Artykuły

Czary-mary odchodzą w niepamięć?

Przydeptują scenariusze na szczęście, wystrzegają się tortów orzechowych, uciekają przed czarnym kotem i nie przechodzą pod drabiną. Chociaż nie wierzą w zgubne skutki nieprzestrzegania zawodowych przesądów, nie zapominają o nich - "na wszelki wypadek" - pisze Karolina Przewrocka w Gazecie Wyborczej - Praca.

Marek dobrze pamięta słowa, które 30 lat temu powtarzali starzy marynarze: nie wpuszczaj baby na pokład, bo przyniesie ci pecha. A dzisiaj? - I babę armator wpuści, i statek wyprowadzi z portu w piątek trzynastego, albo w prima aprillis. Pechowość daty nie gra roli, jeśli właściciel statku ma ją zapisaną w planie, z którego musi się wywiązać - mówi Marek Zalewski, mechanik okrętowy. Jego zdaniem era przesądów dawno minęła, a na martwienie się, by nie podpaść złemu, nikt już dzisiaj nie ma czasu. Lidia Jazgar wyróżnia się na tle krakowskich artystów. Nie przydeptuje scenariusza, który upadł jej na podłogę, nie denerwuje na widok czarnego kota. - Nie wierzę w sceniczne przesądy, ale w siłę pozytywnego myślenia. W trudnej sytuacji po prostu mówię sobie: wszystko będzie dobrze - uśmiecha się Jazgar. Aktor Michał Żebrowski przegląda poranną gazetę i nie dziwią go najświeższe doniesienia z Rosji. Nie zgadza się z końcem ery czarów, bo uważa, że magia to ważny element życia w czasach kryzysu i niepewności. - Jak inaczej rozumieć popularność kontrowersyjnego rosyjskiego hipnotyzera, Anatolija Kaszpirowskiego? Gdyby ludzie nie potrzebowali takiego wsparcia, nie proponowano by mu poprowadzenia show w telewizji - komentuje Żebrowski.

Zdaniem kulturoznawców zawodowe przesądy zanikają, bo żyjemy w czasach, w których sacrum łatwo wypłukuje się z codzienności. Według psychologów nawet zagłuszane przesądy nigdy nie stracą na wartości. Są dla nas ważne, bo uczynienie magicznego gestu w trudnej sytuacji obniża lęk i daje poczucie, że szczęście w pełni zależy od nas.

Trumna, puder i gwóźdź

Joanna Szczepkowska zamarła, gdy debiutujący tego dnia młody aktor przyniósł w ramach poczęstunku tort z orzechami. - Byłam zaskoczona - przecież orzechy w dniu spektaklu przynoszą aktorowi pecha! - opowiada Szczepkowska, i od razu dodaje: - Ta zasada ma bardzo praktyczne odzwierciedlenie: wprawiony aktor wie, że orzechy drażnią gardło i nie wolno ich jeść przed występem - tłumaczy aktorka. Magia jest dla niej istotą teatru, a elementem tej magii jest emocjonalna więź z tradycją. - Jeśli tradycja podaje, że przed spektaklem powinniśmy wystrzegać się rozsypanego pudru, to wcale nie oznacza, że w razie jego rozsypania natychmiast wpadamy w panikę przed rozwiązaniem się roli albo niechcianym romansem ze scenicznym partnerem. Chodzi o pewną ogólną aurę, obyczaje charakterystyczne tylko dla grupy aktorów, które ją wyróżniają - mówi Joanna Szczepkowska. Martwi się, bo zauważa, że teatralne czary nie są dziś traktowane z należytą powagą. O czarach się opowiada, przekazuje ich tradycję z ust do ust. Czary potrzebują przestrzeni, słuchaczy i opowiadających. A dzisiaj? - Dzisiaj nie ma na to czasu: w teatrze wszyscy są zabiegani, każdy zajmuje się sobą. Młode pokolenie aktorów nie ma o magii teatru pojęcia, bo brakuje ludzi, którzy mogliby im o niej opowiedzieć - mówi aktorka.

Dla Michała Żebrowskiego szacunek do zabobonów to istotna część teatralnej tradycji. Nie toleruje więc czarnych kotów, wystrzega się pawich piór, a przed wejściem na scenę dotyka gwoździa albo innego zakrzywionego przedmiotu. Garderobianym nie pozwala na wprowadzanie poprawek do założonego już kostiumu. Jak mówi, z obawy przed "zaszyciem" pamięci i zapomnieniem tekstu przed wyjściem na scenę. Podkreśla jednak, że nie wiara popycha go do "czarów", a czysty szacunek dla teatru. - Jak pokazuje zresztą historia, przesądy nie zawsze się sprawdzają - inaczej wielu aktorów zakończyłoby swoją karierę po rolach w "Makbecie" czy "Balladynie". Kto wie zresztą, czy nie słusznie - mówi Michał Żebrowski.

Teatralni koledzy Żebrowskiego skwapliwie przydeptują kartki scenariusza, które upadły na podłogę i nie pozwalają na to, by w charakteryzacji rozsypał im się puder. Sceniczne przesądy zalecają również całowanie sceny przed wstąpieniem w szereg aktorów i wystrzeganie się udziału w spektaklach, w których jako rekwizyt pojawia się trumna. Za przynoszące pecha uważane jest w teatrze gwizdanie. Zakaz wprowadzili tam podobno sami marynarze, którzy dawno temu obsługiwali teatralne dekoracje i gwiżdżąc porozumiewali się między sobą. Należało więc zachować ciszę, by nie przeszkadzać im w pracy. Chociaż dzisiaj marynarzy w teatrze nie uświadczysz, pozostał zakaz gwizdania wśród aktorów - w obawie przed wygwizdaniem przez publiczność w czasie spektaklu.

(...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji