Artykuły

Wieczorne rodaków rozmowy

To jest właśnie ten teatr, jakiego oczekiwało się od Zygmunta Hübnera: po inaugurującej działalność teatru "Sprawie Dantona" Stanisławy Przybyszewskiej - "Trzech w linii prostej" wg Romana {#au#282}Bratnego{/#}.

Reszta - ta cała "reszta" między obu wymienionymi spektaklami - o tonie w niepamięci teatralnych kronik, jak utonęła już w niepamięci widzów. "Trzech w linii prostej", dosłownie: ojcowie, synowie, wnukowie, trzy pokolenia naszej wywodzącej się z ostatniej wojny współczesności, jej splątana niekiedy tragicznie, trudna geneza, wreszcie: nasza własna biografia. Nasza, a więc nie tylko tych, co o dzisiejszy kształt naszej ojczyzny walczyli z bronią w ręku i nie tylko tych, co te zdobycze umacniali, pomnażali, utrwalali - też przecież nie w sielankowych układach i warunkach, ale również i tych, którzy dziś przejmują lub jutro przejmą od swych dziadków poprzez swych ojców nielekką przecież pałeczkę sztafety w naszym szybkim marszu do polski nowoczesnej, zasobnej, silnej, mądrej, sprawiedliwej.

Co jest w przedstawieniu z Bratnego a co z Hübnera, który dokonał scenicznej adaptacji opowieści autora "Kolumbów"? Myślę że w wyspekulowaną strukturę Bratnego Hübner tchnął gorący oddech, obaj są więc w jednakowej mierze współtwórcami przedstawienia a pewne dość istotne zmiany wprowadzone do scenicznej wersji znalazły pełną akceptację Bratnego - chociażby z tytułu pełnionej przez niego w tym teatrze funkcji kierownika literackiego.

Są zresztą w przedstawieniu sprawy autentyczne i sprawy pozorne, nie sposób je jednak rozgraniczyć, a stopień trudności tego rozgraniczenia zależy od autobiografii każdego z oceniających: im więcej elementów zbieżnych, tym trudniej o obiektywizację. Można więc rzec, że scenariusz pisany jest systemem kodów; najpełniej odczytują jego treści ci z pokolenia Jerzmanów I, pułkowników Sandomierskich i Redaktorów, ulegając łatwej pokusie podstawiania autentycznych nazwisk pod postaci sceniczne, co zresztą niekiedy zaciemnia czy zniekształca być może ideowe założenia twórców przedstawienia. W tej sytuacji trudno określić, ile jest z tych konfliktów, dramatów, zderzeń i spięć genezy naszej współczesności w samym przedstawieniu a ile w nas, bo przecież "kody", bo "hasła wywoławcze" uruchamiają w nas całe pokłady doświadczeń, własnych przeżyć i przemyśleń, bo twórcy przedstawienia nadeptują często na "nagniotki narodowe", dotykają miejsc do dziś jeszcze obolałych. Stąd trudność obiektywizacji w ocenie tego zjawiska teatralnego. Wiemy tylko, że ma charakter - lub też niekiedy pozory, ale w równej mierze sprawcze - gorącej, niekiedy bolesnej, trudnej, ważnej rozmowy Polaków z Polakami o ważnych sprawach naszej historii najnowszej.

A nadał Hübner tej rozmowie sugestywny kształt inscenizacyjny, zapewnił jej skuteczną nośność nie tylko przez temperaturę przedstawienia ale i przez zabiegi czysto teatralne, bo rzecz wpisana jest w konwencję nakręcania filmu z licznymi retrospekcjami, które przedłużają w przestrzeni i czasie skomplikowane biografie postaci sztuki.

Jest ich niewiele, a obsadzone są tak, że niemal każdy z wykonawców odnaleźć może w kreowanej postaci jakieś fragmenty czy elementy własnej biografii. Wyczuwa się to szczególnie w grze Leszka Herdegena (Jerzman II), któremu w znacznej mierze przedstawienie zawdzięcza tę gorącą tonację, ale też i w kreacjach pozostałych: Andrzeja Szalawskiego (Jerzman I) i Macieja Szarego (Jerzman III) - tych "trzech w linii prostej", reprezentujących już jakby trzy epoki, a przecież jakąś dialektyczną jedność z jej sprzecznościami i z wyrazistą genezą "konfliktu pokoleń; te cechy autentyczności przekazują równie sugestywnie występujący gościnnie Henryk Bąk (pułkownik Sandomierski), Mieczysław Pawlikowski (Redaktor), Janusz Bukowski (Reżyser), mniej jest ich natomiast w grze Andrzeja Grąziewicza (Aktor); niemal zupełnie "techniczny" w pierwszoplanowym, ideowym kontekście charakter ma postać "script-girl" (Nina Sołubianka) wydobywająca tu klimat i kulisy "planu filmowego".

Tym znaczącym przedstawieniem zainaugurowała działalność Mała Scena Teatru Powszechnego, godna tego spektaklu (...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji