Artykuły

Stan zagrożenia

Ta premiera to zalążek prawdziwego offu w stolicy - "Skórzaną maskę" wystawiła trójka aktorów i reżyser Darek Gajewski za pieniądze kilku sponsorów na użyczonej przez Teatr Dramatyczny małej scenie. Jest to coraz częstszy w Warszawie obyczaj. że młodzi artyści, którym nie chce się czekać na swoje pięć minut w teatrach repertuarowych, tworzą własne kompanie i grają na własny rachunek i ryzyko. W ten sposób tworzy się w stolicy zalążek prawdziwego teatru off, żywiołu wolnej sztuki, bez którego nie można sobie wyobrazić dzisiejszego teatru angielskiego i amerykańskiego. Zespół Gajewskiego jest o tyle wart uwagi, że skromnymi środkami osiąga wyśmienity rezultat, wykraczający znacznie poza standardy polskiego offu, z konieczności oszczędzającego na "wszystkim". Tutaj mamy do czynienia z porządnym, choć krótkim spektaklem, do którego napisano oryginalną muzykę, zaprojektowano dobre, teatralne dekoracje i który zagrano w sposób pozwalający się domyślać, że aktorzy na próbach zajmowali się czymś więcej niż piciem herbaty. Sztuka młodego dramaturga niemieckiego Helmuta Kraussera należy do popularnego obecnie nurtu nowego brutalizmu w teatrze niemieckim. Opowiada o młodym człowieku, który postanowił zabawić się w seryjnego mordercę i w tym celu zakupił piłę łańcuchową. To, co początkowo jest zabawą, zmienia się w dramat z chwilą, gdy chłopak barykaduje się w mieszkaniu z dziewczyną i na serio zaczyna terroryzować otoczenie. Ale nie spodziewajcie się zobaczyć na scenie wszystkich tych naturalistycznych dosłowności, które serwuje nam Towarzystwo Teatralne, specjalizujące się w podobnych sztukach. Żadnych gołych pup, kopania w ścianę ani plucia - Gajewski ze swoimi aktorami nie musi uciekać się do naturalizmu, aby zbudować na scenie stan prawdziwego zagrożenia. Przeciwnie: pokazuje, że zagrożenie, przemoc, brutalność rodzą się wewnątrz człowieka, są wynikiem procesu psychicznego, paru myśli, które przepływają przez głowę po cichu i bez efektu, a kiedy wypowie sieje na głos, wybuchają jak granat. Sławomirowi Grzymkowskiemu do wywołania grozy wystarczy mały gest, z którym gładzi swoją piekielną maszynę. Jego partnerka Edyta Łukaszewska cala silę wkłada nie w granie strachu, ale w jego opanowanie za wszelką cenę i dlatego jej rola jest poruszająca. Oboje umieją pokazać, jak bardzo wieloznaczna może być relacja między kobietą a mężczyzną, grają miłość tak. jakby to była nienawiść, i nienawiść tak, jakby to była miłość. W każdej minucie czuje się. że łączy ich walka, której żadne z nich nigdy nie wygra. Dwie są cechy, które wyróżniają przedstawienie Gajewskiego spośród innych realizacji nowej dramaturgii niemieckiej w Polsce. Pierwszą jest poczucie humoru: musicie zobaczyć, jak Grzymkowski, w gruncie rzeczy spokojny i miły chłopak, lata po mieszkaniu z warczącą piłą łańcuchową. Drugą - umiar. Edyta Łukaszewska nie musi zrzucać wszystkiego z siebie, aby swoją grę podszyć erotycznym napięciem. Razem daje to nadzieję, że warszawski off ma przed sobą ciekawą przyszłość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji