Artykuły

Trwaj, chwilo

- Nagroda jako taka jest czymś na tyle perwersyjnym, że trudno mi jednoznacznie określić swoje uczucia. Oczywiście bardzo się cieszę, ale zostałem także zmobilizowany do dalszego działania. Zgodnie z tradycją uroczystości będę zobowiązany zaprezentować fragment najnowszego przedstawienia, którego premiera planowana jest na koniec czerwca w Teatrze Dramatycznym w Warszawie - mówi KRYSTIAN LUPA, laureat Europejskiej Nagrody Teatralnej.

Wybitny reżyser i scenograf. Trudno przecenić rolę, jaką odegrał - bezpośrednio i przez swoich uczniów - w kształtowaniu krajobrazu współczesnego polskiego teatru. Gdyby miał wyjechać na przymusowe wakacje, zabrałby "Kunst der Fuge" Bacha. W różnych wykonaniach, by móc smakować różnice i niuanse.

Na początku kwietnia odbierze Pan we Wrocławiu prestiżową nagrodę o międzynarodowym zasięgu - Premio Europa per ii Teatr.

- Nagroda jako taka jest czymś na tyle perwersyjnym, że trudno mi jednoznacznie określić swoje uczucia. Oczywiście bardzo się cieszę, ale zostałem także zmobilizowany do dalszego działania. Zgodnie z tradycją uroczystości będę zobowiązany zaprezentować fragment najnowszego przedstawienia, którego premiera planowana jest na koniec czerwca w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.

O czym opowiada Pan w najnowszym spektaklu?

- O fenomenie osobowości, o ludzkich marzeniach, szaleństwie i samookłamywaniu. Posłużę się historiami trzech ikonicznych dla XX wieku postaci - Marilyn Monroe, Simone Weil i Gurdżijewa. Ten ostatni był z kolei guru dla Grotowskiego. Fakt, że premiera fragmentów odbędzie się właśnie

we Wrocławiu, mieście Grotowskiego, jest dla mnie cenną okazją do podjęcia próby żywego dialogu ze spuścizną teatralną, jaką po sobie pozostawił. Całość będzie nosiła tytuł- za Bergmanem - "Persona". Całe szczęście pojedyncze słowa nie są objęte prawami autorskimi!

Kiedy odkrył Pan przyjemność podróżowania?

- Nie od razu czułem, że powietrze jest moim żywiołem. Pamiętam swój pierwszy lot z Pragi do Rabatu, miałem wrażenie, że cały lot zależy od tego, czy będę skupiony i czy utrzymam maszynę w powietrzu! Przez długi czas uważałem, że nie jestem stworzony do latania. Sądziłem, że aby podróżować, trzeba jechać pociągiem, na wielbłądzie, czymkolwiek, co pozwoli chwili podróży wybrzmieć w czasie. Aż w końcu, lecąc do Nowego Jorku, przyszło mi na myśl, że samolot daje magiczną władzę nad przestrzenią i czasem, pozwala niejako gonić słońce i pokonywać klimaty. To dość metafizyczne doświadczenie. Jakie miejsca są dla Pana inspiracją? Kiedyś spokój i twórczą atmosferę odnajdywałem na Helu, w małej chatce nad zatoką, i w idealnym zakątku pod rozłożystym dębem w okolicy. Ostatnio na tyle dużo podróżuję, że nauczyłem się lubić latać tam, gdzie muszę, skoro nie zawsze mogę lecieć tam, gdzie lubię. A lubię Nowy Jork, ze swoją ekstremalnością i poczuciem, że nie ma miejsca równie rozszalałego. Chętnie odkrywam także Paryż oraz miasta i miasteczka Włoch. Tak naprawdę jednak kiedy tylko mogę, staram się pomieszkać w Krakowie, w którym prawie nie bywam, a gdzie czeka na mnie dom z balkonem z widokiem na niemal dziki ogród, lam odpoczywam najlepiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji