Artykuły

Kraków staje się miastem muzyki

Kulturalne podsumowanie 2008 roku wydarzeń muzycznych w Krakowie przedstawiają: Maciej Jabłoński, Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz, Adam Walaciński i Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.

ENTUZJAZM DLA SACRUM PROFANUM

Podsumowuje Maciej Jabłoński

1. Z miłym zaskoczeniem spoglądam na mijający rok jako na pełen ciekawych wydarzeń muzycznych. Mój ogromny entuzjazm wzbudził festiwal Sacrum Profanum, znakomicie zorganizowany i wypełniony koncertami na bardzo wysokim poziomie. Mogłem wówczas usłyszeć - i to w ciągu zaledwie kilku dni - tak renomowane formacje, jak Klangforum Wien, Musikfabrik, Asko/Schönberg Ensemble czy wreszcie legendarny Kraftwerk. O tegorocznym Sacrum Profanum wciąż wspominam bardzo często, ponieważ jak na dłoni ukazało ono panoramę muzyki niemieckiej.

2. Świetny i niezapomniany był recital Grigorija Sokołowa w ramach festiwalu Muzyka w Starym Krakowie. Hipnotyzujące wykonanie Preludiów Chopina pozostaje w mojej pamięci jako kongenialne, wznoszące odbiór na prawdziwe wyżyny. Nic więcej nie jestem w stanie o tym wydarzeniu napisać, albowiem było ono w moim odczuciu doskonałe.

3. Bardzo udany artystycznie był ten rok dla orkiestry filharmonii, która pokazała się znakomicie w wielu koncertach, a zwłaszcza w niedawnej prezentacji dzieł polskich kompozytorów podczas Festiwalu Muzyki Polskiej - Koncertu na trąbkę Hanny Kulenty oraz monumentalnej II Symfonii "Kopernikowskiej" Henryka Mikołaja Góreckiego.

4. Sinfonietta Cracovia w kończącym się roku dała mi bardzo wiele powodów do autentycznej satysfakcji, a ze wszystkich koncertów tego zespołu najbardziej utkwił mi w pamięci kwietniowy wieczór z muzyką Szostakowicza z Aleksandrem Toradze w roli solisty. Kontrowersyjna, choć hipnotyzująca, interpretacja I Koncertu fortepianowego Szostakowicza dała mi zupełnie nowe możliwości patrzenia na to dzieło, a sposób, w jaki orkiestra akompaniowała soliście (bez dyrygenta, jedynie z pomocą koncertmistrza Robetra Kabary) spełniał moje najwyższe wymagania.

5. Prawdziwą niespodziankę sprawiła mi orkiestra Capelli Cracoviensis minionego lata, kiedy w kościele pod wezwaniem św. Katarzyny zabrzmiała muzyka Arvo Pärta. Co prawda kwartet wokalny The Hilliard Ensemble występował w lepszej formie, ale niezwykły klimat roztoczony przez muzykę bardzo zapadł mi w pamięć. Stonowane i pełne smaku wykonanie Miserere estońskiego kompozytora, poprowadzone przez Macieja Tworka, zaliczam do najbardziej poruszających wspomnień 2008 roku.

Rozczarowanie:

W szeregu imprez stymulujących wyobraźnię, dających pełnię zadowolenia odbioru zdarzały się niestety takie, które sprawiały zawód. Za najbardziej dotkliwe rozczarowanie uważam koncert Paula Badury-Skody, na który długo przedtem "ostrzyłem sobie zęby". Ku mojemu smutkowi zastałem tego legendarnego pianistę daleko poza szczytem jego artystycznej formy. Aura zaskoczenia i niedowierzania wśród publiczności przekreśliły nadzieje na udany odbiór.

Na koniec szczególna kategoria - wydarzenie najbardziej kontrowersyjne. Za takie uznałem wykonanie "Pasji" Pawła Mykietyna, dzieła wzbudzającego wiele dyskusji, choć dającego bardzo ważne impulsy do refleksji nad naszymi czasami.

FESTIWALE WNIOSŁY ŚWIEŻOŚĆ

Podsumowuje Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Miniony rok udowodnił, że Kraków powoli staje się miastem muzycznym. Coraz więcej tu atrakcyjnych koncertów, głównie za sprawą dobrze rozwijających się festiwali. To one wzniosły świeżość do naszego życia muzycznego.

Poniżej całkowicie subiektywna lista tych wydarzeń muzycznych, które, moim zdaniem, były w mijającym roku najważniejsze:

1. Otwarcie Opery Krakowskiej wraz z krakowską prapremierą "Diabłów z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego w reżyserii Laco Adamika pod batutą Andrzeja Straszyńskiego [na zdjęciu scena ze spektaklu].

Na te chwilę czekaliśmy ponad 50 lat. Wielkie to wydarzenie, gdyż w powojennej historii naszego miasta to dopiero druga scena - po Teatrze Ludowym - wybudowana w Krakowie. Budynek ten budzi ogromne kontrowersje natury estetycznej, ale i niestety tzw. funkcjonalnej. Już po pierwszych spektaklach wiadomo m.in., że nie z wszystkich miejsc widać całą scenę, że dwa małe wyjścia z widowni to zbyt mało. Ale jest w Krakowie Opera i to wielki powód do radości.

2. Wydanie przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne dwutomowej publikacji "Tysiąc i jedna opera" Piotra Kamińskiego.

Bardzo lubię encyklopedie, leksykony i słowniki, dlatego chylę czoła przed PWM, zwłaszcza przed autorem, który stworzył niezwykłe dzieło, wspaniałą encyklopedię drobiazgowo opisującą ponad tysiąc oper powstałych na przestrzeni 400 lat.

3. Koncert amerykańskiego zespołu wokalnego The Chanticleer, który odbył się w ramach Festiwalu "Muzyka w Starym Krakowie" organizowanego przez Capellę Cracoviensis.

Festiwal to niedoceniany, zwłaszcza przez władze miasta; marnie finansowany, a jednak jego każda edycja przynosi kilka wydarzeń muzycznych. W tym roku był to występ The Chanticleer. Takiej jakości śpiewu - czystości intonacji, harmonii brzmienia - w Krakowie jeszcze nie słyszałam.

4. Festiwal Muzyki Polskiej, organizowany przez Stowarzyszenie Muzyki Polskiej.

Fantastyczna idea promocji rodzimej twórczości doskonale się przyjęła i z roku na rok festiwal staje się ciekawszy. Poznajemy muzykę dawną, często zapomnianą, ale przede wszystkim tę najnowszą. Szczególnie z tegorocznej edycji pozostała mi w pamięci wstrząsająca "Pasja" Pawła Mykietyna wykonana przez Orkiestrę kameralną AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia.

5. Festiwal Sacrum Profanum, organizowany przez Krakowskie Biuro Festiwalowe.

Nie tylko umiejętnie łączy to, co popularne, z tym, co ambitne, czyli w tym roku koncerty zespołu Kraftwerk i m.in. cykl prezentujący dzieła Karlheiza Stockhausena, ale także pokazuje, jaka jest muzyka naszych czasów, powstająca w innych krajach.

Rozczarowanie:

Koncert w Filharmonii Krakowskiej słynnej amerykańskiej śpiewaczki Jessye Norman, artystki największych scen i estrad, który niestety okazał się wstrząsającym i smutnym doświadczeniem. Artystka występująca w towarzystwie pianisty fałszowała, śpiewając często całe frazy o pół tonu za nisko. Miejscami brzmiało to niczym dźwięk styropianu po szybie. Przykre.

KONCERTY I FESTIWALE MIJAJĄ

Podsumowuje Adam Walaciński

1. Koncerty i festiwale, nawet najwspanialsze, mijają, natomiast księgi pozostają, dlatego na pierwszym miejscu stawiam wydanie przez oficynę Musica Iagellonica trzytomowej monografii "Karol Szymanowski i jego epoka" autorstwa Teresy Chylińskiej. Bogactwo faktografii i ukazanie artysty na tle barwnie zarysowanego tła historycznego sprawiają, że praca ta ma także walor ogólnokulturowy.

2. Znakomite wykonanie monumentalnego "Requiem" Romana Maciejewskiego przez Filharmonię Krakowską pod dyrekcją Wojciecha Michniewskiego. Pełna ekspresji interpretacja dyrygenta i sprawność zarówno chóru jak i orkiestry, zadająca kłam twierdzeniom o mizernej kondycji artystycznej zespołu, a przede wszystkim przynajmniej cząstkowa rehabilitacja dorobku dawniejszej generacji polskich kompozytorów XX wieku, bez skrupułów spychanego w otchłań zapomnienia.

3 Zbiorczo - ożywiona i wszechstronna działalność koncertowa Akademii Muzycznej, wzbogacająca życie muzyczne Krakowa. Wymownym dowodem profesjonalizmu i poziomu artystycznego młodych artystów było wykonanie "Credo" Krzysztofa Pendereckiego w kościele św. Katarzyny.

4. Z bardziej interesujących wieczorów wyróżnię gościnny występ zespołu "Arte dei Suonatori" z włoskim skrzypkiem Stefano Montanarim - sugestywna i powabna dźwiękowo interpretacja muzyki barokowej wpisująca się w nurt wykonawstwa zorientowanego historycznie, ale bez scholastycznej drętwoty.

5. Koncert "Les Tangueros Duo" zamykający Festiwal Nowego Świata, nader atrakcyjna wycieczka muzyczna do krainy tanga. Kevin Kenner i Pablo Ziegler przy dwóch fortepianach w utworach Astora Piazzolli - dość osobliwe spotkanie dwóch różnych indywidualności wywodzących się z różnych kręgów artystycznych, a w sumie efekt znakomity.

Rozczarowanie

Minus - najpierw długo ciągnący się, żałosny spektakl pod nazwą "konkurs na dyrektora Filharmonii" z aferami i polemikami na poziomie muzycznego grajdołka, a potem - kiedy wreszcie powierzono to stanowisko Tadeuszowi Strugale, uprawianie polityki kulturalnej pod hasłem: "obiecamy, lecz nie damy", co spowodowało jego rychłą rezygnację. Kontrapunktem do tego wątku jest sposób potraktowania Stanisława Gałońskiego, mówiąc oględnie - niezbyt elegancki.

PO PIĘCIOKROĆ OPERA W KRAKOWIE!

Podsumowuje Anna Woźniakowska

Mistrz Kon Fu Tse, zwany u nas Konfucjuszem, zapytany, co jest niezbędne do sprawnego funkcjonowania państwa, odpowiedział: po pierwsze - etykieta, po drugie - etykieta, po trzecie - etykieta. Trawestując tę odpowiedź na pytanie o pięć wydarzeń muzycznych kończącego się roku, rzec winnam: po pięciokroć opera w Krakowie! To wydarzenie nie ma sobie równych i wszyscy, którzy grymaszą na nowy gmach i wybór dzieła na inaugurację, wykazują małość ducha. Po raz pierwszy od lokacji miasta mamy w Krakowie prawdziwy teatr operowy, a na inaugurację dostaliśmy bardzo dobrze zainscenizowane i starannie przygotowane muzycznie dzieło jednego z najwybitniejszych kompozytorów w całej historii polskiej muzyki. Czy trzeba czegoś więcej?

1. Ale muszę wymienić pięć wydarzeń, więc - stawiając na czele premierę "Diabłów z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego w nowym gmachu przy ul. Lubicz - przywołuję w pamięci to, co z wysłuchanych koncertów najbardziej w nią się wryło.

2. Na drugim więc miejscu wymieniam dwa niebiańskie koncerty amerykańskiego zespołu The Chanticleer, który przyjechał do Krakowa na zaproszenie Stanisława Gałońskiego. Nie raz, nie dwa gościły w Krakowie dobre zespoły wokalne, ale nigdy dotąd nie słyszałam czegoś równie pięknego. Perfekcja i spontaniczność, kunszt i prostota, jedyna w sowim rodzaju atmosfera uduchowienia... Tego się nie da zapomnieć.

3. Miejsce trzecie zajmuje Festiwal Sacrum-Profanum za otwarcie krakowian na muzykę niemiecką XX wieku. Z tygodnia koncertów najbardziej poruszył mnie nie symbol zautomatyzowania naszego świata, czyli zespół Kraftwerk, nie Ute Lemper z songami Kurta Weilla, ale Klagenforum Wien grający muzykę Helmuta Lachenmanna. Jakże przemyślana i jak perfekcyjna to była interpretacja! I jak zasłuchani byli odbiorcy tej niełatwej przecież w odbiorze muzyki.

4. Po czwarte - "Pasja" Pawła Mykietyna na zakończenie Festiwalu Muzyki Polskiej. Nie zachwyciła mnie, ale nie mogłam przestać o niej myśleć. Uporczywie powracała, za każdym razem w innym aspekcie. Jeśli dzieło jest tak poruszające, musi być niecodzienne.

5. Po piąte wreszcie, nasycone ekspresją "Credo" Krzysztofa Pendereckiego pod dyrekcją Macieja Tworka, najlepsza chyba ze słuchanych przeze mnie prezentacji dzieła, dowód, jak wiele w przekazie utworu zależy od dyrygenta.

Rozczarowanie:

A co przykrego pozostało w pamięci? No cóż! Kompletny brak znajomości etykiety wykazany przez decydentów zarządzających naszą kulturą owocujący skandalem z Tadeuszem Strugałą, dwumiesięcznym dyrektorem Filharmonii Krakowskiej i równie nieprzyjemnym rozstaniem się z dyrektorem Stanisławem Gałońskim. Postudiujcie Konfucjusza, panowie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji