Dreszcze Gombrowicza
Nowe wydanie "Iwony, księżniczki Burgunda". Autor nie wierzył w powodzenie sztuki. Na prapremierę czekała 20 lat, sukces w świecie przyszedł jeszcze później - pisze Krzysztof Masłoń w Rzeczpospolitej.
Ukazał się trzeci, a według oficjalnej numeracji - siódmy, tom "Pism zebranych" Witolda Gombrowicza, które ukazują się w opracowaniu krytycznym nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Po "Bakakaju i innych opowiadaniach" i "Ferdydurke" przyszła kolej na "Iwonę, księżniczkę Burgunda".
Dramat ten swój pierwodruk miał w 1938 roku w piśmie "Skamander". W formie książkowej, z ilustracjami Tadeusza Kantora, ukazał się 20 lat później w PIW.
Było po prapremierze "Iwony..." w Teatrze Domu Wojska Polskiego/ Teatrze Dramatycznym, jaka miała miejsce w lipcu 1957 roku.
Reżyserowała Halina Mikołajska, scenografia była dziełem Andrzeja Sadowskiego, muzyka - Augustyna Blocha, a w tytułową rolę wcieliła się Barbara Krafftówna.
Na Zachodzie "Iwona, księżniczka Burgunda" pojawiła się najpierw po niemiecku w 1964 r. w Dortmundzie, rok później w Theatre de Bourgogne we Francji, w tym samym roku w Sztokholmie, następnie w Belgii, Holandii, Szwajcarii. Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Portugalii, USA i Danii.
W 1971 r. "Iwona..." ujrzała światło dzienne jako piąty tom "Dzieł zebranych" Witolda Gombrowicza wydawanych w "Bibliotece Kultury" Instytutu Literackiego w Paryżu przez Jerzego Giedroycia.
W Polsce wyszło jeszcze sześć (z obecnym siedem) wydań dramatu, a został on poza tym przełożony na białoruski, czeski, grecki, hiszpański, japoński, kataloński, litewski, norweski, rosyjski, rumuński, serbsko-chorwacki, słowacki, słoweński, turecki, ukraiński, węgierski, włoski... Uff!
W posłowiu obecnej edycji wydawca przypomina, że Gombrowicz nie wierzył w powodzenie tej sztuki. Po latach, przysyłając Jarosławowi Iwaszkiewiczowi tekst "Ślubu", pisał, że na gruncie dramatu i teatru czuje się nowicjuszem.
Choć "Iwona..." już w 1936 r. trafiła do zapowiedzi Teatru Nowego w Warszawie, anonsowana jednak pod innym tytułem, jako "Filip".
Mira Zimińska orzekła jednak wówczas, że "początek niezły, a reszta do niczego", a Karol Irzykowski tak skomentował tę sceniczną próbę autora "Pamiętnika z okresu dojrzewania": "Nowy dreszcz Gombrowicza nie doczekał się jeszcze w tej sztuce dramatycznej legalizacji".
Bardzo późno zaczęto stawiać zasadnicze dla "Iwony..." pytanie: jak grać Gombrowicza? I na to pytanie odpowiedziało wielu wybitnych inscenizatorów, m.in. Ludwik René, Zygmunt Hübner, Anna Augustynowicz, Grzegorz Jarzyna, a także i Ingmar Bergman, który - przypomnę - zrealizował ten dramat w Monachium w Bayerische Stadtsschauspiel w 1980 roku.