Artykuły

Szkic do żywych obrazów

"Sen srebrny Salomei" w reż. Krzysztofa Prusa w Teatrze Śląskim w Katowicach w ocenie Henryki Wach-Malickiej z Dziennika Zachodniego.

Ten spektakl pięknie się zapowiada. Pierwsza scena, wyczarowana światłem ze scenografii Marka Mikulskiego, ma w sobie romantyczną niejednoznaczność i wielką urodę plastyczną. Nadzieje publiczności rozwiewają się jednak wraz z kolejnymi obrazami. "Sen srebrny Salomei" Juliusza Słowackiego, zrealizowany w Teatrze Śląskim przez Krzysztofa Prusa, układa się co prawda w ciąg żywych, ładnie skomponowanych obrazów, ale trudno w nich znaleźć głębszy sens. Nie jest to przedstawienie o ludzkich namiętnościach, bo choć dramat w nie obfituje, to aktorom nie wystarcza żaru i prawdy, by przekonać publiczność do emocji bohaterów. Nie jest to także spektakl o meandrach polityki i historii, które zaważyły na stosunkach Polski i Ukrainy właściwie po dzisiejsze czasy. Słowacki dołożył wielu starań, by sytuacje i postacie uwikłać w śmiertelny węzeł takich zależności, ale w katowickiej inscenizacji nienawiść dwóch narodów utopiła się w pustosłowiu i pretensjonalnej symbolice (ostrzenie kosy). Nie jest to wreszcie pobożna, zgodna ze szkolnymi wypisami, realizacja dramatu romantycznego, która mogłaby młodzieży szkolnej udowodnić, że ?poeci polscy XIX wieku zreformowali teatr, budując jego tkankę z syntezy różnych sztuk?. W spektaklu Krzysztofa Prusa wiele jest znaków plastycznych, starannie dobranej muzyki, gry realizmu i fantazji, ale każdy z tych elementów funkcjonuje właściwie

Taka propozycja repertuarowa jak "Sen srebrny Salomei" winna być przez teatr przemyślana i wyraźnie uzasadniona. Dramat Słowackiego ujęty w kapryśną formę i pełen niedopowiedzianych sensów, stanowi wielkie wyzwanie dla realizatorów. I nie należy go w żadnym przypadku skreślać, obdarzając etykietką "ramota", lecz decydując się na jego wystawienie, trzeba precyzyjnie określić trop interpretacji. Tymczasem w Teatrze Śląskim na chaos myślowy nałożyły się błędy realizacyjne. Rapsodyczny charakter monologów odbiera spektaklowi puls, statyczność wielu scen przypomina czytanie dramatu na głosy, a nie działania teatralne, błędy obsadowe z góry skazują niektóre wątki na zagładę. Trudno odmówić młodemu reżyserowi ambicji artystycznych, wydaje się jednak, że skomplikowana materia dramatu przerosła możliwości. Szkoda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji