Artykuły

Nie jestem dowcipnisiem

Jest bardzo cienka granica między dobrym zagraniem roli komediowej a jej "przegraniem". Dlatego zawsze staram się, chociaż nie wiem, czy to mi się udaje, aby moje występy komediowe były zaprawione odrobiną smutku - mówi JAN KOBUSZEWSKI.

Barbara Jagas: Czy pan gra, kiedy jest chory?

Jan Kobuszewski: Jeśli jestem w szpitalu, co mi się zdarzało, to nie występuję nawet przed chorymi. Natomiast gram, kiedy jestem przeziębiony, z gorączką... dopóki nie wzrośnie do 39 stopni.

To pan się ze sobą nie pieści.

Wie pani, to są lata pracy i odpowiedzialności za siebie... Chyba że dyrekcja pójdzie mi na rękę i zamieni spektakle, wtedy idę po bożemu do łóżeczka.

Czy pan o siebie dba? Nie dbam, niestety.

A o ciało?

No myję się, kąpię, czeszę...

Pytam o takie rzeczy, jak zdrowa dieta.

Jem tylko wtedy, kiedy jestem głodny. Potrafię nie wziąć niczego do ust przez cały dzień lub dwa, bo mi się nie chce, więc może to jest dieta. Przeważnie jadam obiady, ale głównie z tego powodu, aby nie robić przykrości swoim bliskim.

A jak pan dba o ducha? Jestem z rodziny katolickiej, wiara i praktyka mi wystarczają.

Budzi się pan w radosnym nastroju?

Budzenie trwa u mnie pół godziny. Pomaga w tym herbatka malinowa, która mnie orzeźwia.

A jak pan kończy dzień? Pożegnaniem żony, ucałowaniem jej...

Jest pan nocnym markiem? Tak, oczywiście.

Sypia pan, jak na artystę przystało, do południa?

Do dziewiątej. Kiedyś sypiałem dłużej. Lubię spać, sen jest dla mnie wspaniałym odpoczynkiem i darem. Czerpię siły do życia ze snu.

Właśnie chciałam o to zapytać... To nie podróże są dla pana zastrzykiem energii?

Nie, jestem już starszym panem i w swoim życiu się napodróżowałem, objechałem prawie cały świat. Natomiast uwielbiam przyrodę - las, wodę. Obecnie wszystkie urlopy spędzamy z ukochaną żoną na Mazurach i tam, poza Warszawą, czujemy się najlepiej.

Mamy jesień. Lubi pan chodzić na grzyby?

Uwielbiam. Ale ostatnio moja ukochana żona zastrajkowała, więc sam nie chodzę. Ale zawsze kupię sobie kilka rydzów, a potem smażę je na maśle.

Smakowanie życia. Czy to pana dotyczy?

Jak najbardziej. Do miłych czynności zaliczam majsterkowanie, czytanie literatury pięknej. Albo lubię usiąść sobie pod drzewkiem i obserwować ptaszki, to też jest zajęcie.

Jest pan zadowolony ze swojego życia?

Ogromnie. Jestem szczęśliwy, ponieważ jako człowiek wierzący sądzę, że życie to jest dar dany od Boga. Trzeba go wykorzystać w miarę uczciwie i przyzwoicie.

Czy pochodzi pan z rodziny lekarskiej?

Niezupełnie. Ojciec miał nieukończone studia medyczne, przed wojną pracował jako urzędnik państwowy: był dyrektorem biura kasetek, czyli sejfów Pocztowej Kasy Oszczędności. Natomiast siostra moja jest profesorem medycyny i szwagier był lekarzem.

A pan nigdy nie chciał uprawiać tego zawodu?

Wprost przeciwnie.

Bo dostał pan od Boga talent aktorski?

Tak mi się wydaje... Poza tym pochodzę z rodziny, która uwielbiała chodzić do teatru: bywaliśmy na wszystkich premierach w Warszawie; jako chłopak nasiąknąłem sztuką. Potem za radą starszej siostry Marysi zdawałem do szkoły teatralnej...

Został pan aktorem komediowym, dlatego że lubi bawić innych?

Uważam, że każdy powinien robić w życiu to, co lubi, chociaż nie zawsze jest to możliwe. Ja mam takie szczęście, że kocham swój zawód i lubię grać wszystko. Natomiast profesorowie tak mną pokierowali, prawdopodobnie ze względu na moje warunki zewnętrzne, że zostałem akurat aktorem komediowym. Ale też powiem nieskromnie, że jestem z tego dumny, ponieważ to nie jest łatwe.

Naprawdę?

Jest bardzo cienka granica między dobrym zagraniem roli komediowej a jej "przegraniem". Dlatego zawsze staram się, chociaż nie wiem, czy to mi się udaje, aby moje występy komediowe były zaprawione odrobiną smutku. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie dramaty Szekspira są miejscami zabawne, natomiast komedie zawierają odrobinę liryzmu i sentymentalizmu.

Dlaczego tak mało grał pan w filmie?

Odrzucałem wiele propozycji. W przypadku filmu trzeba być codziennie w dyspozycji, wstawać o piątej rano, o szóstej być już w pełnej charakteryzacji. To było dla mnie nie do zniesienia. A poza tym nikt mi nigdy nie zagwarantował, że film, w którym wystąpię, będzie dobry. Ja natomiast lubię być odpowiedzialny za to, co robię.

Jest pan radosnym człowiekiem na co dzień?

Nie jestem dowcipnisiem, ale raczej człowiekiem poważnym. A swój zawód oddzielam od życia prywatnego.

A jak pana przezywano w szkole? Ponieważ uprawiałem różne sporty - grałem w siatkówkę, wiosłowałem, dużo pływałem, koledzy nazywali mnie Championem. Ale w szkole wołano do mnie Kobusz. I tak pozostało do dziś.

Chyba dużo radości ma pan z wnuków. Nie mógł się pan ze mną wcześniej umówić, tłumacząc, że musi się nimi zajmować. Tak, uwielbiam przebywać z wnukami: Jasiem i Maćkiem, to wspaniali chłopcy.

Jest pan dziadkiem poważnym czy raczej starszym kumplem? Jestem raczej dziadkiem-kumplem. Ale potrafię wymagać, bo sam zostałem tak wychowany i w podobny sposób wychowywałem córkę, która zawsze musiała zasłużyć na przyjemności; jest mi dzisiaj za to wdzięczna.

Czy trochę nie męczy pana popularność?

Nie. Może nie powinienem tego mówić, ale ja naprawdę nie mam przewrócone w głowie. Spotykam się zwykle z życzliwością ludzką i uśmiechem, a nie z chamstwem. Zdarza się czasem, że nagabują mnie panowie alkoholicy, mówiąc: "Panie Janku, daj pan na piwko". Odpowiadam im, że nie mam na piwko, mogę dać im na chlebek. Ale oni nie chcą.

Pytanie - odpowiedź

Ulubiona pora roku: jesień

Ulubiona pora dnia: wieczór

Dobro: to, do czego powinniśmy wszyscy dążyć

Zło: ohyda

Moje miejsce na ziemi: Warszawa, tu się urodziłem, miałem rodziców i - mam nadzieję - zakończę swoje życie

Śmieszy mnie: debata sejmowa

Smuci mnie: to samo

Potrawa dla niespodziewanych gości: "Jedna pani była taka skąpa, że do stołu podawała tylko rękę" (cytat z Gałczyńskiego) i ja tak samo (cha, cha, cha)

Moda na zdrowie: dobre hasło i dobre pismo.

Na zdjęciu Jan Kobuszewski w spektaklu "Dwie morgi utrapienia" w Teatrze Kwadrat w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji