Artykuły

Koncertowe urodziny kompozytorów

Dwa jubileusze wielkich kompozytorów polskich odbyły się w ramach IV Festiwalu Muzyki Polskiej - 75. urodziny Henryka Mikołaja Góreckiego i Krzysztofa Pendereckiego - pisze Tomasz Handzlik w Gazecie wyborczej - Kraków.

Jubileuszowy koncert Henryka Mikołaja Góreckiego nie był szczególnie okazały. Po pierwsze w sali Filharmonii Krakowskiej zabrakło samego jubilata. Zresztą program koncertu też nie był poświęcony tylko jego osobie. Obok "Pieśni o sokole" Grzegorza Fitelberga i "Koncertu na trąbkę" Hanny Kulenty zabrzmiała tylko jedna kompozycja Góreckiego - II symfonia "Kopernikowska".

Sporo zastrzeżeń budziło wreszcie samo wykonanie. Grająca pod batutą młodego amerykańskiego dyrygenta Eugena Tzigane (zwycięzcy Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach w 2007 roku) Orkiestra Filharmonii Krakowskiej rozpoczęła koncert od kompletnej porażki, jaką było nierówne i pełne niedociągnięć wykonanie utworu Fitelberga (fatalna sekcja instrumentów dętych).

Znacznie lepiej zabrzmiała natomiast kompozycja Kulenty, za którą autorka otrzymała I lokatę na Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów UNESCO w 2003 roku. Wykonawcą solowej partii był holenderski trębacz Marco Blaauw. Artysta zachwycił klarownym i donośnym dźwiękiem oraz swobodą, z jaką różnicował niezwykle ekspresyjną wymowę dzieła. Dobrym towarzyszem okazała się wreszcie sama orkiestra, która tym razem była znacznie bardziej wrażliwa na muzyczny wyraz utworu oraz gesty dyrygenta.

Najlepiej jednak filharmoniczny chór i orkiestra wypadły w zamykającej wieczór symfonii "Kopernikowskiej" Góreckiego. Tzigane poderwał zespół do pełnej zaangażowania gry, dzięki czemu dzieło tętniło wręcz emocjami. Pięknie zabrzmiały też głosy solistów: sopranistki Eleny Xanthoudakis i barytona Matjaza Robavsa. Dobre wrażenie zepsuły jedynie rozjeżdżające się w finale smyczki.

Zupełnie inny obraz miał natomiast sobotni koncert poświęcony twórczości i osobie Krzysztofa Pendereckiego, obchodzącego w tym roku jubileusz 75. urodzin i 50-lecia pracy twórczej. W programie znalazły się wyłącznie kompozycje jubilata, a koncertowała orkiestra Sinfonietta Cracovia pod batutą niemieckiego dyrygenta Petera Gülke.

Już w rozpoczynającym wieczór "Trenie" muzycy dowiedli, czym jest muzyczna dyscyplina i wirtuozeria. I choć prowadzący zespół dyrygent nie wydobył z dzieła wszystkich możliwych kolorów i niuansów dynamicznych, jego interpretacja i tak wypadła dość efektownie.

Po mistrzowsku zabrzmiał za to "Koncert altówkowy", którego solistą był znakomity Grigorij Żyslin. Mocno nasyconą, pełną zacięcia i niezwykłej wprost ekspresji grę altowiolisty oraz równie świetnie towarzyszącej mu orkiestry goszczący na koncercie Penderecki nagrodził brawami na stojąco.

W finale wieczoru zabrzmiała jego IV symfonia. Tym razem Gülke bez problemu poradził sobie z niełatwą przecież materią dzieła, a i sama orkiestra po raz kolejny pokazała prawdziwą klasę. Znakomicie zgrane smyczki, świetna sekcja instrumentów dętych, pełne swobody różnicowanie dynamiki i budowanie muzycznej dramaturgii - to było wielkie symfoniczne brzmienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji