Artykuły

Łódź. Pierwsze teatry prywatne

Dwie działające w Łodzi grupy teatralne: V6 i Piccolo przez lata grały spektakle i widowiska po całej Polsce. Teraz mają stałe sceny. Czy to początek profesjonalnych prywatnych teatrów w naszym mieście? - zastanawia się Krzysztof Kowalewicz w Gazecie - Łódź.

Najwięcej prywatnych scen działa - i to z dobrym skutkiem - w Warszawie. Najbardziej znana jest Polonia aktorki Krystyny Jandy. Poza tym własne sceny stworzyli: Krzysztof Warlikowski (Teatr Nowy), Emilian Kamiński (Teatr Kamienica), Anna Gornostaj (Teatr Capitol) i Marcin Kwaśny (Teatr Praski). Prywatną scenę prowadzi też dwóch aktorów we Wrocławiu. Wojciech Dąbrowski i Paweł Okoński, byli artyści Wrocławskiego Teatru Pantomimy i Teatru Polskiego, dziesięć lat temu zrezygnowali z etatów i stworzyli Teatr Poniedziałkowy. Teraz działają pod szyldem Wrocławski Teatr Komedia. Od stycznia 2005 r. grają gościnnie we Wrocławskim Teatrze Lalek. Za sprawą komediowego repertuaru stworzyli jedną z najpopularniejszych scen w tym mieście. Jak będzie w Łodzi? Teatr Piccolo to prywatny teatr dyplomowanych aktorów: Anny i Włodzimierza Wdowiaków. Przez 16 lat jeździli busem z dekoracjami, prezentując spektakle dla dzieci po szkołach i festynach. - Od pewnego czasu dostawaliśmy coraz więcej telefonów, gdzie można zobaczyć nasze spektakle w Łodzi. Mamy mnóstwo zaproszeń i często gramy po regionie. Tak się złożyło, że tam jesteśmy bardziej znani niż w swoim mieście. W tej sytuacji postanowiliśmy coś z tym zrobić - opowiada Anna Wdowiak, pełniąca funkcję dyrektora artystycznego. - Myśleliśmy o hali Toya, ale nie ma tam prawdziwego teatralnego klimatu. I tak jeżdżąc po Łodzi przypomnieliśmy sobie o budynku dawnego kina Oka.

Teraz obiekt należy do Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich. Widownia w sali kinowej została zachowana. Miały w niej miejsce spotkania i odczyty. Stowarzyszenie zgodziło się udostępnić salę Teatrowi Piccolo. Trzeba było jednak dostosować budynek do potrzeb teatralnych. Wymieniono elektrykę w sali widowiskowej. Postawiono rampę oświetleniową. Dotychczas małe "obwoźne" dekoracje do przedstawień zostały rozbudowane. - Potrzebna jest jeszcze kurtyna i remont foyer, żeby się stało bardziej przyjazne dla widzów. Inwestujemy w to własne pieniądze, więc wiadomo, że nie da się zrobić wszystkiego od razu - tłumaczy Anna Wdowiak, która nie siedzi w gabinecie dyrektorskim, tylko co rano podwija rękawy i razem z mężem pracuje nad wystrojem Oki.

Na sali jest 255 miejsc. Przy pełnej widowni udaje się zbilansować wydatki. Na razie teatr gra tylko w niedzielę o godz. 12.30. Wstęp: 10 zł. W tym miesiącu wystawiana jest "Bałwankowa kraina", w przyszłym - "Karnawał u Baby-Jagi". W ferie Piccolo będzie grało dodatkowo w środy i czwartki z biletami po 8 zł. Kasa działa na godzinę przed spektaklem.

W prowadzeniu teatru Wdowiakom pomagają studenci pedagogiki, którzy dbają o komfort małych widzów. Dzięki lokalowi obok, w przerwach spektakli działa bufet.

- Niektórzy mogą nas uważać za amatorski teatrzyk do wynajęcia na każdą okazję, ale my mamy dyplomy. Jest mnóstwo jeżdżących po kraju grup artystów, które prezentują naprawdę amatorski poziom - mówi Anna Wdowiak. - A my ciężko pracujemy. Nie mamy teatralnych etatów. Musimy z czegoś żyć i mieć pieniądze do inwestowania w nasz stacjonarny teatr.

Akrobatyka i taniec

Od kwietnia ubiegłego roku stałą scenę w Łodzi mają też artyści z grupy tanecznej V6. Przez dziesięć lat ubarwiali występami przeróżne imprezy firmowe, głównie komercyjne. Występowali zarówno na malutkich podestach, jak i w dużych halach. Teraz działają w budynku kina Przedwiośnie. Sala widowiskowa na 300 miejsc została wystawiona na przetarg. Wygrał pomysł Anny i Tomasza Filipiaków na stworzenie teatru.

Oczywiście trzeba było zacząć od gruntownego remontu. Szklany front po kinie zastąpiono murowaną ścianą z oknami. Zbudowano scenę. Odświeżono zaplecze. Właściciele V6 zadbali także o profesjonalne nagłośnienie i oświetlenie. Wszystkie prace wykonali za własne pieniądze. Zainwestowali ponad 100 tys. zł. - Niestety nie da się utrzymać takiej instytucji ze sprzedaży biletów - mówi Tomasz Filipiak. - Dlatego nie możemy zrezygnować z komercyjnych usług grania po całym kraju.

Mimo to miejsce tętni życiem. Scenę V6 wynajmują od dwóch miesięcy artyści Teatru Muzycznego, którzy mimo trwającego gruntownego remontu swojej głównej siedziby przy ul. Północnej, nie rezygnują z grania. Występują w Toya Studios. A teraz będzie można ich zobaczyć w Łódzkim Domu Kultury i właśnie w dawnym Przedwiośniu.

Zespół Teatru Ruchu V6 tworzą tancerze i wokaliści w wieku 18-28 lat. W kwietniu pokazali pierwsza premierę "Aquarius" [na zdjęciu] - przedstawienie w stylu cirque nouveau, czyli łączące akrobatykę, żonglerkę, klaunadę z tańcem, aktorstwem, muzyką. Dalej zamierzają tworzyć widowiska w tym stylu.

Czy współpraca z artystami operetki zaowocuje jakimś wspólnym przedsięwzięciem? - Już sama informacja o tym, że powstaje w Łodzi kolejna scena teatralna, narobiła sporo zamieszania. Zaczęto się zastanawiać, po co, dlaczego, komu będziemy podbierać artystów - opowiada Tomasz Filipiak. - Pewnie, że zawodowi artyści wzbogaciliby nasze spektakle, ale sami też jesteśmy w stanie zrealizować widowisko na poziomie. Mamy tyle chęci i pomysłów, że nie potrzebujemy angażować na siłę kogoś z nazwiskiem, kto chciałby realizować przede wszystkim swoje wizje. Oczywiście niektórzy z tzw. środowiska teatralnego będą traktować nas z przymrużeniem oka. Nie zamierzam tego komentować ani się gniewać. Niech każdy sam przyjdzie na nasz spektakl i oceni, ile jesteśmy warci. Mamy oczywiście ambicje artystyczne, ale przede wszystkim chcemy pokazać ludziom zupełnie nieznaną w naszym kraju formę sztuki, która bawi, zaskakuje i wzrusza.

Anna Krawczyk-Filipiak (projektuje stroje i scenografię do przedstawień): - Pewien krytyk był na naszej premierze. Zadzwonił po wakacjach i był zdziwiony, że jeszcze istniejemy.

Tymczasem na razie teatr nie ma kłopotu z frekwencją. Scena w sali kinowej nie pozwala na zbudowanie dużej dekoracji, bo są wąskie kulisy. Natomiast ostatnio dla potrzeb rewii udało się nawet wprowadzić na scenę prawdziwy samochód.

Docelowo Teatr V6 chce grać swoje przedstawienia w siedzibie raz w tygodniu. Na razie artyści prezentują się raz, dwa razy w miesiącu. W lutym zobaczymy powtórkę rewii sylwestrowej i widowisko z iluzjonistą Sławomirem Piestrzeniewiczem.

Czy zakładanie teatru w czasach globalnego kryzysu nie jest zbyt ryzykowne? Tomasz Filipiak: - Naszym źródłem utrzymania są imprezy zarobkowe, które gramy po całej Polsce. Na razie ilość zamówień nie spada. Dlatego jesteśmy spokojni o teatr stacjonarny.

Anna Krawczyk-Filipiak: - W trudnych czasach ludzie chcą oderwać się od rzeczywistości, poprawić sobie nastrój. Taki teatr jak nasz jest idealnym miejscem do tego.

Ciężkiego gospodarczo roku nie obawiają się też Wdowiakowie, prowadzący Piccolo. - Pozostałe teatry dla dzieci w Łodzi proponują inne rodzaje spektakli. Nasze wszystkie przedstawienia są interaktywne. Stawiamy na edukację i profilaktykę. Te działania od strony dydaktycznej przynoszą efekty. Dzieci otwierają się na kolegów, leczą swoje kompleksy - mówi Anna Wdowiak. - Przez tyle lat udało nam się żyć z teatru i nie zmieniać zawodu, że teraz też podołamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji