Artykuły

Artysta dla ambitnych

Bywają artyści, którzy nie mają ambicji kreowania pierwszoplanowych ról. To aktorzy, bez których nie byłoby największych kinowych hitów, mimo, że nie grali w nich pierwszych skrzypiec. To też reżyserzy, którzy swoją pracą zwracali uwagę na słowa innych, wielkich twórców. Należy do nich Krzysztof Zaleski. Aktor i reżyser, którego pracę zobaczyć możemy już tylko na archiwalnych materiałach - pisze Piotr Jezierski w portalu Polskiego Radia.

Aktorstwo moralnego niepokoju

Jak wielu widzów oglądających recitale wrocławskiego Przeglądu Piosenki Aktorskiej wiedziało, że po drugiej stronie, na stanowisku reżysera, stał człowiek, którego pamiętamy z roli porywczego męża w "Konsulu" czy prowokatora w "Gorączce" Agnieszki Holland? Wbrew pozorom o rozpoczętej w 1976 roku zawodowej karierze reżyserskiej Krzysztofa Zaleskiego wiedziało wielu. Szerzej znany jako aktor, kreujący postaci charakterystyczne, w rzeczywistości skończył reżyserię na warszawskiej PWST. Aktorstwo traktował jedynie jako przygodę. Ale mało który artysta, nie kończąc wydziału aktorskiego, jest w stanie stworzyć tak głęboko zarysowane role drugoplanowe.

Już jako doktorant w Instytucie Badań Literackich, zamiast pisać pracę o Gombrowiczu zdecydował się wystawić jego "Ślub" i samemu zagrać w nim rolę Pijaka. To były jego aktorskie początki, natomiast swój romans z dziesiątą muzą Zaleski zaczynał od ról epizodycznych w filmach swoich kolegów.

Były lata siedemdziesiąte. Młodzi reżyserzy kręcili głębokie, psychologicznie filmy, które krytyk Krzysztof Kłopotowski ochrzcił mianem kina moralnego niepokoju. Zaleski w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" (5 sierpnia 2005 roku) wspomina kolegów i produkcje, w których wtedy zagrał: "Nie przyjeżdżałem do filmu, żeby powiedzieć przed kamerą kilka zdań, tylko uczestniczyłem w opowiadaniu o świecie, wyrażaniu poglądów, opowiadaniu o naszych wspólnych doświadczeniach. Tak było m.in. w przypadku "Gorączki" Agnieszki Holland czy "Indeksu" Janusza Kijowskiego. To była historia o buncie, niezgodzie na ograniczający nas świat szarego PRL-u. "Indeks" powstał w tym samym roku co "Barwy ochronne" i "Człowiek z marmuru". Ale zatrzymała go cenzura. Po latach myślę, że być może dlatego, że byliśmy najbardziej odważni. To była przygoda".

Mimo, że potrafił podjąć aktorskie wyzwania i miał doświadczenie reżysera teatralnego, nigdy nie zdecydował się na nakręcenie własnego filmu. Uważał kino za rzecz o wiele bardziej skomplikowaną niż teatr. Twierdził, iż za tą komplikacją stoi zbyt duże ograniczenie wolności twórczej. Z racji, że zawsze uważał się za interpretatora literatury pozostał przy jej scenicznym, technicznie prostszym, przedstawieniu.

Pozory mylą

Od niosącego przesłanie kina intelektualnego, Zaleski przeszedł do produkcji adresowanych do widzów bardziej masowych. Zagrał w jednych z najbardziej popularnych filmów i seriali drugiej połowy lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Pojawił się w "Kochankach mojej mamy" Radosława Piwowarskiego (1985), "Zmiennikach" Stanisława Barei (1986), "Piłkarskim pokerze" (1988) Janusza Zaorskiego, "Zabij mnie glino" Jacka Bromskiego (1987), "Samowolce" Feliksa Falka (1993) czy "Mieście prywatnym" Jacka Skalskiego (1994), gdzie wyjątkowo zagrał księdza. Zainteresowanie reżyserów swoją osobą zawdzięczał oryginalnemu sposobowi bycia, interesującej twarzy i wyrazistemu charakterowi.

Zawsze przypominał, że jeśli chodzi o ludzi, to nie można wierzyć pozorom. Tak samo było z granymi przez niego bohaterami. Nigdy nie byli psychologicznie płascy, jednowymiarowi. Grając kapitana UB rozmawiającego z Obywatelem Piszczkiem (1988, reżyseria Andrzej Kotkowski), wykreował postać, której zaczynamy ufać, zapominamy o jego profesji. Zaleski mami nas i Piszczyka (granego przez Jerzego Stuhra) jak prawdziwy zawodowiec z Urzędu Bezpieczeństwa, udając zatroskanego kolegę.

A wspomniany "Konsul" (1989, reżyseria Mirosław Bork), gdzie zagrał męża swojej autentycznej żony, Marii Pakulnis? Mimo, że trzymamy stronę oszusta, wykreowanego przez Piotra Fronczewskiego, to rozumiemy też intencje zazdrosnego męża, typowego raptusa. Na tym polegała magia jego gry. Mimo, że często obsadzano go w rolach nieprzyjemnych typów, to nigdy nie pozostawiał swoich postaci bez psychologicznego, drugiego dna.

A którą z filmowych sław Krzysztof Zaleski oceniał najwyżej? O dziwo aktora i reżysera, który do dziś zaskakuje każdą swoją produkcją. "Może zabrzmi to () zabawnie" - powiedział Zaleski w wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Feusette w maju zeszłego roku. - "ale uwielbiam Clinta Eastwooda, który przez lata uchodził za drugorzędnego aktora, grywającego w banalnych włoskich westernach. Pamiętam jednak moje zaskoczenie i oczarowanie jego filmem "Bird" o wybitnym trębaczu Charliem Parkerze. Nie chcę powiedzieć, że jestem podobny do Eastwooda. Raczej przypomnieć, że pozory mylą".

Mimo, że chciał uniknąć porównań, sam je sprowokował. Jeśli chodzi o talent i jego wszechstronne zastosowanie, widać pewne podobieństwa między obu panami. Obaj uprawiali zawód aktorski i mieli olbrzymie doświadczenie realizacyjne. Obaj też sprawdzili się w roli twardziela, przed którym opuszcza się wzrok i wreszcie obaj, w życiu prywatnym, zaskakiwali zupełnie odmienną od stworzonej na ekranie postawą. Eastwood, w kinie kreujący konserwatywnego Brudnego Harry'ego jest społecznie zaangażowany w działalność amerykańskiej Partii Libertariańskiej. Natomiast Zaleski, często nieprzyjemny i agresywny ekranowy typ, mawiał, że jego "wielki sprzeciw budzą () wszelkie próby dwubiegunowego podziału świata. Tu Radio Maryja, tam klub Le Madame, a pośrodku pustka. No nie, między nimi jest cała różnorodność, całe bogactwo życia".

Właśnie w to bogactwo życia wierzył i potrafił je wykorzystać tworząc kolejne ze swoich ekranowych ról. To bogactwo życia pokazywał angażując się nie tylko w twórczość filmową i teatralną, ale też szefując Teatrowi Polskiego Radia i radiowej Dwójce.

Niebawem ujrzymy na ekranach, jedną z jego ostatnich kreacji. Jako aktor, już z tamtej strony, powróci w kontynuacji "Sztosu" Olafa Lubaszenki.

Krzysztof Zaleski urodził się 3 września 1948 roku w Świętochłowicach, zmarł 20 października 2008 w Warszawie. Reżyser teatralny, scenarzysta, aktor teatralny i filmowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji