Artykuły

Polska rodzina tylko z pozoru jest zgodna

"Trash Story albo sztuka (nie)pamięci" w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Zawiodą się ci, którzy przywykli, że na Scenie 61 warszawskiego Ateneum królują lekkie komedie małżeńskie. Sztuka Magdaleny Fertacz porusza i wywołuje ból.

"Trash Story albo sztuka (nie)pamięci" jest opowieścią mroczną. Historia rozgrywa się w domu, w którym podczas wojny Niemka i jej dzieci popełnili samobójstwo na wieść o zbliżaniu się Armii Czerwonej. Zamieszkująca to miejsce polska rodzina próbuje ułożyć sobie normalne życie. Szybko okazuje się jednak, że to nie takie łatwe, a losów dawnych lokatorów nie da się wyrzucić na śmietnik historii.

Piętno, jakim naznaczone jest tamto miejsce, odbija się na psychice bohaterów. Ujawnia też ich prawdziwe relacje i demaskuje pozorną rodzinną harmonię. Obserwujemy życie w domu pełnym skrywanych traum, bo współczesna polska rodzina tylko z pozoru żyje w zgodzie.

Magdalena Fertacz dotyka wielu bolesnych spraw, jak przyznała w niedawnym wywiadzie dla "Rz": - Polacy mają tendencję do idealizowania i tworzenia mitów o ludziach nieskalanych, a zapominamy, że za glorią często stoi człowiek, który się boi.

"Trash story" często wzbudza sprzeciw, zastanawia, ale i zachęca do dyskusjiTakimi są postacie sztuki. To w większym stopniu życiowi outsiderzy niż bohaterowie z krwi i kości. Choćby ojciec grany przez Tadeusza Borowskiego, który opuścił rodzinę, by szukać szczęścia za oceanem. W telefonicznych rozmowach z synem ma usta pełne frazesów i jedynie słusznych rad, w które chyba sam nie wierzy. Syn grany przez Bartłomieja Nowosielskiego próbuje, niczym Artur z Mrożkowego "Tanga", zrobić w rodzinie porządek, ale w kontaktach z najbliższymi - zwłaszcza z matką - jest bezbronny jak dziecko.

Jest w tym przedstawieniu kilka ciekawych ról (zwłaszcza Marii Pakulnis jako matki) i jedna kreacja. Stworzyła ją Jadwiga Jankowska-Cieślak. Jej Urszulka to widmo zmarłej tragicznie dziewczynki. Komentuje dziejące się wydarzenia i wciąż wraca do przeszłości. Jankowska-Cieślak łączy w Urszulce dziewczęcą niewinność, zagubienie i ból, ale też ogromną siłę. Jest duchem, który nie zazna spoczynku, nim inni nie poznają jej prawdy. Tylko prawda o własnej historii, nawet ta najtragiczniejsza - zdaje się twierdzić Fertacz - wypowiedziana otwarcie pomaga z nadzieją myśleć o przyszłości.

"Trash story albo sztuka (nie)pamięci" wzbudza sprzeciw, zastanawia, a przede wszystkim zachęca do dyskusji. A na tym Izabelli Cywińskiej, nowej dyrektor artystycznej Ateneum, chyba najbardziej zależało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji