Artykuły

Gorzów Wlkp. O Herbercie i Maciejewskim w Teatrze Osterwy

Dwaj bohaterowie gorzowskiej sceny zagoszczą dziś w teatrze. W poezji Zbigniewa Herberta, niegdyś kierownika literackiego teatru w Gorzowie, odnajdziemy też zmarłego aktora Aleksandra Maciejewskiego [na zdjęciu].

Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. To również dzień urodzin gorzowskiego aktora Aleksandra Maciejewskiego, nazywanego przez przyjaciół Alikiem, zmarłego 14 grudnia ub.r.

To właśnie Alika będziemy wspominać w Teatrze Osterwy. Jak? - Oczywiście poprzez poezję. Rytm i puls życia Alika były jak wiersz - mówi Jan Tomaszewicz, dyrektor teatru. - Trwa rok Zbigniewa Herberta, który w latach 60. w teatrze w Gorzowie pracował jako kierownik literacki. Właśnie poprzez jego wiersze spojrzymy na życie Alika. Poprzez poezję Herberta, który jak nikt inny potrafił ubrać w słowa rozdarcia, zachwyty, niepewności i pytania człowieka, pozwoli nawet tym, którzy nie znali Alika osobiście, zaglądnąć choć trochę do duszy artysty, którego wiele lat podziwialiśmy na scenie. W wierszach spotkamy aktora, gdy był dzieckiem i odkrywał świat, poznamy go jako artystę ciągle próbującego zrozumieć dystans pomiędzy tym, co materialne, a tym, co wieczne - ciągnie Tomaszewicz.

Aktor, człowiek, bezpaństwowiec

Poezja Herberta, zadająca pytania o los i sens istnienia człowieka, jest pełna obrazów człowieka ciągle rozdartego między kruchością ciała, między materialną jego stroną, a tym, co duchowe i wieczne. - Przecież właśnie na takie pytania szukał odpowiedzi Alik - dodaje Iwona Kusiak, kierownik literacki teatru w Gorzowie.

Oprócz wierszy z tomu "Pan Cogito" czy tekstów z "Brewiarza" usłyszymy też mniej znane wiersze, jak np. "Wstyd", mówiący o szpitalu i chorobie. - Alik często powtarzał, że oddałby wszystko za słowo, którym mógłby ten świat opisać - mówi Iwona Kusiak. - Aktorzy nie będą recytować wierszy, będą raczej opowiadać za pomocą poezji o zmarłym przyjacielu aktorze.

Podczas wieczoru zobaczymy również poświęcony aktorowi film "Czerwiak" Moniki Kowalskiej i Zbigniewa Sejwy. Opowieść zaczyna się w Kazachstanie, dokąd rok po narodzinach Aleksandra zostali zesłani jego rodzice. Zobaczymy m.in. zdjęcia z kopalni złota, zdjęcia Alika jako małego chłopca, usłyszymy listy jego matki. A obok tej opowieści jest druga - o aktorze bezpaństwowcu, borykającym się z machiną biurokracji. - Bardzo cierpiał z tego powodu. Nawet gdy miał grać w innych krajach, musiał załatwiać sobie przepustki - mówi dyrektor Tomaszewicz. Mimo wielu podań, wizyt w ambasadzie, aktorowi tak bardzo oddanemu Polsce, nie było dane cieszyć się obywatelstwem. Przyznano mu je dopiero 12 grudnia, a informacja o tym dotarła do Gorzowa w dzień jego śmierci.

- Chcieliśmy pokazać go jako człowieka, który tak wiele robił dla kultury polskiej, dostał wiele nagród i odznaczeń, i przede wszystkim czuł się Polakiem, a mimo to nie dostał obywatelstwa - wspomina Zbigniew Sejwa. Autorzy filmu, zbierając materiały, prosili nawet o pomoc przypadkowych ludzi podróżujących z Polski do Kazachstanu. Turyści, z którymi nawiązali kontakt przez internet, specjalnie dla nich filmowali i fotografowali okolice, w których mieszkała rodzina Maciejewskich. Jeden z nich przywiózł do Gorzowa kamień z kopalni, w której pracował ojciec Aleksandra. - Mieliśmy dać go Alikowi po premierze filmu. Nie zdążyliśmy, włożyliśmy kamień do grobu - mówi Monika Kowalska. Filmowcy pracowali nad dokumentem od 2006 r. Aktor od początku był bardzo otwarty na ich pomysł. Nikt wtedy nie myślał o tym, że tak ciężko zachoruje. Mieli jeszcze nakręcić kilka scen - obrazków z codzienności Alika w Gorzowie. Zastąpią je fotografie.

Film "Czerwiak" ma dać odpowiedź, dlaczego gorzowski artysta za życia nie miał okazji być obywatelem polskim. Zdjęcia do filmu wykonał Ryszard Kućko, autorem muzyki jest zespół Giga Drum, czytają Jan Tomaszewicz, Elżbieta Kuczyńska i Krzysztof Tuchalski.

Kierownik Herbert

Tytuł wieczoru "Elegia na odejście", poświęconego Zbigniewowi Herbertowi zaczerpnięto z tytułu, jednego z ostatnich tomów wierszy. Herbert w latach 60. wylądował w gorzowskim teatrze jako kierownik literacki. Do pracy w 1965 r. zaangażowali go Irena i Tadeusz Byrscy. Poeta miał wówczas w dorobku trzy tomy poezji i eseje "Barbarzyńca w ogrodzie". Ale wtedy w Gorzowie tylko państwo Byrscy widzieli w nim znakomitego poetę. Choć nie spędzał całego czasu w Gorzowie, mówił o miejscowej scenie "nasz teatr". Ksiądz Witold Andrzejewski grał wtedy w gorzowskim teatrze. W artykule "Gazety Wyborczej" w 1995 r. (cytowanym przez Krystynę Kamińską i Ireneusza Krzysztofa Szmidta w książce "Byliśmy w teatrze. 60 lat Teatru im. J. Osterwy"), tak wspominał Herberta: - Był naszym dramaturgiem, spiritus movens, zapładniaczem umysłów. Na próbach prowadził analizę literacką i kulturową sztuki. Jeszcze bardziej twórcze były jego spotkania przy wódce. Siedzieliśmy z nim pół nocy, a on w swoim pokoiku wyciągał z kieszeni zmięte karteczki i czytał swoje najnowsze wiersze. To był mistrz. Uczył nas metody szukania prawdy w tekście.

Bożena Fruhauf, pracownik sekretariatu, pracowała wtedy jako goniec. Mówi, że w latach 60. poza państwem Byrskich, nikt w teatrze nie myślał o Herbercie jako o poecie. - Miał kontakt tylko z dyrekcją i aktorami. Wpadał, gdy był potrzebny, pracował blisko sceny, a dla reszty pracowników był po prostu miły - opowiada Bożena Fruhauf.

Przyjdź do teatru

Wieczór poświęcony Aleksandrowi Maciejewskiemu rozpocznie się w teatrze w czwartek 27 marca o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji