Artykuły

Warszawskie Spotkania Teatralne. Dzień szósty

Przedstawienie Nalepy ani nie przeraża, ani nie oczyszcza - pejzaż duchowy piszącego pozostał w stanie nienaruszonym, a Złote Tarasy za plecami teatru jak stały tak stoją - o "Blaszanym bębenku" w reż. Adama Nalepy z Teatru Wybrzeże w Gdańsku prezentowanym podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych pisze Seweryn Okoński z Nowej Siły Krytycznej.

Pierwsza część formalnego spektaklu Nalepy, pełna humoru i gagów jest grzeczna. Słyszymy większe fragmenty z powieści Grassa, narratorem jest Oskar (Paweł Tomaszewski). Gdy opowiada sytuacje, widzimy je zaraz odegrane przez pozostałych aktorów. Mimo kilku śmiesznych sytuacji, obrotowej podłogi, która sprawia że bohaterowie wyglądają jak puste laleczki uwięzione w pozytywce, całość usypia i nuży. Z chwilowej drzemki budzi jedynie przepyszny monolog Doroty Kolak w roli nauczycielki-dyktatorki Liny - aż chce się więcej.

Po tej scenie drzemka może trwać dalej. Pierwszą część kończy Oskar grający na bębenku - prawda sceniczna gdzieś się jednak ulotniła i wymknęła się razem z kilkoma osobami, której wyszły już po pierwszej części. Kurtyna w dół.

Na widowni trochę się przerzedziło. Drugą część można nazwać piruetem na oleju z cekinami i konfetti w tle. Ostra muzyka, wirujący seks, rozsypana koka, Depeche Mode - to, co mieszczański widz żądny powierzchownej awangardy lubi w teatrze najbardziej. Z tego melanżu niewiele jednak wynika. Że zło i historia wyparowały z naszej świadomości i zniknęły płynnej rzeczywistości pełnej błyskotek? Reżyser dorzucił do całości jeszcze zdjęcia pokazujące Auschwitz i znęcanie się nad więźniami w Abu-Ghraib.

Obok Doroty Kolak, ciekawie gra także Paweł Tomaszewski w roli Oskara. Do mocnych scen należy niewątpliwie dialog z Jezusem i to jak sam tarza się w rozsypanej koce - główny bohater nie chce być dorosły i lekki haj jako ucieczka od rzeczywistości może zdziałać cuda.

Ciekawa scenografia, dwie dobre role i dzieci biegające po scenie - to pozostaje po tym spektaklu. Całość i tak sprawia wrażenie niedopracowanej. Mieliśmy do czynienia z przesytem, w którym nie wiadomo tak naprawdę o co chodzi.

Przedstawienie Nalepy ani nie przeraża, ani nie oczyszcza - pejzaż duchowy piszącego pozostał w stanie nienaruszonym, a Złote Tarasy za plecami teatru jak stały tak stoją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji