Artykuły

Musicale z recyklingu

W popkulturze nawet z najbardziej wyeksploatowanego dzieła zawsze da się coś jeszcze wycisnąć. Można przerobić "Gwiezdne wojny" na musical. Czemu nie, skoro wcześniej podobny pomysł na absurdalną przeróbkę zadziałał w paru innych przypadkach? - pisze Robert Sankowski w Gazecie Wyborczej.

Przykład ze słynną serią filmową nie jest wzięty z sufitu. George Lucas i jego LucasFilms jako posiadacz praw autorskich wyrazili właśnie zgodę na realizację wielkiego, przeznaczonego do wystawiania na stadionach spektaklu pod nazwą "Star Wars: A Musical Journey". Będzie to bardziej widowisko multimedialne niż musical w dosłownym tego słowa znaczeniu - na program trwającego prawie półtorej godziny show złożą się przede wszystkim fragmenty filmów oraz muzyka z obrazów grana na żywo przez orkiestrę symfoniczną. Na scenie pojawią się aktorzy, ale mają oni - jak zapewniają producenci londyńskiego przedstawienia, które będzie światową prapremierą przedsięwzięcia - bardziej pełnić funkcję narratorów, niż odgrywać konkretne postaci. "Fani pewnie daliby wiele, żeby usłyszeć C-3PO śpiewającego Don't Cry For Me R2-D2 , ale czeka ich rozczarowanie" - ironizuje brytyjski "The Times". O ile oczywiście za rozczarowanie uznamy ekran prawie trzydziestometrowej szerokości, widownię na 17 tysięcy miejsc i 86 muzyków z Royal Philharmonic Orchestra, którzy w londyńskiej sali O2 Arena odegrają wielbicielom kosmicznej sagi fragmenty ścieżki dźwiękowej z "Gwiezdnych wojen".

"To coś znacznie więcej niż tylko słuchanie płyty w domu - mówi producent widowiska Spencer Churchill. - A jako film to zupełnie wyjątkowe i jednorazowe doświadczenie".

Bilety na londyńską prapremierę są w sprzedaży od poniedziałku. Producenci "Star Wars: A Musical Journey" raczej nie muszą obawiać się o jego powodzenie. Widowisko ma co najmniej kilka atutów. Sukces gwarantują przede wszystkim fani "Gwiezdnych wojen". Armia oddanych wielbicieli czasami nieco grymasi (jak wtedy, gdy Lucas wprowadził do sagi komputerowo wygenerowaną postać Jar Jar Binksa ewidentnie obliczoną na to, aby przyciągnąć do filmu dziecięcą publiczność), ale na ogół karnie napędza cały przemysł kręcący się wokół serii, wydając pieniądze na kolejne związane z nią projekty (wystarczy wspomnieć o filmach animowanych, komiksach i grach komputerowych, a przecież jest jeszcze cały związany z "Gwiezdnymi wojnami" rynek gadżetów). Na pewno silnym punktem widowiska będzie grana na żywo muzyka Johna Williamsa - niezwykle charakterystyczna, pełna motywów, które przeszły już nie tylko do historii kina, ale i całej kultury masowej.

Ale za "Star Wars: A Musical Journey" przemawia coś jeszcze. Popkultura od dawna z ogromnym powodzeniem produkuje podobne przedsięwzięcia, tworząc na bazie hitów kolejne przyciągające tłumy dzieła. Nie chodzi tu o zwyczajne spin-offy, które obowiązkowo muszą powstać po rynkowym sukcesie książki, filmu czy gry komputerowej, lecz łudzące pozorami nowej jakości i oryginalności formy przedsięwzięcia, za którymi - jeśli się im bliżej przyjrzeć - nie stoi na ogół nic poza oryginalnym, często też nie zawsze specjalnie znaczącym tekstem. Najczęściej takie dzieło ma formę zbliżoną do "Star Wars: A Musical Journey" - jest klasycznym musicalem.

Wzorcowym przykładem - a zarazem inspiracją dla większości tego typu dzieł - takiego przetworzenia popkulturowego tematu jest musical "Mamma Mia" [na zdjęciu plakt do filmu]. Oparta na piosenkach Abby historia nie ma nic wspólnego ani z samym zespołem, ani z którąkolwiek jego piosenką. W tym wystawionym w 1999 roku widowisku piosenki szwedzkiej formacji odczytane zostały zupełnie na nowo i zreinterpretowane jako zgrabna muzyczna ilustracja dla historii o dziewczynie, która przed swoim ślubem chce dowiedzieć się od matki, kim jest jej ojciec. Fabuła jakich wiele, ale za to pełna niezapomnianych - i czasami dopasowanych do historii bardzo przewrotnie - hitów, więc mimo pozornej banalności "Mamma Mia" odniosła gigantyczny sukces. Musical grany jest w Wielkiej Brytanii i Stanach do dziś, na jego podstawie powstał film, który parę miesięcy temu oglądaliśmy na polskich ekranach, a wydana ścieżka dźwiękowa z filmu stała się - jakby fani nie mogli posłuchać oryginalnych wersji piosenek - wielkim hitem list przebojów. Tak właśnie pełną parą działa showbiznesowy recykling.

Sukces "Mamma Mia" zachęcił innych producentów. W ciągu ostatnich lat powstały musicale oparte na piosenkach grupy Queen, Roda Stewarta czy grupy Madness. W żadnej z tych historii - jak w musicalu z przebojami Abby - nie ma mowy o związku fabuły z twórcami hitów. To opowieści wymyślone od początku do końca na potrzeby widowiska. Chyba najbardziej odważnym artystycznie tego typu musicalowym przedsięwzięciem był show "Lennon", w którym w rolę słynnego Beatlesa (wreszcie jakiś musical nawiązujący do twórcy wypełniających go piosenek), śpiewając jego kolejne piosenki, odgrywały osoby różnych płci i ras. Chyba nikogo nie zdziwi informacja, że w przeciwieństwie do reszty towarzystwa widowisko nie odniosło zbytniego sukcesu. Za to niezłe recenzje zbiera przedstawienie odwracające zasadę, wedle której do istniejących już piosenek dopisuje się fabułę - wprowadzony ledwie chwilę temu na nowojorskie sceny "Shrek The Musical". Oparty dokładnie na historii znanej z filmu, ale pozbawiony filmowej ścieżki dźwiękowej, na którą składały się często wylansowane dużo wcześniej popowe przeboje.

Tego typu zabiegi nie dotyczą wyłącznie dyskografii gwiazd z list przebojów i hollywoodzkich hitów. Trzy lata temu na Broadwayu ogromnym sukcesem okazał się musical "Spamalot" oparty na filmie z 1975 roku "Monty Python i Święty Graal". Historia napisana w dużej mierze od nowa przez członka Monty Pythona Erica Idle i wyreżyserowana przez Mike'a Nicholsa zgarnęła kilka nagród Tony - broadwayowskich odpowiedników Oscara. Może więc przy odrobinie szczęścia i fani "Gwiezdnych wojen" doczekają się nie międzygalaktycznego odpowiednika "Mamma Mia", lecz dzieła scenicznego na miarę oryginału.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji