Artykuły

Cyganeria czasów AIDS

"Rent" w reż. Andrzeja Ozgi w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

- Kolega, który był dwa razy na "Rent" na Broadwayu mówi, że u nas było cztery razy więcej energii - zawołał po premierze do kolegów Maciej Cybulski, kierownik muzyczny spektaklu. W weekend na afisz Opery na Zamku wszedł jeden z najgłośniejszych musicali ostatnich lat. Publiczność przyjęła go owacyjnie.

Na scenie Opery środowisko wielkomiejskiej bohemy: z niespełnionym filmowcem dokumentalistą, rockmanem z ambicjami, transwestytą, tancerką go-go - narkomanką, homoseksualistą, lesbijkami. Młodzi outsiderzy, którzy nie stanęli do wyścigu w świecie konsumpcji, ale wybrali konsumowanie nieskrępowanej wolności. I kumulacja tematów drażliwych, jak na rozrywkowy gatunek musicalu: bezdomności, homofobii, różnych odmian miłości, uzależnienia od narkotyków, AIDS.

To pierwszy musical na scenie szczecińskiej Opery od 2001 r. ("West Side Story"). I od razu gorące przyjęcie przez publiczność. Premierowy spektakl w piątek widownia nagrodziła szaloną owacją na stojąco. Do końca roku biletów już nie ma. Najbliższe wolne są dopiero na... marzec. Opera dostała prawa autorskie na 30 spektakli. Na Broadway'u musical grali przez 17 lat.

Wyprzedali się w Rent

W Stanach Zjednoczonych pierwszy "Rent'" przygotowali w 1994 r. na warsztatach utalentowani młodzi mieszkańcy Nowego Jorku, których Jonathan Larson, twórca muzyki i libretta, znalazł na ulicy. Dwa lata później odbyła się już premiera tego rock musicalu na Broadway'u. Twórca jej jednak nie doczekał, w przededniu, tak jak jeden z jego bohaterów, umarł na AIDS.

Wykonawcy inscenizacji szczecińskiej (reż. Andrzej Ozga) dostali się do "Rent" z castingu, na który zgłosiło się 200 młodych śpiewających ludzi z całej Polski. Do 8 głównych i 10 drugoplanowych ról nie szukano profesjonalistów, za to tych, którzy swoje emocje najchętniej i najpełniej wyrażają w śpiewie i tańcu.

Bo choć później na scenie różnie wypadają ich umiejętności, ci śpiewający, grający, tańczący młodzi ludzie robią to z tak autentyczną młodzieńczą werwą, że zdobywają sobie widownię.

"Wyprzedali" Operze trzy miesiące życia. Zamieszkali na Zamku. Próbowali dzień w dzień po 8 godzin. 18-letnia Paulina Łaba (wygrała "Szansę na sukces"), żeby zagrać Mimi, dostała od przychylnej pani dyrektor zwolnienie z zajęć w LO im. Mieszka I w Świnoujściu. - Gdyby nie zgoda pani dyrektor, to musiałabym wybrać szkołę, bo matura ważniejsza niż podboje sceniczne - mówi. Debiutuje na scenie. - I na początek od razu dostałam tak dużo - zachwyca się. Mimi, tancerka go-go, to w "Rent" główna rola. - Na zewnątrz była twarda, ale w środku krucha i wrażliwa. W tym jesteśmy podobne.

W przedstawieniu najbardziej wyróżnia się Filip Cembala z Beskidu Śląskiego, który roli Angel dał coś więcej niż kolorowe "opakowanie" drag queen. - Oddałem całe serce tej postaci - mówi po zmyciu makijażu przystojny góral. - Angel to kobieta, ciepła, dobra.

W roli Angel dwie i pół godziny spędza na scenie, tańcząc na kilkunastocentymetrowych obcasach. Koleżanki uczyły: "prostuj kolana, wypnij pośladki, zbierz łopatki, kręć biodrami". - Palce u nóg mi odpadały, to jeszcze chodziłem i ćwiczyłem - opowiada. - A kiedyś dziwiłem się, dlaczego dziewczyny po dwóch godzinach na weselu zrzucają buty - śmieje się.

Dzień po dniu spełniły się jego dwa marzenia. - Dowiedziałem się, że dostałem się do "Rent" i na wydział wokalistyki jazzowej AM w Katowicach - mówi.

Wykonawcom towarzyszy sześcioosobowy zespół muzyków amatorów. Ze względu na niewielkie rozmiary sceny w Operze, jak orkiestra, muszą zejść do orchestronu. - Nie ma akordów, jest kupa materiału, więc nie da się grać ze słuchu, trzeba przez dwie i pół godziny te kartki przewracać - śmieje się klawiszowiec Wiktor Szostak. - Ale bardzo dużo zyskałem, nowe doświadczenie i obycie.

Niesforne dziecko w operze

- Tego typu rzeczy na pewno zachęcą młodzież, żeby tu bywać - mówi Wojciech Andrusewicz, 20-letni student medycyny. Na "Rent" wyciągnęła go dziewczyna Marta, która bardzo lubi musicale.

- Dużo takich rzeczy widzi się na filmach amerykańskich, a teraz mamy okazję oglądać to na żywo - mówi pedagog tańca, elegancka starsza pani Maria Sykuła.

Dr Andrzej Wątorski, wytrawny meloman: - To jest może niesforne dziecko operowo-baletowo-operetkowo-musicalowej rodziny, ale styl broadwayowski mieści się w konwencji nobliwej opery i nie jest dla jej odbiorców tak bardzo szokujący. Tu jest też przykład wprowadzania wątków werystycznych, brutalnej tematyki do już zatęchłego muzeum sztuki operowej. Może dość lukrowanego świata operowego? Ja w każdym razie jestem bardzo zadowolony z tej propozycji, bo to jest rzeczywiście coś nowego.

Opera dostała prawa autorskie na 30 spektakli. Bilety już wyprzedane do końca roku. Rezerwacje kasa przyjmuje dopiero na marzec. Na Broadwayu "Rent" grali 17 lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji