Artykuły

Obudzić zbiorową pamięć

- Sztuka Magdy Fertacz ma nietypową konstrukcję, jest ciekawym wyzwaniem inscenizacyjnym. Po pierwszym czytaniu można odnieść wrażenie, że to zlepek różnych światów. Rzeczywistość miesza się z fikcją, przeszłość z teraźniejszością, sen zjawą, żywi z martwymi - mówi reżyserka Ewelina Pietrowiak przed premierą "Trash Story albo sztuka (nie) pamięci" w Teatrze Ateneum w Warszawie.

Sztuka Magdaleny Fertacz "Trash Story" zdobyła Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną 2008, dystansując wiele innych nowych ważnych tekstów, m.in. "Naszą klasę" Tadeusza Słobodzianka. Wyróżniono ją za "utwór najbardziej oryginalny, wielowarstwowy, a zarazem stanowiący bardzo ciekawe wyzwanie inscenizacyjne dla twórców teatru" - można przeczytać w uzasadnieniu kapituły nagrody.

Młoda autorka (rocznik 1975, z zawodu architekt, z wykształcenia-dziennikarka, jej "Absynt" był wystawiany w Laboratorium Dramatu) umieszcza akcję swojej sztuki w poniemieckim domu na Ziemiach Odzyskanych i opowiada o pamięci, o bolesnym rozliczeniu z przeszłością.

Spektakl "Trash Story albo sztuka (nie)pamięci" przygotowuje młoda reżyserka i scenografka Ewelina Pietrowiak (rocznik 1977, absolwentka Akademii Teatralnej), która w ubiegłym sezonie w Teatrze Ateneum reżyserowała "Sonatę jesienną" Ingmara Bergmana

Ewelina Pietrowiak

REŻYSERKA

Sztuka Magdy Fertacz ma nietypową konstrukcję, jest ciekawym wyzwaniem inscenizacyjnym. Po pierwszym czytaniu można odnieść wrażenie, że to zlepek różnych światów. Rzeczywistość miesza się z fikcją, przeszłość z teraźniejszością, sen zjawą, żywi z martwymi. Każda z pięciu postaci niesie różne traumy i przeżycia z przeszłości, te historie - jak się okazuje - w dziwny sposób przeplatają się ze sobą. Łączy je właśnie miejsce - dom, który na każdym z mieszkańców zostawił swoje ślady. Po domu krąży duch niemieckiej dziewczynki. Zamordowała ją własna matka w akcie zbiorowego samobójstwa, aby nie dostać się w ręce żołnierzy radzieckich, kiedy na Ziemie Odzyskane wkraczała Armia Czerwona.

Magdzie Fertacz udało się zmieścić w kameralnej opowieści, w relacjach między kilkoma osobami, tematy rzadko obecne w polskiej dramaturgii współczesnej - wielka historia, honor, ojczyzna, pamięć, bohater - i to wszystko bez cienia zadęcia czy patosu. Te makrotematy odbijają się na losach pojedynczych postaci, ale jest tu także miejsce dla dziwnej historii miłosnej oraz, osobliwego, ale jednak, komizmu.

Postacią najbardziej symboliczną jest niemiecka dziewczynka, którą zagra u nas Jadwiga Jankowska-Cieślak. Mała Ursulka zaprasza nas, abyśmy wysłuchali jej opowieści. Chce nam przekazać swoją prawdę, bo dopiero wtedy będzie mogła spokojnie odejść z domu. Prawdę, która dla Polaków nie jest wygodna. Ze mieszkała w swojej ojczyźnie, w Niemczech, w dobrej rodzinie, nie była niczyim wrogiem. Dlaczego więc tak upiornie skończyło się jej życie?

Ursulka często bawi się w Śpiącą Królewnę, żeby obudzić zbiorową pamięć, rozliczyć się z mitami. Chce odebrać nam spokój sumienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji