Artykuły

Zamiast "Nory" mamy po prostu "Dom lalek"

"Nora" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Z niecierpliwością a zarazem niepokojem czekałem na premierę "Nory" Ibsena w reżyserii Anny Augustynowicz. I trochę się zawiodłem. A może zwyczajnie, za dużo się spodziewałem?

Augustynowicz z maestrią godną najlepszego neurochirurga dokonała adaptacji tekstu Ibsena. Dziewiętnastowieczny kostium dramatu zniknął, zostały archetypy, to, co w człowieku niezmienne i najbardziej odporne na działanie czasu. Do tak zarysowanej sytuacji dramatycznej Marek Braun zakomponował scenę, która swoją ascezą z jednej strony podkreśla uniwersalizm tematu, z drugiej podtrzymuje nić chłodu łączącą współczesny dizajnerski salon z ibsenowskim domem mieszczańskim z końca XIX wieku. Dodatkowo nastrój potęguje cisza (czyżby Jacek Wierzchowski nawiązał do kompozycji 4'33'' Johna Cage'a?).

Problem Nory - kobiety podporządkowanej mężczyźnie i problem Helmera - kiedyś dominującego patriarchy a dziś powiedzielibyśmy macho, nie zniknął. Relacje są podobne, by nie powiedzieć takie same. Kiedy "Nora" ujrzała światło sceny, mówiło się, że do głosu doszła kobieta, która walczy o swoje prawo do niezależności i wolności. Współczesne kobiety mają te prawa zagwarantowane, chociaż nie zawsze bywają one respektowane w praktyce. I dlatego ten aspekt dramatu Ibsena zbladł. Natomiast ciekawsze wydaje się to, że we współczesnym świecie spotykamy Nory z wyboru, rzadziej z konieczności. To te kobiety, które godzą się na podporządkowanie, bo traktują małżeństwo jako kontrakt handlowy. Ja jestem twoją lalką, a ty mi zapewniasz komfort...

Dramat Ibsena znany jest pod dwoma tytułami: "Nora" i "Dom lalki". Po obejrzeniu przedstawienia wydaje mi się, że do wersji poznańskiej pasowałby bardziej ten drugi. Nora w interpretacji Katarzyny Bujakiewicz jest lalką: postacią sztuczną od początku do końca. Wymyśloną. Mechaniczną. Podobnie jak lalka, nie zmienia się. Chwilami aż trudno uwierzyć, za co lub dlaczego Helmer (świetna kreacja Grzegorza Falkowskiego) kocha Norę. Dlaczego podkochuje się w niej Doktor Rank (przekonujący Roland Nowak).

Trudno uwierzyć też, że Nora Bujakiewicz dojrzała do buntu, do tego, by coś w swoim życiu zmienić. O tym, że chce się wyrwać z domu Helmera, mówi tak samo, jak na początku przedstawienia opowiadała przyjaciółce z młodości - Krystynie Linde (Barbara Prokopowicz) o swoim małżeństwie. Wszystkie emocje, którymi kipi wewnętrznie aktorka, zostały uwięzione w skorupie plastikowej lalki. A Szkoda. Czekałem, aż w finale ta skorupa pęknie. Nic takiego się nie stało. Nora założyła piękną suknię i z jednej lalki zamieniła się w drugą.

Lalkowata jest także Barbara Prokopowicz. I przyznam, nie potrafię zrozumieć tego klucza interpretacyjnego. Pani Linde w tym dramacie gra kilka ról. W interpretacji Prokopowicz jedną: mocno zmanierowaną, mocno lalkowatą. I tym sposobem "dom lalki" staje się "domem lalek".

Anna Augustynowicz równomiernie rozłożyła akcenty płci. Tytułowa Nora wcale nie jest najważniejsza. Zaryzykuję: dziś, kto wie czy nie bardziej problematyczny jest Helmer. Grzegorz Falkowski nie przypomina wizualnie ani macho, ani psychicznego despoty. Z lekko ironicznym uśmieszkiem na twarzy doskonale panuje nad swoją lalką, poruszając jak w kukiełkowym teatrzyku za sznureczki. A że w finale ten teatrzyk się rozpada? Cóż, po drodze nie zauważył, że coś się w jego domu zmieniło. Chociaż po zachowaniu Nory sądząc, trudno było te zmianę zauważyć.

Zwykle w "Norze" niezauważenie przemyka postać Krogstada, który jest sprawcą zmian, czarnym charakterem... Nie można tego powiedzieć o Krogstadzie w interpretacji Adama Łoniewskiego, który magnetycznie przyciąga uwagę. Chce się go słuchać. Jest jak wyrzut sumienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji