Artykuły

Warszawa. Sztuka Hołdysów

Ojciec i syn Hołydysowie kończą przygotowywać spektakl, przy którym przez ostatnie dwa tygodnie życia pracował reżyser Piotr Łazarkiewicz.

Wczoraj przyglądaliśmy się ostatnim próbom do "Prawa McGoverna" [na zdjęciu] w warszawskim Centralnym Basenie Artystycznym. Na scenie reżyser Maciej Kowalewski i aktorzy grupy Niewinni Chłopcy dyskutują przy stole i stojących przy nim dwóch krzesłach. Kilka kroków dalej ustawione są rzędy siedzeń. Widzowie będą obserwować akcję z bliska. Kilkanaście metrów dalej, na widowni, siedzi Zbigniew Hołdys. Tym razem występujący w roli producenta i autora sztuki. Kompozytor "Autobiografii" zadebiutuje jako dramatopisarz, a Niewinni Chłopcy, wśród których jest też jego syn Tytus, debiutują jako grupa teatralna.

Muzyk dramatopisarz

"Prawo McGoverna" to ostatni spektakl reżysera Piotra Łazarkiewicza. Zmarły 20 czerwca Łazarkiewicz pracował nad nim przez ostatnie dwa tygodnie życia. Doprowadzenia sztuki do premiery podjął się Wojtek Kowalewski. Hołdys "Prawo McGoverna" napisał półtora roku temu. Jego przygoda z teatrem zaczęła się, gdy przełożył z angielskiego sztukę "Pif-paf! Jesteś trup!". Została wystawiona w liceum, w którym uczył się jego syn. Tytus zagrał w niej i połknął bakcyla aktorstwa. A jego tata twierdzi, że spektakl pomógł opanować panoszącą się w szkole przemoc.

W ciągu czterech kolejnych lat Zbigniew Hołdys napisał siedem sztuk adresowanych do młodzieży. Bezpłatnie udostępniał je szkołom, których uczniowie chcieli je wystawiać. Pisał także scenariusze ekranizowane przez studentów Warszawskiej Szkoły Filmowej. W tym czasie jego syn z kolegami Kamilem Dąbrowskim i Tomkiem Solichem założył grupę teatralną Niewinni Chłopcy.

Punkowe podejście

Drogi ojca i syna zeszły się, gdy ten pierwszy napisał "Prawo McGoverna". - To intrygujący i trzymający w napięciu thriller - mówi Tytus. Jego ojciec dodaje: - To, co robimy, przypomina mi punkową rebelię. Robimy teatr, który nie ma konszachtów ze środowiskiem teatralnym. Chcemy, żeby na nasze przedstawienie przyszli ludzie młodzi, którzy chcą zobaczyć coś zupełnie innego. Staramy się być rebeliancką grupą i nie liczymy na nikogo. Nie chodzimy na castingi, lecz sami je organizujemy - mówi rockman. W myśl punkowej zasady "zrób to sam", Niewinni Chłopcy rozpoczęli pracę nad postaciami. Zbigniew Hołdys podjął się roli producenta i wynajął na próby salę Teatru Stara Prochownia.

Tytus gra syna pisarza. Kiedy jego ojciec staje się obiektem ataku w brudnej biznesowej grze, bierze sprawy w swoje ręce. Nie oglądając się zbytnio na literę prawa.

- To niełatwa rola. Trzeba było do niej znaleźć klucz. Ale teatr ma to do siebie, że z każdym kolejnym spektaklem można znaleźć nowe rozwiązania. Moja postać może za dwa tygodnie wyglądać inaczej - mówi Tytus. Podkreśla, jak ogromne znacznie miała dla Niewinnych Chłopców praca z Piotrem Łazarkiewiczem. - Od początku marzyliśmy o tym, żeby to on wyreżyserował nasz spektakl. Okazało się, że ma czas i chce nam pomóc. To były niesamowite próby. Robimy to dalej dla niego. Ten spektakl jest taki, jaki on by chciał - mówi Tytus Hołdys.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji