Artykuły

Telepatrzydło

- Pół wieku temu, kiedy telewizja zaczynała podbijać, listy, które wówczas przychodziły do mnie po poniedziałkowych spektaklach w Teatrze Telewizji, zaczynały się najczęściej od słów: Szanowny Panie Adamie. Wczoraj, kiedy Pan był u nas, powiedział Pan... - ADAM HANUSZKIEWICZ rozpoczyna cykl gawęd o telewizji.

Tak nazwałsto lat temu naszą telewizję... Bolestaw Prus, przewidując nawet, że podczas żywej transmisji ze wsi będzie można - przytykając jeden koniec drutu do nosa, a drugi do łąki - wąchać w domach rodzime wiejskie kwiaty lub zapach gnoju, jak kto woli.

Frank Lloyd Wright natomiast nazwał telewizję "gumą do żucia dla oka", a ktoś inny "gigantyczną wścibską lornetką zaglądającą we wszystkie zakamarki naszego globu i jej głównego mieszkańca: człowieka".

Niestety, w tym włażeniu w bardzo intymne zakamarki człowieka telewizja bije wszelkie rekordy. Czy rzeczywiście wynaleziono ją po to? Po to, aby straszyła nas codziennie obrazami głupoty, podłości, złodziejstwa i zbrodni człowieka stworzonego przecież na "obraz i podobieństwo Boga"? I po to, aby nas ukołysała do snu serialami naszych najbliższych znajomych, ukochanych naszych przyjaciół z Telewizji?

"Kochamy nasze seriale" - woła pan w kapeluszu, a ukochana Ania ze ślicznej, miłej, polskiej dziewczyny przeistacza się na naszych oczach w seksowną TV Barbie. Tylko nasz Ken, dla zrównoważenia chyba, trzyma się jeszcze obyczajów człowieka zapraszanego przed wojną do szanujących się domów.

Pół wieku temu, kiedy telewizja zaczynała podbijać Warszawę, w mieście było paręset telewizorów. Listy, które wówczas przychodziły do mnie po poniedziałkowych spektaklach w Teatrze Telewizji, zaczynały się najczęściej od stów: Szanowny Panie Adamie. Wczoraj, kiedy Pan był u nas, powiedział Pan... Telewizja stata się gościem w domu, gościem przyjmowanym przez ojca - głowę rodziny, matkę i dwoje, troje dzieci. Gdy im się coś nie podobało, ojciec-król dzwonił do Telewizji i mówił: Wypraszam sobie, żeby ktoś palit papierosa, gdy do mnie mówi, albo: Jak ten pan trzyma ręce?! Jak ten pan siedzi?! Wyglądało to tak, jakby nasze domy były wylęgarnią wspaniałych manier i każda skaza na zachowaniu natychmiast wywoływała krytykę. - Mój tatuś znowu musiał opieprzyć tę naszą telewizje! - chwaliły na drugi dzień tatusia dzieci - następcy tronu.

Przypominam o tej rodzimej telewizji, bo ona i dziś się nie zmieniła. Telewizja nie ma dziś, jak się powszechnie uważa, 20-milionowej widowni. Ma natomiast parę milionów rodzinnych Teatrów Telewizji, i to właśnie ta kameralność, ta rodzinność widowni telewizyjnej wywołuje między innymi miłość do bohaterów naszych seriali. Kilkumilionowa widownia gromadzona na wielkich przestrzeniach kocha Tinę Turner, i trzech tenorów, i Mickiewicza.

Adresatem, odbiorcą telewizji jest dom rodzinny. Zapominamy o tej prawdzie na co dzień i zapominamy, że prawdziwa telewizja dzieje się na żywo. Tu i teraz. A wszelkie nagrane wcześniej programy są koniecznością uzupełniającą program emitowany na żywo.

Notowała Justyna Hoffinan-Wiśniewska

Nie tylko wielbiciele Adama Hanuszkiewicza wiedzą, że były dyrektor sceny narodowej i Teatru Telewizji, jest nie tylko znakomitym reżyserem i aktorem, ale też urodzonym gawędziarzem. Mistrz Adam przyjął nasze zaproszenie. Dzięki temu inaugurujemy autorski cykl jego opowieści, których tematem jest oczywiście... telewizja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji