Artykuły

Łódź. Znaniecki próbuje "Włoszkę w Algierze"

Michał Znaniecki - głośny i uznany w Europie reżyser operowy - rozpoczął właśnie próby w łódzkim Teatrze Wielkim. Reżyseruje (we własnej scenografii) "Włoszkę w Algierze" Gioacchina Rossiniego.

Michał Znaniecki, realizujący swoje spektakle m.in. w mediolańskiej La Scali i na innych włoskich scenach oraz w teatrach hiszpańskich, w ostatnim sezonie przygotował w Polsce m.in. "Napój miłosny" i "Rigoletto" w Operze Wrocławskiej, "Mandragorę" i "Łucję z Lammermoor" w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej oraz musical "Jackyl and Hyde" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, które to przedstawienie nagrodzono właśnie Złotą Maską jako najwybitniejszy spektakl roku 2007.

Wyjątkowej urody dzieło mistrza opery buffa należy do grupy najefektowniejszych oper komicznych w literaturze muzycznej. Jak zwykle u Rossiniego libretto stanowi jedynie mało istotny pretekst do zaprezentowania mistrzowskiej techniki kompozytorskiej, dowcipu instrumentacyjnego i maestrii partii wokalnych: brawurowe sceny zbiorowe i niezwykle efektowne arie splatają się w tym dziele z fajerwerkami muzycznego humoru.

Libretto "Włoszki..." ponoć zostało oparte na prawdziwym zdarzeniu, o którym głośno było w owym czasie we Włoszech. Uwolniono wówczas z niewoli pewną włoską arystokratkę, która spędziła w jednym z algierskich haremów kilka lat.Pikanterii tej historii dodawał fakt, że uwolniona nie chciała mówić, co działo się z nią w czasie niewoli... Librecista Angelo Anelli dostrzegł w tym zdarzeniu pomysł na operę komiczną. Jej treść jest skrajnie absurdalna, a takie właśnie Rossini uwielbiał. Skomponował skrzącą się dowcipem muzykę, a przede wszystkim napisał niezwykle efektowne i niebotycznie trudne partie wokalne dla kontraltu, sopranu, tenora, basa i barytona. Trudności piętrzą się nie tylko w ariach, ale też w scenach zespołowych, szczególnie w napisanym na siedem głosów finale I aktu. Każdy z bohaterów przeżywa nim na swój sposób zagmatwaną sytuację, w której wszyscy się znaleźli - jednemu w głowie dźwięczy dzwonek, innemu wydaje się, że jego głowa to ogromny bęben, ktoś inny słyszy wystrzały, itd. Całą tę kakofonię Rossini ilustruje muzycznymi środkami, tworząc jedną z najśmieszniejszych scen w historii opery.

- Mielizny każdego libretta stają się ich atutami, jeśli wsłuchamy się w muzykę i jej za-ufamy - uważa Michał Zna-niecki.- A jak tu nie zaufać Rossiniemu? Na jego konwencji, często czystego absurdu, uczyłem się poznawać operę i jej dziwny wystylizowany teatr. Te jego powtórki, zawirowania niektórych motywów i słów, jego "dzwonki i młoteczki uderzające w głowie", jego szalone finały nie do wyreżyserowania... Znaniecki dla swej inscenizacji stworzy, trzeba przyznać, dość zaskakujący cudzysłów. Okazuje się, że "Włoszka..." rozgrywać się będzie w filmowym studiu, w czasach kina... niemego.

- Sam fakt cytowania niemego kina w kontekście opery wydaje mi się paradoksem bardzo rossiniowskim: z przy-mrużeniem oka, nawet w złym guście, ale konsekwentnie - mówi reżyser. - Zbuduję dwa światy, w których divy lat dwudziestych wcielać się będą w przerysowane - ale według wzoru kinowego, a nie operowego - postaci z "Włoszki...". Czy to połączenie uporządkuje świat absurdu muzyki i nie pozbawi go wdzięku i lekkości - zobaczymy. Chciałbym, aby ten zabieg przekonał dzisiejszą publiczność (przyzwyczajoną do szybkiego telewizyjnego montażu), szanując to, co Rossini uważał za najważniejsze: aby w operze się nie nudzić, nawet jeśli ktoś w kółko śpiewa to samo słowo czy zdanie.

Ciekawie, w kontekście Łodzi, brzmi jeszcze jedno wyznanie Znanieckiego: - Proponując teatr w teatrze mogę się wyżyć jako reżyser współczesny, czyli taki, który przeczytał kilka dzieł Freuda i Stanisławskiego, a z drugiej strony, bawić się konwencją bez szukania żadnych prawd psychologicznych postaci. Budując plan filmowy z lat 20. mogę bawić się dwiema konwencjami, a przy tym nawiązać do tradycji Łodzi i jej związków z historią kina.

W próbach uczestniczą m.in.: Agnieszka Makówka, Bernadetta Grabias, Mieczysław Milun, Robert Ulatowski, Pablo Cameselle, Leszek Świdziński, Jolanta Bobras, Patrycja Krzeszowska, Andrzej Kos-trzewski, Przemysław Rezner.Premiera 26 kwietnia br.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji