Artykuły

O profesjonalizmie

Ze zdumieniem przeczytałem w sobotniej "Gazecie" o tym, że TVP Opole z powodu pruderii własnej wycofała się z robienia filmu o najnowszej sztuce w Kochanowskim - pisze Jan Nowara, Dyrektor TVP Opole.

"Gazeta" przywołała słowa "O wielkim skandalu, do którego jeszcze nie doszło", jakich użył Maciej Orłoś w TVP 1, zapowiadając premierę "Opowieści lasku wiedeńskiego" w reżyserii Mai Kleczewskiej. Wprawdzie Orłoś pracuje w "Teleexpressie", a nie w TVP Opole, ale widać i tam sięgają macki opolskiego Ciemnogrodu.

Ponieważ sensacyjna relacja "Gazety" była obficie zaopatrzona w moje wypowiedzi zebrane przez telefon, pragnę całą rzecz wyjaśnić do końca.

Po pierwsze - Teatr Kochanowskiego nie wywiązał się z pisemnej umowy, to znaczy nie umożliwił Telewizji nakręcenia na czas wszystkich zdjęć i przeprowadzenia wszystkich rozmów, które były konieczne do profesjonalnej organizacji kolejnej wspólnej imprezy pt. "Premiera z TVP Opole".

Po drugie - Teatr nie wywiązał się z umowy, ponieważ pani reżyser skutecznie uniemożliwiła występ przed kamerami - swój własny oraz innych twórców spektaklu. Ekipa telewizyjna, której czas pracy jest mierzony bardzo konkretnymi pieniędzmi, przez cztery dni okupował korytarze Kochanowskiego, nie mogąc nakręcić wcześniej uzgodnionych zdjęć i była w końcu wypraszana z Teatru. Dlaczego? Z bardzo polskiej przyczyny - robota sceniczna Mai Kleczewskiej była kończona na ostatnią chwilę i w takich okolicznościach wszystko poza spektaklem było po prostu nieważne. Ktoś mógłby zapytać - to kto w końcu rządzi Teatrem? Odpowiem: polskim - bardzo często reżyser, szczególnie tak zwany młody, zdolny i kontrowersyjny.

I jeszcze jedno. Panią Reżyser obruszył telewizyjny news, który w lapidarnej formie zderza ze sobą kilka wymownych obrazów z jej przedstawienia. No cóż - obrazy były prawdziwe, a zasadą newsa jest właśnie skrót, a nie krytyczna analiza. W dłuższej formie spojrzymy na "Opowieści..." owszem, inaczej. Maja Kleczewska z powodu newsa w "Teleexpressie" przyrównała publiczną TVP do "Faktu", czyli tabloidu.

Ciekawe, że zrobiła to artystka, której estetyka teatralna właśnie z tabloidem się kojarzy. Drastyczne cytaty z Tarantino czy Lyncha, muzyczne hity kultury pop, kalki brudnej, prymitywnej, albo głupiej współczesności. Skutek - mocne efekty, ostre skróty, radykalne uproszczenia. Wszystko w atrakcyjnym opakowaniu. Słowem - feeria teatralnych newsów, w których tragicznego Makbeta można śmiało zredukować do postaci gangstera spod Wołomina. Więc jeśli w moich ustach pojawiło się w publikacji "Gazety" słowo hochsztaplerka, to nie dotyczyło ono w żadnej mierze ani osobistych cech, ani talentu Mai Kleczewskiej. Tylko jej języka teatralnego i sposobu, którego używa do patroszenia świata i literatury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji