Artykuły

Wrocław. Wyrok w sprawie molestowania w teatrze

Zbigniew L, były dyrektor Teatru Współczesnego we Wrocławiu, przez kilka lat molestował seksualnie podległe mu pracownice - orzekł wczoraj [9 listopada]wrocławski sąd rejonowy. Ale kary na razie mu nie wymierzył.

Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny. Zbigniew L. nie zjawił się na jego ogłoszeniu, ale prawdopodobnie będzie składał apelację. Zbigniew L. były dyrektor Teatru Współczesnego we Wrocławiu, wykorzystując swą pozycję, przez kilka lat dręczył podległe mu kobiety: całował, łapał za piersi i pośladki. Jednej z nich kazał też ręką dotykać obnażone genitlia - orzekł wczoraj wrocławski sąd. Ale kary mu nie wymierzył. Zamiast tego umorzył warunkowo postępowanie na dwa lata. Jeśli w tym czasie Zbigniew L. popełni podobne przestępstwo, wtedy już zostanie ukarany. Teraz musi tylko zapłacić trzy tysiące złotych na rzecz jednego z domów dziecka i po tyle samo dla każdej z kobiet jako zwrot kosztów procesu.

- Sąd uznał go za sprawcę i to jest dla nas najważniejsze. Uważam, że sprawiedliwości stało się zadość - mówił tuż po rozprawie mecenas Krzysztof Zuber, reprezentujący skarżące Zbigniewa L. Pracownice teatru, siedem kobiet (nie tylko aktorek) pracujących w Teatrze Współczesnym o wyczynach swojego dyrektora zawiadomiło prokuraturę już wiosną 1998 roku. Na początku śledztwo dwukrotnie było umarzane, ale w końcu akt oskarżeń trafił do sądu.

W lutym 2001 roku sąd rejonowy po raz pierwszy uznał Zbigniewa L. winnym. Jednak nie wymierzył mu kary ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Od tego wyroku apelację złożył tylko Zbigniew L. który nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i domagał się oczyszczenia z zarzutów. Sąd drugiej instancji nakazał wtedy ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd rejonowy. I ten wczoraj uznał Zbigniewa L. winnym. - Ale ponieważ od wyroku z lutego nie odwoływał się ani prokurator (który początkowo żądał dla Zbigniewa L. 20 miesięcy więzienia w zawieszeniu i zakazu wykonywania funkcji kierowniczych w placówkach kulturalnych - red.), ani oskarżyciel posiłkowy, reprezentujący pokrzywdzone kobiety, sąd nie mógł wydać surowszego orzeczenia niż poprzednio - tłumaczył wczoraj sędzia orzekający Jacek Wawrzynek.

Proces byłego dyrektora Teatru Współczesnego był utajniony. Dlatego też dziennikarze mogli wczoraj usłyszeć tylko ogłoszenie wyroku, ale już bez jego uzasadnienia. Zbigniew L. W sądzie wczoraj się nie stawił. Tak jak żadna z poszkodowanych pracownic teatru.

Wyrok nie jest prawomocny. - Spodziewamy się, że Zbigniew L. będzie się od niego też odwoływał - nie ukrywa mecenas Zuber. Ale sam Zbigniew L. odmówił nam jakichkolwiek komentarzy na ten temat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji