Artykuły

Odzyskany raj melomana

Opera, filharmonia, festiwal Wratislavia Cantans - jak co roku właśnie na nich skupiło się zainteresowanie miłośników muzyki klasycznej - Ramona Słobodzian z Gazety Wyborczej - Wrocław podsumowuje wrocławski rok muzyczny 2008.

Najbardziej oczekiwanym wydarzeniem ubiegłorocznej edycji festiwalu Wratislavia Cantans była światowa prapremiera "Pasji wg św. Marka" Pawła Mykietyna. Parateatralne widowisko z akompaniamentem celowo rozstrojonych instrumentów nie wszystkim przypadło do gustu, jednak dzieło z pewnością otworzyło nowy rozdział w historii muzyki pasyjnej. Trzeba również zauważyć, że utwór Mykietyna był jedną z niewielu polskich propozycji festiwalu, mocno wyróżniającą się wśród dziesiątek angielskich utworów. Wyraźna przewaga kompozycji - oraz wykonawców - z Wysp nie powinna jednak nikogo dziwić. Paul McCreesh, szef artystyczny Wratislavii Cantans, motywem przewodnim festiwalu uczynił muzykę brytyjską. Co zapamiętaliśmy? Urzekający recital Marka Padmore'a, zespół Tona Koopmana i cztery wieczory z muzyką Jamesa McMillana. Choć pojawiły się głosy, że McCreesh i jego znajomi zdominowali festiwal, trudno nie zauważyć, że pod jego dyrektorską ręką Wratislavia odzyskała dawny blask, wracając do europejskiej pierwszej ligi.

Przy okazji festiwalu: otworzył go Jacek Kaspszyk, grając z orkiestrą Filharmonii Wrocławskiej monumentalny "Sen Gerontiusa" Edwarda Elgara. Słychać było trzyletnią, ciężką pracę, jaką zespół wykonał pod okiem maestra. To jakość, jakiej nie powstydziłyby się najlepsze orkiestry europejskie. Wysoki poziom zespołu można też ocenić, przychodząc do filharmonii na regularne koncerty symfoniczne - sala wypełniona jest po brzegi. Nie gorzej wypadają inne zespoły związane z filharmonią: pod batutą Ernsta Kovacica odżyła orkiestra Leopoldinum, znakomicie rozwijają się także chór i orkiestra barokowa. Lutosławski Quartet Wrocław, najmłodszy zespół filharmonii, pod koniec ubiegłego roku wydał płytę z kameralistyką swojego patrona. Warto przypomnieć, że wydawnictwo jest pierwszą częścią ambitnego planu "Witold Lutosławski Opera Omnia".

Miniony rok w filharmonii był czasem eksperymentów, mistrzowskich recitali, zaskakujących niekiedy propozycji repertuarowych. Sala filharmonii nie jest w stanie udźwignąć akustycznie monumentalnych symfonii Mahlera czy dzieł Wagnera, pozostaje więc cierpliwie czekać na Narodowe Forum Muzyki na pl. Wolności.

W konfrontacji ze spektakularnymi wydarzeniami, znanymi nazwiskami i zasobnym portfelem sponsorów znacznie mniejsze imprezy muzyczne nie mają żadnych szans na przebicie. Interdyscyplinarne sierpniowe Forum Musicum co roku zaprasza na niezwykle interesujące spotkania muzyczne, połączone z wykładami czy wystawami, a mimo to widownia świeci pustkami. Maj z Muzyką Dawną przyciąga zdeklarowanych wielbicieli muzyki baroku, ale na próżno szukać wśród nich młodzieży. Bardzo słabym zainteresowaniem cieszył się również IV Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Franciszka Liszta. Choć na imprezę zjechali świetni młodzi pianiści z całego świata, to ich kunszt mogli ocenić tylko członkowie jury. Szkoda, bo artyści zaprezentowali się wspaniale. Podobnie rzecz miała się z III Światowym Festiwalem Kontrabasowym. Choć towarzysząca obchodom jubileuszu 60-lecia wrocławskiej Akademii Muzycznej impreza przewidywała muzyczne atrakcje zarówno dla melomanów, jazzmanów, jak i wielbicieli flamenco, tylko niektóre koncerty przyciągnęły kogoś poza zainteresowanymi tematem młodymi adeptami kontrabasu i uczestnikami konkursu.

Wielość muzycznych propozycji zawodowców powoduje, że zupełnie zapomina się o inicjatywach nieprofesjonalnych - zwłaszcza zespołach akademickich, spośród których często wyłaniają się później zawodowi wokaliści i instrumentaliści. Bardzo ważnym wrocławskim przedsięwzięciem tego typu jest Ogólnopolski Festiwal Chórów Akademickich "Barbórka", który w ubiegłym roku obchodził swe 35-lecie. Festiwal cieszy się ogromną popularnością wśród wrocławian, którzy każdego roku, wypełniając po brzegi Aulę Leopoldina i inne zabytkowe sale, słuchają najlepszych chórów akademickich w Polsce - w tym roku Chóru Kameralnego Akademii Medycznej pod batutą pracującej także z chórem filharmonii Agnieszki Franków-Żelazny i Akademickiego Chóru Politechniki Wrocławskiej pod dyrekcją Małgorzaty Sapiechy-Muzioł. Gościem specjalnym imprezy był zespół Ars Cantus - grupa wokalna związana z Cantores Minores Wratislavienses, notabene świetnie prezentująca się na Wratislavii Cantans, pracująca pod kierownictwem artystycznym nowego dyrektora Forum Musicum Tomasza Dobrzańskiego. Kameralny program z muzyką pochodzącą ze średniowiecznych druków muzycznych przyciągnął do Auli Leopoldina tłumy, a sam zespół w niczym nie ustępował słynnym Gabrieli Consort czy Collegium Vocale Gent.

Na szczycie rankingu ubiegłorocznych premier w Operze Wrocławskiej z pewnością znalazł się "Raj utracony" [na zdjęciu plakat do spektaklu] Pendereckiego - spektakl w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, o którym sam kompozytor powiedział, iż to najlepsza inscenizacja ze wszystkich dotychczasowych. Wysoko plasuje się również ostatnia premiera opery - "Wesele Figara". Choć twórcy inscenizacji nie odkryli w dziele Mozarta nic nowego, spektakl ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Warto po raz kolejny odnotować w tym miejscu fenomenalną kreację Aleksandry Kurzak, która znów udowodniła, że nie bez przyczyny podbija światowe sceny operowe. Ubiegłoroczny Letni Festiwal Operowy na Wodzie upłynął pod znakiem "Otella". Michał Znaniecki wykonał kawał dobrej, reżyserskiej roboty, jednak jego wysiłek poszedł na marne, bo niewielu widzów dotrwało do końca czterogodzinnej opery. Najmniej wytrwałych wypłoszył chłód, ale i akustyka, która z oczywistych względów pozostawiała wiele do życzenia. Ogromnym zainteresowaniem cieszyło się wznowienie inscenizacji "Skrzypka na dachu" w Hali Stulecia.

Współczesne jednoaktówki - "Jutro" Tadeusza Bairda oraz "Kolonia karna" Joanny Bruzdowicz - weszły do stałego repertuaru opery. Dyrekcji opery trzeba pogratulować odwagi i konsekwencji, dzięki której możliwe było zorganizowanie pierwszego w Polsce dużego festiwalu opery współczesnej. Choć jego program był "zaledwie" przeglądem współczesnych oper, wystawionych na naszej scenie w ostatnich latach, to fakt jest niezaprzeczalny: żaden teatr w Polsce takim dorobkiem pochwalić się nie może! Jesienna impreza cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, więc pewnie muzyka współczesna coraz bardziej przemawia do odbiorców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji