Artykuły

Teatr przeciwko widzowi

- Twórcy genialnie przepisali tekst, który świadczy o degradacji języka. Uwięzili w nim swoich bohaterów. To okrutny i przenikliwy obraz naszego świata - mówi juror Krzysztof Mieszkowski o zwycięskim spektaklu VII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy - "Ifigenia. Nowa tragedia (według Racine'a)" w reżyserii Michała Zadary z Narodowego Starego Teatru w Krakowie.

"Ifigenia. Nowa tragedia (według Racine'a)" Michała Zadary z Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie otrzymała Grand Prix Festiwalu Prapremier, a grająca w niej rolę Klytamnestry Anna Radwan uhonorowana została nagrodą aktorską. Podczas uroczystości zakończenia festiwalu zastępca redaktora naczelnego "Gazety" Andrzej Tyczyno wręczył Anicie Sokołowskiej Nagrodę im. Hieronima Konieczki, przyznawaną przez nas wyróżniającym się aktorom młodego pokolenia.

Rozmowa z Krzysztofem Mieszkowskim [na zdjęciu]:

Michalina Łubecka: Czym "Ifigenia" Michała Zadary zasłużyła na grand prix?

Krzysztof Mieszkowski, juror Festiwalu Prapremier, redaktor naczelny "Notatnika Teatralnego", dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu: To świetne przedstawienie, które stanowi próbę uchwycenia tego, co dzieje się w naszej rzeczywistości. Co istotne, robi to w bardzo wyrafinowanej formie. To teatr na wskroś nowoczesny, który udowadnia, że nie boi się zdobywać nowych terytoriów artystycznych.

Decyzja zapada jednogłośnie?

- Cała nasza trójka pewna była wartości tej sztuki, więc kłótnie były zbędne. Inspirujący był na pewno fakt, że w nagrodzonym spektaklu "Ifigenia" nie tyle została przepisana, co napisana zupełnie na nowo. Twórcy eksploatowali znany mit. Genialnie przepisali tekst, który świadczy o degradacji języka. Uwięzili w nim swoich bohaterów. To okrutny i przenikliwy obraz naszego świata. W dramacie bohaterami byli ludzie z wyższych sfer. Okazało się, że podobnie jak u nas, to często parweniusze, niekoniecznie grzeszący inteligencją. Ich oryginalny język trochę mówi za nich, ustanawiając relacje pomiędzy postaciami. U Zadary dochodzi do zupełnej homogenizacji uczuć i namiętności. Stosunki między matką a córką są zminimalizowane. Widzowie przez cały spektakl mogą konfrontować się z tym, co jest wyświetlane na elementach scenografii, sprawdzać zachowanie aktora i śledzić, jak powstaje postać.

To głośny spektakl także dosłownie - momentami nie dało się wytrzymać strasznego hałasu płynącego z głośników.

- W oryginale Agamemnon walczy z brakiem wiatru, to on nie pozwala ruszyć flotą do walki. W krakowskim spektaklu wodzowi wypłynąć nie pozwala wiatr. Użycie naturalnego dźwięku narastającego hałasu nadało spektaklowi dynamiczną formę. Udowodniło też, jak sprawnie można posługiwać się nowoczesną techniką, bez której współczesny teatr jest niemożliwy.

Aż cztery nagrody - dla reżysera, scenografa, zespołu aktorskiego i indywidualna dla Beaty Bandurskiej - przypadły bydgoskiemu "Witaj/Zegnaj".

- To przedstawienie według mnie dorównuje krakowskiemu. Oba spektakle to teatr poszukujący. Spodobała nam się szczególnie wysoka sprawność aktorska. Zespół udogodnił, że można zrobić role jak gdyby taką literaturą. Cała teatralna maszyna działała fantastycznie! "Witaj/Żegnaj" wykorzystuje konwencję popkultury i jednoczenie jest jej dojmującą krytyką.

Oba dostrzeżone przez państwa realizacje pokazują pesymistyczną wizję rzeczywistości - wyzutą z uczuć, pełną pustych symboli.

- Warto zobaczyć dno, żeby móc się od niego odbić. Głaskanie uśpionej popkulturą publiczności do niczego nie prowadzi. W tej sytuacji teatr musi być przeciwko niej. Ludzie wychodzący ze spektaklu powinni myśleć nie o teatrze, a o sobie. Sukcesem będzie, jeśli zechcą do niego wrócić. Nagrodzone spektakle mówią językiem młodych reżyserów: Zadary, Klaty, Strzępia. Obecna w nich estetyka to element naszej rzeczywistości, próba jej metaforyzowania.

Festiwalowe spektakle sięgnęły także po wspomnienia, temat żydowskich pogromów.

- To ciągle bardzo ważne, żeby o tym mówić. Nie żyjemy poza historią, nasze losy są w niej zanurzone. Nie stąpamy po pustej ziemi,leży pod nią nasza przeszłość. To dobrze, że sztuka w ekstremalny sposób potrafi o niej przypomnieć.

W zeszłym roku odwiedził pan Prapremiery z dwoma spektaklami swojego teatru, w tym roku - przyznawał pan nagrody. Jak ocenia pan festiwal?

- To ważny, świetnie zorganizowany festiwal. Ma dwie zalety, w krótkim czasie, w jednym miejscu oglądamy najważniejsze spektakle sezonu, a dodatkowo uczymy młodych rozmawiać o teatrze. Dyrektor bydgoskiej sceny, Paweł Łysak, odrabia tu ważną lekcję z edukacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji