Vipowiedzi
- Dla mnie autorytetem był Konstanty Puzyna, ale potem się zaprzyjaźniliśmy i trudno powiedzieć jak to między nami było. Dla mnie autorytet łączy się z pewną serdecznością w myśleniu o tej osobie - mówi LECH ŚLIWONIK, rektor Akademii Teatralnej w Warszawie.
Marzeniem większości ludzi jest być cenionym za to, co się robi. Jednak za osiągnięciami zawsze stoi człowiek. Człowiek pełen wspomnień i marzeń, które go ukształtowały, pełen doświadczeń i obserwacji, które sprawiły, że dziś jest tym, kim jest. W pracy - osiąga sukcesy, a poza pracą, jak każdy z nas: śmieje się, rozrzewnia, ulega i opiera się nacierającym modom, ucieka do lub od pewnych miejsc, ludzi czy tekstów. W tej rubryce ci, których znamy jako profesjonalistów w swoich dziedzinach, wypowiadają się od siebie, udowadniając, że to nie tylko praca decyduje o tym, kim się jest.
W tym miesiącu rozmawialiśmy z Lechem Śliwonikiem - rektorem Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie, którego poprosiliśmy o dokończenie kilku zdań.
Gdybym nie był tym, kim jestem, chciałbym być
- Chciałem być lotnikiem, ale myślałem też o służbie zagranicznej. Była taka szkoła w Warszawie - Szkoła Główna Służby Zagranicznej . Chciałem do niej pójść, ale ją zlikwidowali. Może dlatego, że ja się do niej wybierałem (śmiech).
Chciałbym posiadać talent...
- Chyba najbardziej chciałbym posiadać talent muzyczny. Nawet wiem, na jakim instrumencie chciałbym grać. Na trąbce. Kiedyś byłem głęboko emocjonalnie zanurzony w jazzie. Byli tacy, jak Louis Armstrong, którzy odcisnęli ślad na całe życie.
Humor poprawia mi
- słoneczny dzień, miła rozmowa, jazda samochodem. Wydaje mi się, że sam też mam poczucie humoru i dzięki temu łatwiej mi żyć.
Obsesyjny lęk wzbudza we mnie
- Nie mam takich lęków.
Gdy nikt nie patrzy
- Wykorzystuję ten czas na taki luz psychiczny, który pozwala spokojnie myśleć, zwłaszcza o sobie. Bo jednak zawsze trochę się "mundurujemy".
Śmieję się zawsze, gdy
- gdy mam ochotę.
Kiedy kłamię
- Nie jest to moje hobby, ale myślę, że kłamię dość sprawnie, więc nie mam do tego żadnych komentarzy (śmiech).
W wolnym czasie
- Trudno mi w ostatnich sześciu, ośmiu latach przypomnieć sobie taki prawdziwie wolny czas. Myślę, że każda odpowiedź byłaby naciągana. Moim wolnym czasem jest czas pracy.
W Warszawie
- czuję się jak u siebie w domu. Nigdzie bym nie wyjechał i niczego był nie zmieniał. Uważam, że tu jest moje miejsce. Na stałe jestem tu od 1947 roku. Można się było przyzwyczaić.
Świat byłby piękniejszy bez
- Chciałbym użyć ostrzejszego słowa, ale mi nie wypada. Bez smarkaczy. Przy czym smarkacz to jest postawa a nie wiek.
Nigdy nie zmusiłbym się do
- do zjedzenia szpinaku.
W ludziach najbardziej cenię
- lojalność.
Błędy, których nie wybaczam
- nielojalność, a także coś takiego jak oszustwo czy nieprawość.
Autorytetem jest dla mnie
- Różnie to się w życiu układało. W miarę jak człowiek dorastał, zmieniały się autorytety, bo troszkę i człowiek się zmieniał. Zdarzało się też tak, że autorytet zostawał przyjacielem. W takich sytuacjach nie wiem, czy to jeszcze jest autorytet czy nie. Dla mnie na przykład takim autorytetem był Konstanty Puzyna, ale potem się zaprzyjaźniliśmy i trudno powiedzieć jak to między nami było. Dla mnie autorytet łączy się z pewną serdecznością w myśleniu o tej osobie. Nie jest dla mnie autorytetem Albert Einstein, bo po prostu nic do niego nie mam. Jest nim natomiast wspomniany Konstanty Puzyna, podobnie jak w sposobie myślenia o świecie - Wiesław Myśliwski. Jednocześnie pewnie nie powiedziałbym o tych ludziach, że to autorytety, gdybym nie potrafił o nich dobrze myśleć.
Światem rządzi
- To jest tak niejednoznaczne... W tej chwili rządzi nim chyba pośpiech, tempo. Kiedyś było troszkę inaczej, dlatego czuję pewien dyskomfort z powodu bycia w świecie, który jest tak zupełnie nierefleksyjny. Jest taki wiersz Różewicza sprzed pięćdziesięciu jeden lat "Szybko prędzej". To jest diagnoza naszego czasu.
Nigdy nie zapomnę
- wypadku samochodowego, który miałem trzydzieści lat temu. Nie zapomnę, ponieważ to był poważny wypadek. Mój samochód dwukrotnie koziołkował, a ja znalazłem się na tylnym siedzeniu, po takim przeleceniu przez samochód, że szwy na marynarce mi poszły. A ja przeżyłem.
Słowa, których nadużywam
- Staram się często używać "dziękuję", "przepraszam", ale nie sądzę żeby to było nadużywanie. To raczej pewne przyzwyczajenie.
Dźwięk, którego nie znoszę
- Nie znoszę wysokich dźwięków. Takich, które nie mają formy.
Przedmiot, bez którego nie mogę się obejść
- pióro!
Książka lub wiersz, do których wracam
- Książką jest "Proces" Kafki, a wierszem "Spadanie" Różewicza.
Film, który chętnie obejrzałbym jeszcze raz
- jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz "Siódma pieczęć" Bergmana.
Teatr, który lubię najbardziej
- Lubiłem. Nie mam w tej chwili takiego teatru, o którym powiedziałbym, że to jest właśnie ten, w którym chciałbym częściej bywać czy ten, który najbardziej mi odpowiada. Miałem wiele takich teatrów w życiu, ale w tej chwili nie potrafiłbym wskazać takiego jednego. Oczywiście to się trochę zmieniało, ponieważ długo żyję (śmiech). Były lata teatru STS warszawskiego, później teatru STU w Krakowie, teatru Ósmego Dnia, potem następnych teatrów, ale dzisiaj nie potrafiłbym o żadnym powiedzieć, że to jest właśnie ten teatr, którym myślę i w którym odpoczywam.
W spektaklu zawsze zwracam uwagę na
- przestrzeń i na aktora.
Moja dewiza
- Nie mam.
Jeśli niebo istnieje, chciałbym usłyszeć od Boga po przybyciu do Bram Niebieskich, że
- "No, zobaczę, co z tobą zrobić"...
Dziękuję za rozmowę.