"Wesele" potrzebuje mądrego liftingu
"Wesele" w reż. Anny Augustynowicz z Teatru Współczesnego w Szczecinie. Po spektaklu w Poznaniu pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Nie minęły trzy tygodnie, a po "Dziadach" Adama Mickiewicza mogliśmy zobaczyć w Poznaniu inne arcydzieło polskiego dramatu - "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego. Oba dzieła nastręczają realizatorom wiele kłopotów. O ile Lechowi Raczakowi udało się wyjść z nich obroną ręką i obejrzeliśmy "Dziady" współczesne, mądre i ważne dla nas, o tyle Anna Augustynowicz wyprowadziła publiczność trochę w pole, ubierając uczestników bronowickiego wydarzenia we współczesny kostium.
"Wesele" bez muzyki? To już było i skończyło się dla Dejmka klapą. "Wesele" grane w kostiumach, .w jakich my wychodzimy na ulice? Było. "Wesele" grane w całości, bez skrótów? Też już było i na niewiele ta estyma się zdała. Dlaczego?
Odpowiedź jest bardzo prosta. To, co jest mądrością tekstu Wyspiańskiego, to, co stanowi o jego aktualności, tkwi w słowach. Ale "Z biegiem lat, z biegiem dni" - jak mówi jeden z bohaterów dramatu, te słowa obrosły patyną czasu i należy je wydobyć z rozmemłanej młodopolszczyzny, oczyścić z poetycznych złogów. Nie wystarczy je wybełkotać albo delikatniej mówiąc, powiedzieć tak, jak się mówi w serialach...
Na przykładzie "Wesela" w reżyserii Augustynowicz widać jak na dłoni, że dramatowi temu przydałby się taki lifting, jakiego dokonali Maciej Rembarz i Lech Raczak na "Dziadach". Oczyszczony przez nich Mickiewicz zabrzmiał dźwięcznym i mocnym głosem.
Wyspiański w ujęciu Anny Augustynowicz w ostatnim akcie momentami ocierał się o farsę (niestety, duża w tym wina aktorów), a utwierdziła mnie w tym reakcja mojego sąsiada z widowni, który reagował niekłamanym gromkim śmiechem. Mnie tam do śmiechu nie było, ponieważ wiem, że Wyspiańskiemu nie o śmiech szło.
Nie ukrywam, że były momenty w tym przedstawieniu, kiedy boleśnie dotykały mnie słowa padające ze sceny. Ale to za mało. Jest w tym "Weselu" rola, dla której warto je obejrzeć. Zwykle postać Panny Młodej trochę się rozmywa. Dzięki kreacji Marty Szymkiewicz - będzie to jedyna, która zostanie mi na bardzo długo w pamięci.