Obsadził go pan w "Wędrowcu", siebie nie. Dlaczego?

- Granie w przedstawieniu, które się reżyseruje, jest zawsze trudniejsze. Postanowiłem zająć się wyłącznie inscenizacją. Podczas lektury sztuki zacząłem wyobrażać sobie moich bohaterów i wyklarował mi się taki właśnie obraz tej piątki.

Przy grze w karty kilku mężczyzn, przedmiotem dyskusji powinna być kobieta...

Niestety, nie w tym przypadku. Jest to historia dwóch braci mieszkających pod jednym dachem. W Wigilię odwiedza ich dwóch przyjaciół, którzy przyprowadzają nieznajomego. Ów gość postanawia dobić pewnej transakcji z jednym z domowników. Incydent wpływa oczyszczająco na braterskie stosunki. Gra w pokera toczy się o ostateczną stawkę i otwiera im oczy, że warto mieć przy sobie kogoś, na kim warto się oprzeć.

Jakie miał pan zaskoczenia w pracy nad tym dramatem?

- Dość skomplikowanym etapem było opanowanie trudności przy grze w karty. Podczas trzech poważnych rozgrywek koledzy muszą zapamiętać, kto pókim gra, za ile - i to niezależnie od faktu, jakie karty przypadną im w rozdaniu. Jest tu oczywiście pewne oszustwo, ale cudowne - jak to w teatrze. Kiedy już się gra w tego pokera, człowiek jest skupiony na kolorach, stawkach, liczbie kart, które trzeba wymienić. Nagle aktorom zaczynają się plątać imiona i zwracają się... sami do siebie. Na próbach było sporo takich zabawnych qui pro quo. Przebrnęliśmy przez ten etap.

Z kim pan pracuje nad widowiskiem?

- Scenografię zrobił Jan Kozikowski. Opracowania muzycznego dokonałem sam. Zdradzę, że z piękną kompozycją pojawia się Leszek Możdżer. Uzdolniony reżyser świateł Wojciech Puś postara się podnieść to przedstawienie do poziomu metafizycznego. Tak, jak powinno się odbywać każde spotkanie z tajemniczym gościem. A grąją: Jerzy Łapiński, Waldemar Kownacki, Henryk Talar, Krzysztof Wakuliński i Zbigniew Zamachowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji