Artykuły

Reżyser przerywa milczenie

Był pierwszym postmodernistą w polskim teatrze. Kiedy jeszcze nikt nie słyszał o teatrze postdramatycznym, robił przedstawienia, w których ruch, obraz, jazzowa muzyka były ważniejsze od tekstu. Zanim Klata z Kleczewską zaczęli dekonstruować Szekspira i Gogola, on dekonstruował Mickiewicza i Słowackiego - o Adamie Hanuszkiewiczu pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

W pasiastej koszuli siedzi na kanapie w swoim domu w Ursusie. Za plecami ma jakąś egzotyczną roślinę doniczkową, palmę czy fikusa. Jego monolog raz po raz przerywa odgłos samolotu startującego z pobliskiego Okęcia. Wywiad z Adamem Hanuszkiewiczem, który we wrześniu tego roku nagrał na wideo Maciej Kowalewski i pokazał w ubiegłym tygodniu w Teatrze na Woli, jest z kilku powodów niezwykły. Reżyser od 2004 roku, kiedy utracił ostatecznie dyrekcję Teatru Nowego, nie udzielał wywiadów, nie pokazywał się w telewizji. Tą rozmową przerywa kilkuletnie milczenie. Można by się spodziewać, że będzie to jakiś artystyczny testament, rodzaj przesłania do potomnych. Ale nie. Podczas trwającego 50 minut filmu Hanuszkiewicz opowiada te same co zawsze anegdoty z sobą w roli głównej. Jak wprawił w podziw światowej sławy choreografów swoją choreografią do "Romea i Julii". Jak zadziwił Rosjan swoim komediowym odczytaniem "Trzech sióstr". Jednak sposób, w jaki mówi, i kontekst rozmowy nadają starym opowieściom nowy sens. Mówi z trudem, powoli dobierając słowa, robiąc pauzy na nabranie oddechu. Odczytuje fragmenty starych recenzji, pozytywnych i krytycznych. Pochwały Marii Janion i Krystiana Zimermana oraz złośliwości Jana Koniecpolskiego i Marty Fik. Tym razem nie są to już przechwałki starzejącego się narcyza, ale podszyta rozpaczą walka o przetrwanie w ludzkiej pamięci.

Nigdy nie ceniłem jego teatru. Uważałem za hucpę efekciarskie pomysły i ocierające się o kicz interpretacje literatury. Był dla mnie przykładem koniunkturalisty - jego słynny "Kordian" z 1970 roku przyznawał rację ugodowemu Prezesowi, a buntownika Kordiana przedstawiał jako niebezpiecznego szaleńca. Dwanaście lat później ten sam Hanuszkiewicz stał się symbolem oporu szalonych Kordianów przeciwko władzy racjonalnych Prezesów w wojskowych mundurach, którzy go w końcu wyrzucili z Teatru Narodowego.

Ale dzisiaj muszę mu oddać sprawiedliwość. Był pierwszym postmodernistą w polskim teatrze. Kiedy jeszcze nikt nie słyszał o teatrze postdramatycznym, robił przedstawienia, w których ruch, obraz, jazzowa muzyka były ważniejsze od tekstu. Zanim Klata z Kleczewską zaczęli dekonstruować Szekspira i Gogola, on dekonstruował Mickiewicza i Słowackiego. Mógłby być ojcem całego dzisiejszego teatru inscenizatorów. Jest coś symbolicznego w tym, że Teatr Nowy, którym kierował, przekształcił się w Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego.

Z Okęcia startuje kolejny samolot, Hanuszkiewicz milknie i patrzy w kamerę. Z jego spektakli zostało parę złośliwych recenzji, trochę fotografii i filmów, które nie oddają nawet części tego, co było na scenie. Teatr umiera po cichu. Głupia śmierć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji