Artykuły

Tu tak myśleć nie wolno

Zgon Jerzego Krasowskiego, jednego z najwybitniejszych ludzi powojennego polskiego teatru, przyjęty został kompletnym milczeniem. Gdyby umarł któryś z żyjących obecnie wybitnych inscenizatorów, obszerne szkice i eseje poświęciłyby mu najważniejsze gazety, a telewizje pokazałyby sklecone naprędce wspomnieniowe felietony - pisze Krzysztof Lubczyński w Trybunie.

Jerzy Krasowski [na zdjęciu] umarł, czyli spełnił niezbędny warunek, ale on był człowiekiem lewicy, socjalistą, komunistą może. I jedno wystarczyło, by o jego dorobku napomknięto w trybie komunikatowym, sucho, krótko i po sprawie. A przecież Krasowski w latach 1983 -1989 kierował aż Teatrem Narodowym. No właśnie, w latach 1983 -1989. Czy to wszystkiego nie wyjaśnia? Czyż trzeba dodawać, że "wysługiwał się reżimowi stanu wojennego"? Bo przecież nie można było mieć innych poglądów niż orędownicy "bycia wreszcie we własnym domu, nie stój, nie czekaj, co robić, pomóż". To, że Krasowski wraz z żoną Krystyną Skuszanką tworzyli jako tandem jedną z najlepszych sił dyrektorskich teatru w Polsce, że za ich kadencji drugorzędny początkowo Teatr Ludowy w Nowej Hucie stal się jedną z najświetniejszych scen w Polsce, jest nieważne. Nieważne jest też, że tu odbyły się głośne w kraju premiery - "Myszy i ludzi" wg Johna Steinbecka, wspaniałej inscenizacji "Radości z odzyskanego śmietnika" wg "Generała Barcza" Juliusza Kadena-Bandrowskiego, "Jacobowsky'ego i Pułkownika" Franza Werfla, czy "Imion władzy" wg Jerzego Broszkiewicza.

A dwie wspaniałe inscenizacje "Sprawy Dantona" we Wrocławiu i Krakowie, wzorcowe dokonania teatru społeczno-politycznego? Też nieważne. Cały szereg znakomitych inscenizacji w Teatrze Telewizji? Też nieważny. Krasowski (czy Krasowscy - jak o nich mówiono) uprawiał teatr wielkiej debaty publicznej, społeczny, niespecjalnie zaglądający w głąb duszy i pod kołdrę, lecz szeroko ujmujący los biednego człowieka wobec Historii Pokazujący, jak walec tejże miażdży go, lub brutalnie spycha w błoto. Że wyzysk biednych przez możnych jest stałą cechą kapitalizmu, nawet ochrzczonego i okadzanego ze czcią jako najbardziej moralny z ustrojów. Jako ideowy człowiek radykalnej, socjalistycznej lewicy Krasowski może był i ukąszony przez Hegla, ale przede wszystkim temu Heglowi się sprzeciwiał broniąc biednego, pojedynczego człowieka. Dlatego płacił i po śmierci płaci wykluczeniem z "Parnasu polskiej Melpomeny". Bo tu jest Polska. Tu tak myśleć nie wolno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji