Artykuły

Krystyna Feldman nie dała się złamać SB

Legendarna poznańska aktorka była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa. Dokumenty w tej sprawie znalazły się w poznańskim oddziale IPN - pisze Maria Bielicka w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Wynika z nich, że aktorka podpadła SB pod koniec 1979 r., gdy podpisała się pod protestem przeciwko wkroczeniu policji na teren poznańskiego uniwersytetu i aresztowaniu kilku osób za kolportaż ulotek o działalności Studenckiego Komitetu Solidarności. Protest - za pośrednictwem Jacka Kuronia z Komitetu Obrony Robotników - szybko trafił do Radia Wolna Europa. - Na tej podstawie SB założyło Krystynie Feldman tzw. sprawę operacyjną o kryptonimie "Aranżerka", co oznaczało, że reżim uznał ją za osobę, która popełniła czyn niebezpieczny dla interesów państwa - tłumaczy Rafał Sierchuła, historyk z IPN, który sprawę badał. - To rozpoczęło fale prześladowań: artystka miała w swoim mieszkaniu rewizje, była wzywana na przesłuchania, śledzona przez SB i podsłuchiwana. Ale nie dała się ugiąć, zachowywała się po prostu jak przyzwoity człowiek. Były też naciski na dyrekcję Teatru Polskiego, gdzie wówczas pracowała aktorka. W efekcie dostawała mniej ciekawych ról. Na tyle to ją sfrustrowało, że na początku lat 80. przeszła na emeryturę. W 1983 r. sprawa "Aranżerka" została zamknięta.

Wkrótce potem aktorce pracę zaproponowała Izabela Cywińska, która objęła Teatr Nowy, ale z dokumentów IPN nie wynika, że SB do sprawy aktorki wróciło.

- Faktycznie jednak aktorka nie została przyłapana na żadnej wywrotowej działalności. Z dokumentów wynika jedynie, że kolportowała ulotki o mszy św. w rocznicę Czerwca 1956 r. i przed tą mszą zorganizowała u siebie w domu spotkanie opozycjonistów - opowiada historyk IPN. - O tym wszystkim policja dowiedziała się od swoich tajnych współpracowników.

Sierchuła znalazł materiały na temat Krystyny Feldman w ubiegłym roku, już po śmierci artystki. Nie miał więc okazji porozmawiać z nią na ten temat. Taką sposobność miał natomiast asystent szefa poznańskiego IPN Tadeusz Żukowski, który w 2001 r. opublikował wywiad rzekę z Krystyną Feldman "Festiwal tysiąca i jednego epizodu". - W książce artystka wspomina tamte czasy z humorem i swadą. Opowiada, jak koledzy radzili jej, by na przesłuchaniach udawała wariatkę, i jak w budynku policji udało jej się kupić niedostępne wówczas na rynku papierosy. Jednak - mimo dystansu, jaki po latach aktorka miała do doświadczeń z SB - te prześladowania musiały być dla niej mocno uciążliwe - podsumowuje historyk.

Krystyna Feldman nigdy też nie wystąpiła do IPN o swoją tzw. teczkę, z której sama dowiedziałaby się o działaniach SB i zagrożeniu, jakie stwarzała dla socjalistycznej ojczyzny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji