Artykuły

Nowy gatunek - chlip-hop

W czwartek 11 grudnia w cyklu "Film, muzyka, teatr w Gazeta Café" zobaczymy fragmenty spektaklu "Chlip-hop". Naszymi gośćmi będą: Magda Umer, Andrzej Poniedzielski i Wojciech Borkowski.

Na początku lat 90. jednym z największych przebojów teatralnych Warszawy był "Zimy żal". Magda Umer i Jeremi Przybora siedzieli na scenie w wygodnych fotelach niczym we własnym mieszkaniu i prowadzili nieśpieszną, niezobowiązującą rozmowę telefoniczną o sprawach najprostszych, codziennych troskach, zmieniającej się rzeczywistości. Rozmawiali i śpiewali piosenki Jeremiego Przybory z muzyką Jerzego Wasowskiego.

Spektakl "Chlip-hop" [na zdjęciu], który Magda Umer przygotowała wspólnie z Andrzejem Poniedzielskim i pokazywała m.in. w Teatrze Ateneum, ma podobną formułę. Tyle że ta intymna rozmowa początku XXI wieku wieku odbywa się już nie przez telefon, ale przez Skype. Artyści śpiewają piosenki Jeremiego Przybory, Wojciecha Młynarskiego, Jonasza Kofty i Andrzeja Poniedzielskiego.

Podczas czwartkowego spotkania w Gazeta Café, którego gospodarzem będzie Remigiusz Grzela, zobaczymy fragmenty "Chlip-hop". Ci, którzy poczują niedosyt, będą mogli kupić właśnie wydane w kolekcji "Biblioteka Gazety Wyborczej " książki ze spektaklem "Chlip-hop" na DVD i CD.

Gazeta Café, ul. Czerska 8/10, czwartek 11 grudnia, godz. 19. Wstęp wolny.

Rozmowa z Magdą Umer i Andrzejem Poniedzielskim

Dorota Wyżyńska: Skąd pomysł na chlip-hop? To wasza odpowiedź na hip-hop?

Andrzej Poniedzielski: Jeśli artysta chce być zrozumiany przez epokę, musi się posługiwać językiem mu współczesnych. Dlatego odnieśliśmy się do hip-hopu, tworząc tym samym nowy gatunek - chlip-hop. Proszę zauważyć, że w piosenkach, które prezentujemy, jest taki aspekt pochlipywania: płaczu nie płaczu, raczej ciągotki ku smutkowi niż samego smutku. Chociaż w spektaklu "Chlip-hop" pada takie spostrzeżenie, że te piosenki nie są smutne.

Magda Umer: Po prostu nie są wesołe.

Andrzej Poniedzielski: Przeciwko samemu hip-hopowi nic nie mam. Choć uważam te działania za ogólnie nerwowe. Znak epoki. To poezja, powiedziałbym, napadowa. Inna sprawa, że pod jednym hasłem "hip-hop" kryją się rzeczy ciekawe, ale też czasem bardzo średnie.

Magda Umer: Myślę, że dokładnie tak samo jest z piosenką, o której mówi się literacka. Do jednego worka wrzuca się wszystko: od nędzy, udawania poezji, do czegoś absolutnie wybitnego.

Coraz więcej powstaje programów, widowisk, w których się tańczy, śpiewa, żartuje, improwizuje, ale niezmiernie rzadko udaje się przy tym nie przekroczyć granicy dobrego smaku.

Andrzej Poniedzielski: Zależało nam, żeby być uczciwym wobec widza i wobec siebie. Śpiewamy to, co nam się podoba, używając środków, na które nas stać. Żyjemy w czasach, kiedy dominująca stała się prowokacja. Jest tego wszystkiego tyle, że każdy kolejny powstający program musi mieć jeszcze lepszą prowokację.

Magda Umer: To bardzo ważne, że nasza rozmowa nie ma nic z meczu, z rywalizacji, na czym w tej chwili opierają się prawie wszystkie widowiska. A u nas wręcz przeciwnie. Wszyscy są zgodni. I nawet kiedy Wojtek Borkowski pyta nas zaczepnie: "Czy te piosenki muszą być aż takie smutne?", to wiadomo, że trochę sobie żartuje, bo przecież całe życie zajmuje się komponowaniem i graniem właśnie "smutnej" muzyki.

Troje niewesołych ludzi, ale - mam nadzieję - z poczuciem humoru i tym poczuciem humoru ratujących się przez całe życie przez smutkiem, który wziął się z kosmosu, a jednocześnie zachwyconych życiem, opowiada o najprostszych sprawach, które dzieją się wokół nas.

Rozmawiamy ze sobą jako prywatne osoby: Magda Umer, Andrzej Poniedzielski i Wojtek Borkowski - ludzie, którzy są już po pięćdziesiątce i którzy już sporo słyszeli, widzieli, przeżyli i zrobili. Szukałam takiego sposobu, abyśmy na scenie mogli prowadzić rozmowę jako prywatni ludzie, a nie aktorzy. Żeby uzyskać pewną intymność. Opowiadamy sobie o tym, co cenimy, a czego nie. Zwierzamy się sobie ze swoich różnych dziwnych stanów, które są także, mam wrażenie, znane i tym, którzy zasiądą na widowni. I śpiewamy.

Rozmawiała Dorota Wyżyńska

Fragment rozmowy, która ukazała się w książce ze spektaklem "Chlip-hop" na DVD i CD (Biblioteka "Gazety Wyborczej").

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji