Artykuły

Rozdrapane emocje

AGNIESZKA GROCHOWSKA opowiada o swojej roli w "Więzi" w Teatrze Studio i powinnościach młodej aktorki na topie.

Więzienie. Matka odsiaduje wyrok dożywocia za zabicie swojego męża.

Pewnego dnia odwiedza ją córka. Nie widziały się 15 lat. W Teatrze Studio jutro odbędzie się premiera sztuki Rony Munro "Więź". Wrolach matki i córki Ewa Blaszczyk i Agnieszka Grochowska. Reżyseruje Zbigniew Brzoza.

DOROTA WYŻYŃSKA: Co dla Josie znaczy spotkanie z matką, której nie widziała od 15 lat? Dlaczego właśnie teraz decyduje się ją odwiedzić?

AGNIESZKA GROCHOWSKA: Chce się zobaczyć z matką, bo nie ma wspomnień. Przeżyła traumę i nie pamięta dzieciństwa. Nie wie, jaka była, nie wie, co lubiła jeść, z kim się przyjaźniła, czy jeździła na rowerze. To zdawałoby się mało ważne szczegóły, ale wyobrażam sobie, że taka niewiedza bardzo determinuje człowieka.

Josie sprawia wrażenie osoby, która znakomicie radzi sobie w życiu, przynajmniej zawodowo.

- Sprawnie porusza się w swoim menedżerskim świecie, dobrze zarabia. Jest bardzo zaradna, ale emocjonalnie kompletnie nieposkładana. To przenosi się na jej relacje z ludźmi. To jest już moja interpretacja tej postaci, bo sztuka jest niejednoznaczna, nie daje odpowiedzi. To, co mówi Josie, niekoniecznie pokrywa się z tym; co myśli, co czuje. Podobna sytuacja jest z jej matką. Dlatego bardzo trudno dotrzeć do tych kobiet, trudno dotrzeć do prawdy o nich.

Dlaczego Josie chce poznać swoją przeszłość?

- Bo chce poznać prawdę o sobie. Często nie rozumie swoich reakcji. Nie wie, co się z nią dzieje. Po spotkaniu z matką dociera do źródła. Jest córką osoby, która ma ogromny temperament, ale została wychowana w rygorze. Przez te 15 lat była wychowywana przez babcię - matkę ojca, nic dziwnego, że została totalnie odseparowana od matki.

Josie średnio panuje nad emocjami, ale próbuje zachować formę. Jest wychowana w świecie, w którym nie pokazuje się uczuć, słabości. Dlatego spotkanie z matką stara się sprowadzić do zwykłej rozmowy. Wydaje się jej, że przyjdzie do niej i po prostu zapyta: "Powiedz mi, jak to było, jakie miałam lalki, gdzie jeździłam na wakacje, kto był moim kolegą?", i wyjdzie stamtąd jakby nigdy nic. Jest przekonana, że ma dystans. Ale okazuje się, że tak nie jest. Że ta więź, nawet jeśli wszystko było tak brutalnie ucięte, wciąż istnieje.

Masz teraz bardzo dobry czas. Po roli w fiknie ,,Pręgi", który bije rekordy popularności, niedługo - po Nowym Roku - zobaczymy Cię jako Antygonę w Teatrze Telewizji przygotowanym przez Andrzeja Seweryna. Masz na koncie kilka ważnych ról teatralnych. Co dalej? O czym nie może zapomnieć młoda aktorka na początku swej drogi, nawet jeśli ta droga - tak jak Twoja - usłana jest różami?

- Nie może zapomnieć, że trzeba wciąż nad sobą pracować. Kiedyś wydawało mi się, że jak zagram jedną, dwie większe role, to już mi będzie łatwiej. Ale to nieprawda - za każdym razem trzeba zaczynać od początku. Przede mną - na razie - długa podróż. Wyjazd.

Zawodowy?

- Być może. Jeżeli nie wypali, to wyjeżdżam prywatnie. Podróże mają na mnie wielki wpływ. Trzeba coś zobaczyć, żeby mieć o czym opowiadać w teatrze, a poza tym muszę odpocząć i nabrać dystansu.

W przyszłym tygodniu w środę po spektaklu odbędzie się spotkanie zorganizowane we współpracy z Laboratorium Psychoedukacji i wydawnictwem Santorski - dyskusja na temat sztuki. Udział wezmą: Ewa Błaszczyk, Agnieszka Grochowska i Zbigniew Brzoza oraz Anna Kotowska z Laboratorium Psychoedukacji i Tomasz Jastrun. Prowadzenie: Agnieszka Rosloniak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji