Artykuły

Odpocznij po biegu

Obcość - kwalifikacja, którą posługujemy się rzadko. Świat się kurczy, ludzka psychika kryje wciąż te same niespodzianki, powiadamy więc pogodnie: nihil novi... i pilnie upatrujemy - w ludziach, historii i zjawiskach - tego, co wspólne.

Obcość eksponuje różnice. Różne w różnych czasach, sytuacjach, środowiskach.

Można je wyliczać długo, ustawiać według ważności dowolnie dobranych kryteriów, popierać przykładami. Obcość intelektualna i emocjonalna, Społeczna, klasowa. Historyczna. Obcość języka, tradycji, religii. Obcość doświadczenia. Celów i metod działania. Obcość płci i psychik. Et cetera... Dychotomie, podziały - w nieskończoność.

Tutaj obcość ma kontury nieostre, mieści się w niej wszystko co powyżej, plus tolerancja, chęć zrozumienia, humanistyczne ideały i dążenie do prawdy, nawet szacunek, nawet solidarność. Ale tutaj znajduje ona wyraz najbardziej plastyczny, prawdziwy i tragiczny: niemożność przezwyciężenia tego co dzieli. Niemożność zrozumienia do końca, niemożność przyjścia z pomocą, nawet niemożność dania świadectwa.

Mimo to wszystko co łączy, co ludzkie, wspólne i pozornie znaczy to samo. Obcość w stanie czystym, stężonym. Studium tego tematu.

Tym bardziej wiarygodne i tym bardziej dramatyczne, że przeprowadzono je w konkretnym czasie historycznym i konkretnych okolicznościach, że obciążono temat tysiącem tropów wcale nie najłatwiejszych: afera kryminalna, erotyka, a więc tania, najtańsza sensacja. Nie wyizolowano pomieszczenia dla przyszpilenia motyla. Cały brud życia i jego bogactwo przywołano po to, by - poprzez różnice powierzchowne - dotrzeć do prawdziwych.

"Odpocznij po biegu" Władysława {#au#12}Terleckiego{/#}. Ostatnia jego powieść to powieść o różnicach mimo wszystko które - być może - nigdy nie przestaną być różnicami, jeśli się ich nie pozna i w pełni nie uświadomi. Ale "Odpocznij po biegu" - wspaniała, skomplementowana już wielokrotnie proza - to także temat przedstawienia w Teatrze Powszechnym.

Premiera - 20 listopada, reżyseria Zygmunt Hübner, scenografia Jan Banucha. Tytuł Terleckiego, jego też - autorski - scenariusz adaptacji. W rezultacie Terleckiego prozaika, o którego utworach zwykło się mówić często gęsta proza - debiut sceniczny.

Szarość, czerń, biel. Tylko ta gama. Wysoki podest barwy piołunu, galeryjka - wysoko - na której rozgrywa się drugi plan, schody wiodące na scenę: plan pierwszy. Z boku na proscenium dwa kamienne czarno-szare nagrobki, płaskie i statyczne. Na scenie trzy warianty sytuacyjne: pokój przesłuchań, cela klasztorna, salon gubernialnego prezesa sądu (gdzieś w Kongresówce na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej). Na galeryjce - ulica, dworzec kolejowy. Bohaterów jest dwóch, a właściwie jeden: sędzia śledczy. Rosyjski sędzia śledczy Iwan Fiodorowicz, przysłany specjalnie z Petersburga tutaj, (gdzieś w Kongresówkę) by przygotować materiał dowodowy nietypowego mordercy. Zbrodnia była pospolita, ale okoliczności są tak szczególne, tak tendencyjne, pikantne, że wszystko staje się niepojęte, skomplikowane i wieloznaczne.

Sędzia śledczy chce zgłębić motywy. Podświadomie - przeczuwa złożoność przyczyn, badając je - trafia raz po raz na ścianę nie do przebicia. Oskarżony fascynuje go, przeraża, imponuje mu, złości: dlaczego u diabła popełnia absurdalne, naganne, kryminalne czyny zachowując przy tym godność, tożsamość człowieka nie pozbawionego wiary, kierując się wciąż straszną w skutkach logiką. Sędzia jest człowiekiem cywilizowanym, rozumie wiele, chce - zrozumieć wszystko.

Jest uczciwy, musi znać przyczyny postępku, który trzeba będzie osądzić. Jest też mądry, politycznie mądry - humanitarny, uczciwy proces to najlepsza reklama dla administracji, którą reprezentuje. Wie o tym, gardzi miejscowymi gubernialnymi metodami, tak jak gardzi miejscowymi rodakami-aparatczykami.

I przegrywa. W pojedynku ze zbrodniarzem, na którego koncie jest czyn aż nazbyt już banalnie ohydny (zarąbany siekierą w celi rywal).

Książkowy Iwan Fiodorowicz ma od początku do końca świadomość tego pojedynku, kontroluje swój stosunek do niezrozumiałych i ciemnych dla niego racji przeciwnika (nie ujawnionych zresztą do końca), obserwuje narastanie swojej obcości, tym większej, im bardziej chce zrozumieć: co to jest różnica mentalności narodowych, co to jest strach, a co determinacja, co odwaga, co upór, a co lojalność... Sceniczny Iwan Fiodorowicz grzęźnie w swoją rozpacz i rozterki (a także ciekawość inengo) jakby podświadomie, niezauważalnie.

W pierwszej części spektaklu Władysław Kowalski (Iwan Fiodorowicz) irytuje i drażni: miał być intelektualistą a krzyczy, denerwuje się, emocjonuje każdym spotkaniem z oskarżonym (Maciej Rayzacher). Z partnerskiego pojedynku dwóch mentalności (najpierw mentalności, potem postaw) nie zostaje prawie nic, bo i Rayzacher nie wykracza poza bierność i niemrawy spokój. Na scenie pozostaje Mieczysław Pawlikowski (b. dobry, chodzący po ziemi prezes sądu gubernialnego) i zakonnik Białoszczyński. Żadnej gęstości klimatu, napięcia, podskórnych nurtów. Wniosek pierwszy i pospieszny: Terlecki nie poddaje się scenie, za dobrym jest prozaikiem. Tak się myśli na przerwie.

Po przerwie sytuacja zmienia się. Po finale przedstawienia nijakość pierwszej części spektaklu (notabene: można by tę część chyba skrócić z powodzeniem) jawi się w innych sensach. Skłonni jesteśmy przypisywać jej określone funkcje, podciągnąć nawet nudę pod świadomy zamysł realizatorów. Bo oto akcja nabiera tempa, akcja wewnętrzna, podskórna. Kowalski - sędzia, który na początku chce tylko zademonstrować konstruktywny państwowo liberalizm światłego człowieka, sam nie wiedząc kiedy ulega jakiejś dziwnej, moralnej fascynacji: chce zrozumieć. Koniecznie i za wszelką cenę. Aktor rozgrywa ten imperatyw, pomaga w tym zresztą wątek zagrożenia śmiercią (sceny z lekarzem Edmundem Fettingiem). Racja stanu? Owszem, to też, ale przede wszystkim rodzaj choroby. Choroby, którą mógłby nazwać: ojciec Sykstus.

Obcość sędziego - temat książki, mimo tylu znaczeń, wariantów, podtekstów, temat główny - pokazuje aktor dopiero w drugiej, lepszej części spektaklu. Bierność Sykstusa, nonszalancka wręcz ni jakość Rayzachera, także zaczyna grać. To nie on, Sykstus, musi zrozumieć sędziego - jest odwrotnie, on więc może być tylko zmęczony. Nie jest przecież bohaterem. Obecność Marty Ławińskiej (Barbara, ukochana mordercy) także ożywia nieco atmosferę. Kto wie, czy jej rola nie jest najbardziej gęsta, najbardziej z powieści.

Spektakl w Teatrze Powszechnym nie jest pełnym sukcesem: reżysera, aktorów, autora. Nie jest sukcesem, o którym marzyć może teatr i publiczność. Ba, ale też nie wiem, czy warto poddawać przeróbkom utwory tak wielowarstwowe, wieloznaczne, tak prozatorskie w samej strukturze, tak - w gatunku swoim -doskonałe. U Terleckiego każdy dialog to dialog przez kogoś przypominany, często wielokrotnie, na zasadzie baby w babie, już obrosły refleksjami, subiektywnymi komentarzami, osobistą selekcją różnych postaci książki. Scena może dać dialog osób bezpośrednio na niej działających, siłą rzeczy coś spłaszcza i zubaża, a coś przesadnie uplastycznia. Adaptacja tej akurat powieści wydaje mi się więc - powtarzam - działaniem ryzykownym ogromnie, acz niewątpliwie frapującym.

Efekt należałoby potraktować jako eksperyment i jako taki odbierać. Przyniesie to usprawiedliwienie dla schematycznie zasygnalizowanych wielu innych (nie podjętych przeze mnie) - poza obcością - wątków myślowych, co rozbija zresztą i rozprasza koncepcję całości. Z bogactwa wielosensów, jakim jest "Odpocznij po biegu", należało dla sceny wybrać konsekwentnie myśl jedną. Wydaje mi się, że prawidłowo odczytałam tę, której poświęcono najwięcej uwagi, choć nie tyle, ile - być może - życzyłby sobie autor.

Zamiast zakończenia - cytat z rozmowy z Władysławem Terleckim publikowanej w "Kulturze" 31.VIII. 1975 r.:

"...(-) z przegranej moich bohaterów, doraźnie skazanych na klęskę, wynikają na potem, na dziś, pewne koncepcje intelektualno-moralne, które klęską skończyć się nie muszą".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji