Artykuły

Melpomena vs. Dziesiąta Muza

Nie da się ukryć, że przed obejrzeniem "Lotu nad kukułczym gniazdem" pojawiają się obawy, czy dzisiejszy teatr podoła wystawieniu sztuki, na podstawie której powstała tak znakomita i powszechnie znana ekranizacja filmowa. Czy będzie w stanie czymś zaskoczyć, oderwać się od skojarzenia z filmem, albo chociaż wywołać zbliżone odczucia. O całkowite odcięcie się od dzieła Formana ciężko, ale z pewnością cały zespół Teatru Powszechnego, wraz z reżyserem Janem Buchwaldem na czele, może pochwalić się równie dobrym produktem teatralnym.

Bohaterami najnowszego spektaklu warszawskiego Teatru Powszechnego są niedostosowani do świata zewnętrznego ludzie. Wytknięci palcami przez skomercjalizowane społeczeństwo, mocno stąpające po ziemi, nieradzący sobie na świecie, tkwią dobrowolnie w zamkniętym zakładzie dla psychicznie chorych, pokornie znosząc radykalne zasady oschłej siostry Ratched (Aleksandra Bożek). Poniżani przez dwóch pielęgniarzy ze skłonnościami psychopatycznymi, Warrena (Tomasz Błasiak) i Williamsa (Michał Sitarski), żyją z dnia na dzień, zajęci własnymi sprawami, czasem tylko grając wspólnie w karty. Ustawiają się w kolejce po środki uspokajające, poddają się obowiązkowej terapii zbiorowej - swoistej "zabawie w dziobanego" w stadzie kur, jak słusznie zauważy jeden z bohaterów - podczas której wspaniałomyślna siostra zadręcza swoich pacjentów. Ci zaś wykonują wszystkie polecenia bez słowa sprzeciwu. Jednak któregoś dnia to się zmieni

Cisza taka naturalna. Właśnie tak musi wyglądać psychiatryk: białe ściany, duże, zakratowane okna, przeszklona kabina dla sióstr wydających leki, pacjenci snujący się po holu, żyjący własnym życiem, zamknięci w swoim małym świecie. I ta cisza przerywana tylko od czasu do czasu pojedynczym krzykiem. Pomiędzy chorymi nie ma najmniejszej więzi, niektórzy co prawda rozmawiają ze sobą - ci tzw. "do wyleczenia" - zachowując odpowiedni dystans; pozostali funkcjonują jakby w innej rzeczywistości.

Jest pułkownik na wózku, zacięty konstruktor bomby, koślawy mężczyzna, przybierający pozę ukrzyżowanego Chrystusa, którego jedyną kwestią w całym spektaklu jest wykrzykiwane co jakiś czas, niezwykle wymowne zdanie: "pierdolić ich wszystkich!". Są jeszcze inni, wszyscy równie charakterystyczni. Różnorodność zbudowanych kreacji aktorskich oraz pozwolenie, by gra toczyła się swoim naturalnym tempem, do złudzenia przypominającym zwyczajny tok zdarzeń, należą bez wątpienia do ogromnych atutów spektaklu.

Spokój pierwszych minut czasu scenicznego przerywa wejście żywiołowego McMurphy'ego (Tomasz Sapryk). Już na wstępie prezentuje się on jako dusza towarzystwa, zagaduje do "stukniętych" i żartuje, wszędzie go pełno. Ubrany w czerwony t-shirt, jasne jeansy, brązową skórzaną kurtkę, z dużymi, ciemnymi okularami na twarzy wygląda luzacko i przebojowo, zupełnie inaczej niż pacjenci w szarych i granatowych ciuszkach, lub kraciastych szlafrokach w podobnej kolorystyce. Zadziwiające, jak gigantyczną dawkę energii może wnieść jedna osoba na scenę! Sapryk, nie dość, że na wejściu jest jedną wielką eksplozją, to utrzymuje ten poziom energetyczny aż do samego końca. Ani na moment nie słabnie, nie przekłamuje swoją ekspresywną grą, jest prawdziwy w tym, co pokazuje, niczego nie wymusza i to się doskonale daje odczuć.

Za sprawą McMurphy'ego zmieniają się również relacje między zamkniętymi osobami, głównie widoczne jest zacieśnianie się więzi między pacjentami a samym Murphy'm. Ta jedna postać jednoczy całą gromadkę, otwiera na nowe pomysły, zaszczepia w nich iskrę do działania. Z przyjemnością wspominam fragment przedstawienia, gdy Mc przed wyłączonym telewizorem symuluje przeżycia związane z oglądaniem mistrzostw i prowokuje tym sposobem pozostałych do tego samego. Emocje, jakie budzi wspomniana scena, nie są mniejsze, niż te wywołane w filmie analogicznym obrazem..

Ale w spektaklu Buchwalda pojawia się coś, czego nie ma u Formana - projekcje myśli Wodza, którym towarzyszą jednobarwne wizualizacje zmieniających się cyfr i obecność na scenie małego chłopca, przebranego za Indianina. W przedstawieniu postać Bromdena od początku jest kluczowa, reżyser na wstępie wyróżnia ją spośród innych, zwraca na nią uwagę widza. Poświęca Indianinowi pierwszą i ostatnią scenę, tworząc ładną klamrę kompozycyjną. Bromden po urazach, jakie zaserwował mu postępowy świat, czuje się zbyt mały, by czegokolwiek dokonać. Mimo dwóch metrów wzrostu i tężyzny fizycznej, mężczyzna ten wciąż nie jest wystarczająco duży w swoim mniemaniu; wciąż milczący, myje mopem szpitalne podłogi. Dopiero postać McMurphy'ego pozwoli mu przemówić, uwierzyć w siebie i w finałowej scenie urosnąć w siłę. On jest zwycięzcą. Przypisanie roli Bromdena Waldemarowi Kownackiemu było wyśmienitym wyborem, najlepszym z możliwych. Jego warunki sceniczne wprost idealnie pasują do granej postaci. W tej chwili trudno wyobrazić sobie, by role Wodza i McMurphy'ego miałyby być powierzone innym aktorom.

Przedstawienie ogląda się z nieustającą ciekawością, napięciem, ale bez obciążenia psychicznego. Daje się zauważyć masę punktów stycznych z filmem. Mimo tak różnych przecież środków wykorzystywanych w kinie i teatrze, kilkakrotnie łapałam się na wrażeniu, że oglądam właśnie film. Gwoli wyjaśnienia - to żaden zarzut, wręcz przeciwnie - kolejny ukłon w stronę twórców, głównie Jana Buchwlada, za płynne i spójne poprowadzenie akcji. Aktorzy doskonale wypełniają przestrzeń sceniczną, a wdzięcznie rozegrane sceny - gry w koszykówkę i imprezy nocnej - wywołują uśmiech. Cieszy także pozostawienie w kulisach sceny miłosnej jąkały Billy'ego (notabene, świetna kreacja Piotra Ligienzy) i Candy Starr (Eliza Borowska) oraz samobójstwa wyżej wymienionego bohatera - niepotrzebna krew i kiepska erotyka w wydaniu teatralnym mogłyby popsuć naprawdę dobrą całość.

W starciu Melpomena kontra Dziesiąta Muza, po wyrównanej grze, domniemanemu faworytowi - kinie - nie udało się ostatecznie pokonać rywala. Pomimo - co trzeba zaznaczyć - bardziej spektakularnej bramki dla drużyny Formana, decydujące spotkanie o "Lot nad kukułczym gniazdem" kończy się wynikiem 1:1.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji