Artykuły

Kapelusz pełen deszczu

"Ja ciebie kocham ... naprawdę kocham ... lecz te­raz muszę wyjść... nawet nie wiesz jak bardzo je­steś mi potrzebną... Chciałbym się w tobie zaszyć... kocham cię... lecz muszę wyjść!"

- Oto tragiczne wyznanie narkomana Johnny Pope'a. I nic - ani uroda żony Celii, ani pierwsze oznaki życia własnego dziecka nie są w stanie go powstrzy­mać. Bo właśnie w sile zniewalania, tkwi dramat nar­komanii. Lecz nie tylko narkomanii, a choć w różnym stopniu i z różnymi konsekwencjami - dramat każ­dego nałogu. I dłatego sztuka współczesnego pisarza amerykańskiego Michael'a Vincente'a Gazzo "Kapelusz pełen deszczu", której wystawienie przez Teatr Wy­brzeże jest polską prapremierą, warta jest szczególnego zainteresowania.

Obsadę otrzymała znakomitą. Mirosława Dubrawska w roli żony narkomana Celii, Zbigniew Cybulski jako mąż-narkoman Johnny Pope i Edmund Fetting w roli jego brata Pola, dali prawdziwy koncert gry. Jest na pewno także wielką zasługą reżysera Andrzeja Wajdy, który debiutuje w teatrze, lecz znany jest powszechnie jako reżyser dwóch nieprzeciętnych dzieł polskiej kinomatografii "Kanał" oraz "Popiół i diament", że gdyń­ska inscenizacja wydobyła ze sztuki jej główne walo­ry, ukazując ze wstrząsającą ekspresją grozę narko­manii. Od pierwszej sceny, poprzez trzy akty i sześć odsłon, widz trzymany jest w niesłabnącym napięciu. Scenografia Andrzeja Wajdy, której niesłusznie zarzu­ca się naturalizm - wiernie oddaje środowisko młodej rodziny amerykańskiej, podkreślając jednocześnie dy­skretnie (klatka schodowa) patologiczny jej klimat. Zrezygnowanie z kurtyny - sztucznie oddzielającej widza od sceny - jest w tym wypadku bardzo trafną decyzją scenografa, wywołującą wrażenie, że dramat rozgrywa się wśród nas.

Dobrze także, że Antoni Fuzakowski, ojciec Johnn'a i Pola nie jest zbyt amerykański w swoim ojcowskim egoizmie i naiwności - (beztrosko oddaje chłopców do sierocińca i nie może pojąć, że wyrośli z nich inni mężczyźni i inni synowie, niż sobie to wyobrażał) - jest do pomyślenia nie tylko w Ameryce, ale na każdym kontynencie współczesnego świata. Najbardziej obcy, uwarunkowani specyficznymi warunkami kapi­talistycznego ustroju Ameryki, są przedstawiciele świata przestępczego, handlarze narkotyków "Matka", "Chuch" i Apples świetnie odtworzeni przez aktorów Zdzisława Maklakiewicza, Zygmunta Tadeusiaka i Leona Załugę.

Słów kilka jeszcze o finale sztuki, budzącym tyle zastrzeżeń krytyków teatralnych, działaczy społecznych i bardziej wyrobionego społecznie widza. Finał, ten nie jest finałem przez nich oczekiwanym. Sztuka ukazuje problem, lecz go nie rozwiązuje. Akcja kończy sie w sytuacji niewiele innej od początku dramatu. Dramat trwa... I to rzekomo przekreśla społeczną wartość sztuki, a sens jej wystawienia w naszym teatrze pod­daje w wątpliwość. Jakże niesłuszne i krzywdzące nasz teatr są te opinie.

Nie tak dawno jeszcze, gdy większość filmów ame­rykańskich kończyła się happy-endem - kręciliśmy nosem mówiąc: "tania łatwizna!". Dziś, gdy przedstawiono nam sztukę współczesnego dramaturga amery­kańskiego z finałem tragicznym znów mówimy: "łat­wizna!" - Czegóż za tym oczekujemy od teatru?

Czyż nie wystarczy, że M. V. Grazzo i kierownictwo Teatru Wybrzeże i reżyser Andrzej Wajda wraz z ak­torami tej sztuki zrobili wszystko, aby wstrząsnąć na­mi, ukazując społeczny dramat? Jego rozwiązanie na­leży do społeczeństwa. Dostateczną zasługą autora i aktorów jest to, że wracający z teatru do domu widz, pilniej nadsłuchuje, czy za ścianą sąsiada nie usłyszy słów podobnych do przytoczonego na wstępie fragmen­tu sztuki. Narkomania i alkoholizm to bardzo podobne dramaty społeczne. Wszelkie statystyki narkomanii wstydliwie milczą. Alkoholizm jest jednak tragiczny w swej jawności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji