Artykuły

Warcisław Kunc chce, by na Zamku Książąt Pomorskich było więcej przestrzeni dla jego Opery. - To (żądania) subiektywne, nieprzemyślane i doraźne - ripostuje p.o. dyrektora Zamku Wiesław Lewoc

Siedzibę na Zamku dzielą od 30 lat dwie instytucje kulturalne - Zamek i Opera. Z funduszy unijnych Opera na Zamku dostanie 5 mln euro na modernizację swojej siedziby. Remont ma się zakończyć w 2012 r. W październiku placówka ogłosi konkurs na projekt przebudowy.

- Aby ta przebudowa miała sens, trzeba powiększyć teren, który będzie zajmować i zarządzać Opera - uważa Warcisław Kunc, dyrektor Opery na Zamku. - Skoro nie budujemy nowej Opery, to chociaż jej przebudowę zróbmy tak, żeby ta scena stała się perełką, gdzie marszałek, szczecinianie, z radością będą przyprowadzać swoich gości. Bo jeżeli mamy tylko wymienić fotele na widowni i deski na scenie, to szkoda tych pieniędzy.

Dziś Opera zajmuje 45 proc. kubatury Zamku i łakomie patrzy na sąsiadujące z nią sale. Kunc chciałby np. część skrzydła wschodniego (tam, gdzie dziś jest kino Zamek) zamienić na sale prób, a Galerię Południową przerobić na foyer. Uważa też, że to nie Zamek a Opera powinna zarządzać zamkowym dziedzińcem.

- Pan dyrektor Warcisław Kunc chce wykorzystać okazję i naszym kosztem zwiększyć swój obszar posiadania - ripostuje p.o. dyrektora Zamku Wiesław Lewoc. - Ale to jest subiektywne, doraźne i nieprzemyślane. Nie uwzględnia interesu innej placówki kulturalnej, jaką jest Zamek. Nie uwzględnia interesu środowisk twórczych, takich jak plastyczne, które w Galerii Południowej prezentuje Festiwal Malarstwa Współczesnego. Nie uwzględnia uwarunkowań ekonomicznych. Zamek otrzymał pieniądze z Unii Europejskiej na remont elewacji, dziedzińca (6,5 mln zł). Ale umowa zakłada w zamian m.in. zwiększenie liczby imprez kulturalnych i konsumentów kultury. Gdyby odebrano nam istotne pomieszczenia, musielibyśmy zredukować liczbę pracowników, ograniczyć liczbę imprez, byłoby też mniej zwiedzających. Unia miałaby prawo zażądać od nas zwrotu tych pieniędzy.

- Chciałbym, żeby Zamek przyjął do wiadomości, że najważniejszą, główną instytucją kultury w każdym metropolitalnym mieście jest zawsze Opera, która skupia sztukę, muzykę, plastykę - stwierdza Warcisław Kunc. - I jest nienormalną sytuacja, żeby wojewódzki dom kultury był najważniejszą instytucją na Zamku.

Obie placówki podlegają Urzędowi Marszałkowskiemu.

Wicemarszałek Witold Jabłoński: - W połowie czerwca sprawa stanie na zarządzie, dyrektorzy przedstawią swoje opinie. Jesteśmy przed podjęciem decyzji.

Zarząd województwa powołał już w tej sprawie specjalną komisję. Na jej czele stanął wicemarszałek Jan Krawczuk (PSL), "bo podlegają mu nieruchomości". W 2006 r. Warcisław Kunc był kandydatem PSL na prezydenta Szczecina, rok wcześniej z listy PSL kandydował na senatora.

Jak Kus z Kuncem

Historia sporu, kto ważniejszy na Zamku Książąt Pomorskich, jest niemal tak długa jak historia samego Zamku. Do legendy przeszły potyczki między poprzednim dyrektorem Zamku Eugeniuszem Kusem a dyrektorem Warcisławem Kuncem.

Szklane drzwi we wschodnim skrzydle łączące obie instytucje były zawsze zamknięte na klucz (na krótko otworzył je dyrektor Sztark). Kunc i Kus (obaj z wykształcenia dyrygenci) nie rozmawiali ze sobą. Zamiast tego kilka razy dziennie między gabinetami dyrektorów krążyły pracownice sekretariatu z listami.

Dyrektor Kus nie pozwalał w materiałach promocyjnych Opery na sformułowania "dziedziniec Opery na Zamku". W ulotkach co najwyżej mogło stać "dziedziniec przy Operze na Zamku". Podobno, kiedy Kunc chciał ozdobić premierę "Carmina Burana" sztucznymi ogniami, Kus powiedział "nie", powołując się na przepisy ppoż.

Pracownicy obu instytucji powiedzonko "żyją jak pies z kotem" przerobili na "jak Kus z Kuncem".