Artykuły

"Pluskwa" Majakowskiego w Teatrze Narodowym

OSTATNIEJ premierze w Teatrze Narodowym towarzyszyły niezwykłe okoliczności. Zaintere­sowanie budziły już za­powiedzi wystawienia "Pluskwy" Majakowskiego. Widz nasz, niestety, nieczęsto ma moż­liwość podziwiać na scenie jed­nego z największych twórców no­woczesnego, światowego teatru rewolucyjnego. Innym istotnym elementem rosnącego zaintereso­wania spektaklem była osoba in-scenizatora - Konrada Swinarskiego. Nazwisko wpisane trwale nie tylko w poczet czołowych pol­skich, ale również i europejskich twórców teatralnych, wsławione zwłaszcza wybitnymi insceniza­cjami dzieł dramaturgii roman­tycznej oraz rewolucyjnej drama­turgii współczesnej. Zrozumiałe zainteresowania budziło też naz­wisko aktora, odtwórcy głównej roli Prisypkina - Tadeusza Łomnickiego.

Tragiczna śmierć inscenizatora na kilka dni przed pierwszym przedstawieniem "Pluskwy" była ogromną stratą dla kultury pol­skiej. Wypadek skomplikował oczywiście trudną sytuację przedpremierową. Wprawdzie próby dobiegały końca, trzeba było jed­nak jeszcze dokonać pewnych retuszy reżyserskich. Zadania tego podjęła się autorka scenografii Ewa Starowieyska wraz z całym zespołem wykonawców, przy po­mocy dyrektora Adama Hanuszkiewicza. Premiera odbyła się zgodnie z pierwotnym założeniem kalendarzowym. Stała się też nie­zwykłym sukcesem ideowym i ar­tystycznym na miarę kilku sezo­nów.

Teatr Włodzimierza Majakowskiego to przecież najciekawsze a przede wszystkim najważniej­sze zjawisko w nowoczesnym, re­wolucyjnym teatrze światowym. To Majakowski, wraz z Bertoldem Brechtem stworzyli podstawy no­wego teatru epicko-rewolucyjnego kontynuowanego dzisiaj nie tylko w Europie. Narodziny tej koncepcji wiążą się właśnie z la­tami dwudziestymi, wtedy kiedy powstawały "Pluskwa" i "Łaźnia" Majakowskiego oraz utwory sce­niczna Brechta z "Operą za trzy grosze" na czele.

Majakowski był przede wszyst­kim genialnym rewolucyjnym po­etą, ale twórcą nowej stylistyki był nie tylko w poezji ale także w filmie, grafice, w całej nowej socjalistycznej, rewolucyjnej sztu­ce Teatr i jego wielka siła od­działywania społeczno-politycznego zainteresowały go dość wcześnie. Pierwszą jego sztuką była futurystyczna, jak ją sam nazwał, tragedia w dwóch aktach, z prologiem i epilogiem pt. "Wło­dzimierz Majakowski", którą wy­stawili futuryści rosyjscy w Pe­tersburgu w 1913 roku. Niezależnie od takiej czy innej opinii ofi­cjalnej krytyki ówczesnej, przed­stawienie wywołało znaczny rezo­nans i chociaż rzeczywiście nie stało się jakimś artystycznym su­kcesem, to przecież znamionowało narodziny nowej stylistyki.

Kolejne dzieło sceniczne Maja­kowskiego wystawione zostało już po zwycięstwie Rewolucji Paź­dziernikowej. Nowa sytuacja wy­magała od twórców szybkiego nowego materiału scenicznego, a rozwijający się z niezwykłą dy­namiką teatr radziecki pozyski­wał dla swoich scen najwybit­niejszych twórców. Właśnie w 1918 roku wybitny reformator ra­dzieckiego teatru Meyerhold wy­stawia kolejny utwór sceniczny Majakowskiego "Misterium-Buffo" jako wielkie, jak głosił pod­tytuł, plakatowe widowisko - "heroiczny, epicki i satyryczny obraz naszej epoki". Widowisko cieszyło się ogromną popularno­ścią a autor, jakkolwiek na kilka lat odszedł od pisania sztuk te­atralnych, zyskał wielkie uznanie jako twórca teatralny. Właściwie prawie przez całe kolejne dziesię­ciolecie Majakowski zajmując się różnymi dziedzinami sztuki upra­wiał także swoisty "jednoosobo­wy teatr" - jeżdżąc po miastach ZSRR recytował swoje utwory w salach teatralnych, świetlicach i klubach robotniczych, w halach fabrycznych i na placach miejs­kich.

W końcu lat dwudziestych po­wstawały jego dwie nieśmiertel­ne sztuki: "Pluskwa" w 1928 roku oraz "Łaźnia" w 1929 r. Obie szyb­ko zdobyły rozgłos i zaprezento­wane zostały na scenach teatrów moskiewskich. Premiera "Plusk­wy" w inscenizacji Meyerholda odbyła się na początku 1929 roku. Jest to niezwykle ostra antymieszczańska komedia feeryczna, której najważniejszą siłą, obok nowej propozycji stylistycznej, jest niezwykły język i dialog. Ma­jakowski stał się tutaj demaskatorem wszelkiego bardzo groźne­go mieszczańskiego zła w sferze społeczno-obyczajowej, ale także ideowej i politycznej. W tym demaskatorstwie ideowym Majakowski ciągle odwołuje się do mas, które są dla niego najważniej­szym sędzią i źródłem wielkiej si­ły rewolucyjnej we wszystkich dziedzinach życia.

"Pluskwa", w której Majakowski wypowiedział nowe słowo w rozwoju światowego teatru, zwła­szcza jeżeli idzie o rolę języka, składa się z dwóch części. Jedna, której akcja rozgrywa się w la­tach jej powstania i dotyczy ostrej krytyki współczesnego mieszczaństwa i druga z wyraźnym przeniesieniem akcji o lat pięćdziesiąt w przyszłość.

W części pierwszej odnajduje­my wyraźne echa negatywnych zjawisk w życiu społeczno-politycznym tamtego okresu, zwłaszcza zaś NEP-u i syutacji związanych z koniecznością szybkiej odbudo­wy zniszczonego przez wojnę do­mową kraju. Przy czym jest to obraz świadomej deformacji, żeby tym mocniej podkreślić zasadni­cze znaczenie nowego, jakie do­konuje się w ZSRR i którego głó­wną siłę stanowi klasa robotnicza i jej partia.

Druga część "Pluskwy", która Swinarskiego jako inscenizatora zainteresowała szczególnie, roz­grywa się w roku 1979. Stało się to po prostu dlatego, iż w szczy­towym momencie wesela Prisypkina wybuchł pożar i strażacy tak długo polewali wodą miejsce po­żaru, aż główny bohater zamarzł, i przetrwał tak przez pięćdziesiąt lat w tej jak gdyby wielkiej lo­dówce. Odmrożenie go przez ludzi nastąpiło w roku 1979. A więc świat i ludzie, jakich sobie Majakowski wyobrażał za pięćdziesiąt lat stanowią dla nas frapujący element fascynacji wyobraźnią autora.

Jak proponuje nam patrzeć na "Pluskwę" Konrad Swinarski? Inscenizator jest przede wszy­stkim w swej koncepcji reżyser­skiej wierny autorowi sztuki w każdym miejscu działania. Nie starał się niczego "dopisywać", czy w ogóle zmieniać. Przeczytał nie­zwykle starannie tekst i z charak­terystyczną dlań wnikliwością przystąpił do pracy nad sztuką. O ile w poprzednich insceniza­cjach główny akcent kładziono na część pierwszą, zaś drugą pokazy­wano głównie jako "satyrę wy­śmiewającą przeżytki", o tyle Swinarski postarał się wydobyć całą dialektykę podstawowych proble­mów tkwiących w tekście Majakowskiego pokazując śmieszność Prisypkinów i ich nieodwracalnie przeszłego świata, ale jednocze­śnie wielkie niebezpieczeństwo pozbawienia nowego świata zaba­wy i rozrywki, gdy wszystko zo­stanie zracjonalizowane i zauto­matyzowane.

Uplastycznienie wizji, jaką mo­że zmaterializować to jednostron­ne ulepszanie świata, stanowi o niezwykłej sile komicznej lub tra­gikomicznej utworu Majakowskiego i genialności inscenizacyj­nej Konrada Swinarskiego. Swi­narski w swej koncepcji insceni­zacyjnej pozwala widzowi nie tyl­ko się bawić - wymaga odeń sta­łej skoncentrowanej uwagi i zmusza do głębszej refleksji o przyszłość. W przedstawieniu istnieje stały związek między myślą autora, propozycją inscenizatora i aktywnością intelektualną widza.

Jest w tym przedstawieniu tak­że trzecia siła, która współdecy­duje o jego wielkim sukcesie. Jest nią niewątpliwie wielka kreacja aktorska Tadeusza Łomnickiego w roli Prisypkina. On bodajże najbardziej dialektycznie zrozu­miał swoje aktorskie zadanie. Zrozumiał najpełniej intencję re­żysera i prawodpodobnie swoją indywidualnością wpłynął w zna­cznej części na tę koncepcję. A więc Łomnicki, zachowując wszy­stkie najlepsze tradycje tej roli dodał do niej jeszcze coś bardzo własnego. Zagrał smutnego, pre­cyzyjnie wystudiowanego w każ­dym ruchu i geście clowna. Jest na tyle śmieszny na ile potrzeba, odrażający, ale z resztkami uczu­cia. Słowem, jego Prisypkin mi­mo całego koncentratu zła zacho­wał jeszcze odrobinę ludzkiego uczucia a nawet momentami przy­pomina zagubionego cierpiętnika.

Jest w przedstawieniu jeszcze wiele doskonałych ról, wyrazi­stych kreacji i ciekawych aktorskich propozycji. Znakomicie w roli Olega Bajana zaprezentował swoje możliwości tragikomiczne Zdzisław Wardejn, prawdziwym, pełnym ciepła ślusarzem był Ta­deusz Janczar, groteskową Elzewirą była Bohdana Majda. Wiele można by mówić o szeregu je­szcze odtwórców doskonałych ról w tym przedstawieniu. Z koniecz­ności wymienię niektóre. A więc Jan Ciecierski (Monsieur Renesans), Eugeniusz Robaczewski (Gość), Aleksander Dzwonkowski (Drużba), Joanna Walterówna (Swatka), Wojciech Brzozowicz (Swat), Anita Dymszówna (Gość) itd.itd.

Stało się to przestawienie autentycznym i ważkim wydarze­niem. Jest to wielki teatr, bo zbu­dowany przez trzy dźwigające go filary: Majakowskiego-Swinarskiego-Łomnickiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji