Artykuły

Eliot w katedrze

Upłynęło już blisko ćwierć wie­ku od czasu, kiedy oglądałem "Mord w katedrze" Eliota na dziedzińcu pałacu papieży w Awinionie. Ciepła, prowansalska noc łagodziła surowy, ascetyczny ton dramatu. Najlepiej wypadła i naj­mocniej upamiętniła mi się wielka scena mordu, kulminacja inscenizacji Jean Vilara. Była w niej namiętność, gniew, zbrodnia, to wszystko, co Fran­cuzi potrafili doskonale zrozumieć i za­grać. Arcybiskupa Becketa zamordo­wali przecież potomkowie Normanów. Znakomitym tłem dla tego przedsta­wienia była, oczywiście, historyczna budowla, która zagrała pełnym blas­kiem w świetle reflektorów.

Architektura sakralna ma ogromne walory widowiskowe. Wiedzą o tym dobrze współcześni reżyserzy. Zarów­no ci, którzy korzystają z niej dla pre­zentacji sztuk, rozgrywających się we wnętrzu starych kościołów, jak i ci, którzy z pomocą Świateł tworzą pięk­ne widowiska "światło i dźwięk". Pa­miętał o tym Konrad Swinarski, pre­zentując swe przedstawienie "Dziadów" we wnętrzu Southwark Cathedral w Londynie.

Jerzy Jarocki podjął obecnie niezwykłą próbę wystawienia "Mordu w katedrze" w warszawskiej katedrze św. Jana. Architektura stała się jed­nym z głównych walorów tej insceni­zacji. Tak odmienna od południowej architektury Awinionu, zagrała całą siłą swego surowego piękna. Już samo oświetlone wnętrze kościoła tworzyło niezwykły nastrój. W głębi ołtarz, nad naszymi głowami, wysoko, gotyckie ostrołuki, górująca nad tłumem ambona. Wszystko surowe, proste, ascetyczne... Ileż jest w tym wnętrzu prawdziwego, świetnego teatru.

Ogromne powietrzne przestrzenie, wypełnione przez ludzi i cienie, roz­brzmiewają muzyką. Z harmonią form jednoczy się harmonia dźwięków. W nastrój widowiska wprowadza chór mnichów. Znakomita muzyka Stanisła­wa Radwana posługuje się fragmenta­mi wokalnymi z "Liber Usualis" i mo­tywami pieśni religijnych.

Pomostem pomiędzy dawnymi a no­wymi czasy jest chór kobiet we współczesnych strojach. Kiedy wcho­dzą w swych czarnych płaszczach, za­biedzone, przelęknione, wydaje się chwilami, że oderwały się z tłumu lu­dzi, wypełniającego katedrę. I są jesz­cze liturgiczne szaty księży, tak boga­te w kompozycji barw i kształtów, kontrastujące z ubóstwem chóru Ko­biet, imponujące i jakby ponadczaso­we. Chwilami jest to moralitet, chwi­lami oratorium, a chwilami wydaje się jakbyśmy uczestniczyli we fragmencie autentycznej mszy świętej. Narzuca się to ze szczególną siłą, kiedy Gustaw Holoubek głosi w roli arcybiskupa Bec­keta swe wielkie moralno-filozoficzne kazanie z ambony, na której stawali wielcy Kościoła katolickiego.

Tekst Eliota nie jest w tym wido­wisku sprawą najważniejszą. Znacznie większe wrażenie wywiera nastrój. Trudna akustyka wnętrza wielkiego i wysokiego gmachu katedry nie zaw­sze pozwala przekazać każde słowo poety. Nie wszyscy aktorzy mają też głos wystarczająco nośny. Trzeba nie­ustannie z napiętą uwagą słuchać tek­stu, mówionego od ołtarza, z ambony, czy z innych terenów gry, podążać za każdą myślą, za każdym skojarzeniem, za każdą refleksją. Ale dla miłośników teatru filozoficznego, teatru myśli, jest to rzadka, choć niełatwa przyjemność. Przekład Jerzego S. Sity brzmi jasno i czysto, przekazuje przejrzyście sens każdego zdania trudnego języka Elio­ta.

Kulminacyjna tragiczna scena mor­du rozpoczyna się od gwałtownego walenia rycerzy w odrzwia katedry, po czym przechodzą oni środkiem kościo­ła aż do ołtarza, gdzie zamordują ar­cybiskupa Tomasza Becketa. Jawią się w tym momencie rozliczne skoja­rzenia z historią naszego kraju, ze sprawą biskupa Stanisława Szczepanowskiego i króla Bolesława Śmiałego, z dramatem Stanisława Wyspiańskiego, który z pewnością wytrzymuje porów­nanie ze sztuką Eliota. Wyspiański nie patrzył tak jednostronnie, rozdzielał racje sprawiedliwiej, spory na temat tamtego tragicznego konfliktu jeszcze w historii Polski nie wygasły...

Odkryciem warszawskiej inscenizacji "Mordu w katedrze" jest scena końco­wa, pełna nieoczekiwanej ironii: pre­zentacja racji rycerzy, którzy zabili ar­cybiskupa. Jest to bardzo angielska scena, pełna ironii, wymierzonej prze­ciwko obłudzie, przypominająca chwilami epilog "Świętej Joanny" Shawa (na której wpływ sam Eliot się zresz­tą powołuje). W dawnych spektaklach scena ta bywała zwykle przytłoczona wrażeniem poprzedzającego ją mor­derstwa. Teraz zabrzmiała przerażają­co. Szczególnie Andrzej Łapicki i Bogusz Bilewski wznoszą się tu na wy­żyny kunsztu oratorskiego, przekazu­jąc bezbłędnie ironiczny podtekst ty­rad Reginalda Fritz Urse i siepacza Ryszarda Brittona.

W tym widowisku rola aktorów jest i powinna być bardzo skromna. Stają oni jakby w cieniu katedry, chórów, wreszcie samych rozważań Eliota. Nie można tu jednak nie zauważyć wspa­niałego głosu, postury, ekspresji, ru­chu, gestu i mimiki Zbigniewa Zapasiewicza, wypełniającego chwilami si­łą swej osobowości całe ogromne wnę­trze katedry. Dzielnie sekunduje mu Tomasz Stockinger.

Do najlepszych pod względem tea­tralnym scen widowiska należy kusze­nie Tomasza Becketa. Tu zaznaczają pozytywnie swą obecność: Marek Bargiełowski, Andrzej Blumenfeld i Krzysztof Orzechowski. O służebnej skromności zespołu Teatru Dramatycz­nego m. st. Warszawy i jego szacunku dla sztuki niechaj zaś świadczy fakt, że w chórze kobiet występują aktorki tej miary, co Zofia Rysiówna, Halina Łabonarska, Ewa Decówna, Maria Chwalibóg, i inn., a rolę Posłańca gra Zyg­munt Kęstowicz.

Przez długie lata trwały dyskusje, czy teatr religijny ma jeszcze w na­szych czasach rację bytu. Przedstawie­nie "Mordu w katedrze" daje na to py­tanie odpowiedź pozytywną. Skoro problemy wiary, moralności, cierpienia, męczeństwa, metafizyki dobra i zła znajdują tak żywy oddźwięk w naszym społeczeństwie, teatr nie może od nich stronić. Można zgadzać się z przesła­niem "Mordu w katedrze", lub mieć do niego krytyczny stosunek. Trudno jednak nie odnieść się z szacunkiem do powagi i wysiłku teatru, który za­jął się realizacją tego wybitnego dzieła. Samo zaś widowisko dobrze świadczy o bogactwie i różnorodności nurtów ideowych i światopoglądowych w życiu kulturalnym naszego kraju nawet w tak trudnym i skomplikowanym okresie, jaki przeżywamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji