Artykuły

Wielcy aktorzy czytają "Pana Tadeusza" - cz. XII

- Niemal codziennie, przy śniadaniu, czytam jedną stronę wierszy. Teraz pijam poranną herbatę i jem rogala wraz z Eliotem. Proszę zauważyć, że po dziesięciu dniach robi się z tego dziesięć stron. A to już jest niebagatelna dawka poezji. Uwielbiam naszych poetów: Herberta, Szymborską, często czytam ich wiersze - mówi KRZYSZTOF GLOBISZ, aktor Starego Teatru w Krakowie.

Śniadanie z Eliotem: Krzysztof Globisz czyta "Kochajmy się"

W Krakowskim Salonie Poezji przeczytał Pan ostatnią księgę "Pana Tadeusza". Czy jest w niej coś szczególnie urokliwego, co odróżnia ją, Pańskim zdaniem, od ksiąg poprzednich?

- Ta księga jest zwieńczeniem jedenastu poprzednich. Jeśli one poświęcone są różnego rodzaju rozbojom i domowym awanturom, to "Kochajmy się" jest jedną wielką zgodą. Może nieco landrynkowym, cukierkowym obrazem, ale radosnym i szczęśliwym. Wielka gromada bohaterów zasiada przy ogromnym stole, na którym jest ów legendarny serwis, przez wszystkich podziwiany, i z niego właśnie pałaszowane są przeróżne smakołyki. Później wszyscy razem słuchają koncertu Jankiela, razem tańczą poloneza... Sielskie obrazki. Ta księga pokazuje, że ten naród, pełen kołtuńskiej, głupiej i zwaśnionej szlachty, tak przecież ironicznie opisanej przez Mickiewicza, że ten naród potrafi także się zespolić. Że stół w naszej tradycji jest miejscem, które potrafi zjednoczyć nawet najbardziej zwaśnione strony.

Ale ta słodycz zawarta w "Kochajmy się" skonfrontowana została z "Epilogiem"...

- Ano właśnie! I z goryczą w nim zawartą. Po wybuchu radości, euforii narodowej, euforii pogodzenia, przychodzi gorzka chwila zadumy. "Epilog" następuje po Dwunastej księdze nieprzypadkowo. Mickiewicz przecież świadomie tak to skonstruował, by obraz nadziei zderzyć z obrazem surowym i przykrym. Proszę zauważyć, że nawet rytm w "Epilogu" jest inny, bo "Epilog" pisany jest jedenastozgłoskowcem, co w zderzeniu z płynnością trzynastozgłoskowca pozostałych ksiąg dodatkowo podkreśla "chropowatość" formy

A jak twórczość wieszcza rzutowała na Pański rozwój artystyczny?

- W sposób bardzo istotny. Moją pracę w starym Teatrze zacząłem od zastępstwa: Jurka Stuhra w "Dziadach". W słynnych, wspaniałych, pięknych "Dziadach" Kondzia Swinarskiego. Był też w moim życiorysie filmowy "Pan Tadeusz" Andrzeja Wajdy, gdzie zagrałem majora Płuta.

Tworząc pyszną kreację...

- I bardzo się z tego cieszę, że udało się, bo przecież Płut, postać podła... Ale ja kocham grać podłe postaci i może dlatego nieźle mi wychodzą. Wracając jednak do moich spotkań z wieszczem. One towarzyszyły mi niemal przez całą szkołę teatralną: jako studentowi, a potem pedagogowi. "Pan Tadeusz" to jest nasz szkolny elementarz i biblia zarazem, zachwycająca językiem, dowcipem, finezją i poczucie humoru Mickiewicza.

W Pańskim rodzinnym domu czytało się poezję?

- Nie. Rodzice byli ludźmi bardzo konkretnymi, racjonalnie patrzącymi na życie. A że wyczuli we mnie potrzebę poezji, to mama wysłała mnie do fantastycznego zespołu amatorskiego "Poeton" w Katowicach. Nawiasem mówiąc, ten zespół, chyba od czterdziestu lat, istnieje do dziś. Tam właśnie przeszedłem przez całą poezję romantyczną: od najlepszych poetów - Słowackiego, Mickiewicza, Norwida czy Krasińskiego po tzw. drugą linię romantyczną, reprezentowaną przez Berwińskiego, Pola czy Syrokomlę.

Często czyta Pan wiersze na różnego rodzaju wieczorach, spotkaniach, przeglądach poetyckich - to z obowiązku zawodowego. A tak prywatnie, dla przyjemności, sięga Pan po poezję?

- Proszę pani, niemal codziennie, przy śniadaniu, czytam jedną stronę wierszy. Teraz pijam poranną herbatę i jem rogala wraz z Eliotem. Proszę zauważyć, że po dziesięciu dniach robi się z tego dziesięć stron. A to już jest niebagatelna dawka poezji. Uwielbiam naszych poetów: Herberta, Szymborską, często czytam ich wiersze. Tak więc polecam Państwu nie tylko płytę z "Kochajmy się", ale i codzienną, poranną dawkę poezji.

Bardzo dowcipnie czytał Pan tę ostatnią księgę...

- Widzi pani, ja pisałem pracę magisterską na temat Osterwy. A on w swoim życiu stosował różne metody mówienia wiersza: od rytmicznego wybijania rządków, poprzez śpiewne mówienie, aż po łamanie poezji formą prozatorską. Czytając "Pana Tadeusza" stosuję wszystkie znane mi metody z nadzieją, że zadowolę tym słuchaczy. A jeśli nie, to chwyćcie Państwo za dowolny tomik poezji i poczytajcie ją sami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji