Artykuły

Będzie boleć!

- To ma być dotkliwy spektakl o parciu do władzy i sławy, któremu coraz częściej ulegamy. Dodatkowo dzisiejsza rzeczywistość, kapitalizm i media wywołują w nas wewnętrzne ciśnienie, żeby przeć ku karierze. Spektakl jest o tym, jak wygląda społeczeństwo, jak dzisiaj traktuje się człowieka, jak staje się on przedmiotem handlu. - mówi reżyser PIOTR RATAJCZAK przed premierą "Wodzireja..." w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie.

"Wodzirej. Koszalin Kulturkampf" - spektakl na motywach "Wodzireja" Feliksa Falka będzie miał swoją premierę na deskach koszalińskiego Bałtyckiego Teatru Dramatycznego już jutro [29 marca]. Premiera ma uczcić Międzynarodowy Dzień Teatru. Ze szczecińskim reżyserem Piotrem Ratajczakiem rozmawialiśmy o sztuce.

Przesłaniem tegorocznego Międzynarodowego Dnia Teatru (który obchodziliśmy

27 marca - dop. red.) jest myśl, że teatr jak ogień olśniewa i oświeca. Czy współczesny teatr olśniewa i oświeca?

- To kwestia gustu. Ale nawiązując do tych słów teatr powinien

być jak ogień, to znaczy powinien palić i boleć. To dla mnie jest definicja teatru. Jeśli ta premiera będzie boleć i palić, to spełni się postulat Międzynarodowego Dnia Teatru.

Czyli "Wodzirej" ma nas poparzyć?

- To ma być dotkliwy spektakl o parciu do władzy i sławy, któremu coraz częściej ulegamy. Dodatkowo dzisiejsza rzeczywistość, kapitalizm i media wywołują w nas wewnętrzne ciśnienie, żeby przeć ku karierze. Spektakl jest o tym, jak wygląda społeczeństwo, jak dzisiaj traktuje się człowieka, jak staje się on przedmiotem handlu.

Drugi człon tytułu, czyli "Koszalin Kulturkampf" kojarzy nam się dość negatywnie. To uderzenie w koszalińskie elity?

- Charakterystyczne w spektaklu jest to, że wszystko dzieje się w Koszalinie i w koszalińskich realiach. Mówimy ogólnie o degeneracji dzisiejszego świata i współczesnych pseudoelit biznesowych, politycznych, kościelnych, jakichkolwiek,

ale mówimy poprzez Koszalin. Mam nadzieję, że to dotknie również ich i że poczują, że to też o nich spektakl, ale tytuł ma charakter ironiczny. To nie jest widowisko, które ma Koszalin dyskredytować. Wręcz przeciwnie, próba zbudowania spektaklu tutaj, to próba mitologizowania miasta. Chciałem powiedzieć, że tak naprawdę jeśli istnieje jakaś prowincja, to tylko w nas, a nie w mieście. Na przykład tak jest z tematem miasta wojewódzkiego. Przecież można nie być województwem, a fantastycznie funkcjonować. Potrzebne jest tylko wewnętrzne

przekonanie, że można. I dużo chęci.

Ile jest "Wodzireja" w"Wodzireju"? Ile zaczerpnęliście z pierwowzoru Feliksa Falka?

- Wzięliśmy temat i bohaterów, tyle że oni są dzisiejsi. Jest Tomasz Danielak, Wołyniec, Krystyna, Lasota mówią współczesnym językiem, pada wiele

brzydkich słów. Po prostu zmieniły się realia. Zespół wodzirejów to prywatna firma, przeboje z lat osiemdziesiątych są przerobione w kierunku aktualnej mody na kicz.

Po obejrzeniu filmu można odnieść wrażenie, że generalnie jesteśmy źli. Czy podobnie będzie po wyjściu z teatru?

- Za dużo tu pozytywnych bohaterów! (śmiech) Wszyscy jesteśmy elementem społeczeństwa i w ten czy inny sposób ulegamy temu parciu ku karierze. Jedni mniej, drudzy bardziej. Tutaj takim monstrum jest Tomasz Danielak, ale i w nim szukamy dobrych stron. To jest facet, który chce się wyrwać, a że po drodze kasuje wszystkich swoich bliskich i współpracowników. To jego skażenie etyczne. Myślę, że każdy z nas ma czasem problem z byciem wiernym sobie i jakiejś elementarnej etyce. Podobnie w spektaklu - bohaterowie są różni. Na przykład Romek, przyjaciel wodzireja, ucieka w alkohol, narkotyki, ale świadomie nie krzywdzi ludzi. To jednym słowem spektakl o nas.

Jest pan na co dzień związany z Teatrem Współczesnym w Szczecinie. Koszaliński teatr jest uniwersalny, jest tu wszystko od teatru współczesnego, przez klasykę, lektury itd. Czy teatr, który ma dawać wszystko wszystkim może olśniewać?

- Tak, jeśli podstawą jest wymiar artystyczny. Robiąc bajkę, klasykę, komedię, musimy dbać o wysoki poziom artystyczny. W mniejszym mieście teatr ma jeszcze bardzo ważną funkcję edukacyjną, to znaczy kształci gusta ludzi. I ważne jest, żeby nie ulegał chałturom i nie sprzyjał najniższym gustom publiczności, bo to mają na co dzień. Mają "Taniec z Gwiazdami" i mnóstwo rzeczy w telewizji.

Jakie ma pan dalsze plany zawodowe?

- Najbliższy jest festiwal Kontrapunkt w Szczecinie, a potem na pewno autorski

spektakl w Lublinie. Najpewniej będzie to spektakl o mordercy, który mordował kilka lat temu bezdomnych w Szczecinie i okolicach.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji