Artykuły

"Widnokrąg". Przemiana Magdy S.

- W spektaklu takim jak "Widnokrąg" żadną konwencją gry aktorskiej się nie zasłonisz. Trzeba znaleźć we własnym wnętrzu ten osobisty, intymny ton - mówi MAGDALENA SZTEJMAN-LIPOWSKA o roli Matki w "Widnokręgu" w Teatrze im. Osterwy w Lublinie.

Tamara Gong: "Widnokrąg" to spektakl zdziwień. Że udało się poetykę powieści przenieść na scenę, że delikatna materia wspomnień bohatera tak pięknie wpasowała się w wymogi dramaturgii, że aktorzy bezbłędnie wczuli się w oniryczną konwencję spektaklu. Zadziwia wszystkich także Pani rola

Magdalena Sztejman-Lipowska: Rola matki Piotra [na zdjęciu] była w moim doświadczeniu czymś absolutnie nowym. Innym od tego, co dotąd grałam, do czego przyzwyczajona była publiczność. Moje liczne komediowe wcielenia grane były szybko i śmiesznie. Tym razem zależało mi na tym, żeby pokazać, że mam w sobie pokłady dramatyzmu.

Udało się. Ten wspaniały temperament, który wykorzystywali dotąd reżyserzy spektakli w Osterwie, w "Widnokręgu" został okiełznany. Postać Matki jest statyczna, symboliczna, budowana powściągliwie, oszczędnymi środkami.

- Nie mogło być inaczej. Muszę być skupiona, wyciszona. W spektaklu takim jak "Widnokrąg" żadną konwencją gry aktorskiej się nie zasłonisz. Trzeba znaleźć we własnym wnętrzu ten osobisty, intymny ton. Trzeba czerpać z własnych emocji. To wszystko musi być prawdziwe. Płynące z głębi duszy. Ta postać pod pozorami energii, życiowej dzielności , musi mieć w sobie ból

Matka skupia w sobie "wszystkie dolegliwości ludzkiego losu" jak nazywa to Myśliwski. Nie jest jednak banalnie płaczliwa, ale jak napisano w jednej z recenzji, nawet gdy zachowuje się w sposób egzaltowany czy pretensjonalny, emanuje autentyczną wrażliwością.

- Ona jest jak te kobiety, które dźwigając ciężar ponad miarę, trzymają fason. Lecz w pewnym momencie pękają. Książka pomogła mi zrozumieć Matkę, która płacze nocami: przeżywa lek i troskę o syna, żal po utracie męża, codzienne przyziemne kłopoty. Przygniata ją samotność, ale wobec świata i ludzi musi być zawsze "do przodu".

Trudne są zapewne do grania te długie monologi Matki. Jeden z nich "o ostatniej filiżance" to właściwie genialny skrót ludzkiego losu.

- Tak właśnie jest. Z każdą stłuczoną , zgubioną filiżanką ktoś z jej bliskich odchodził. Banalna opowieść o serwisie staje się syntezą całego życia tej rodziny. W monologach Matki najtrudniejsze jest to, by utrzymać napięcie publicz- ności. Dotrzeć do niej z wagą każdego wypowiadanego słowa. Już kiedy po raz pierwszy czytałam tę rolę, czułam, że jest w tym tekście coś magicznego. Coś ,czego nie umiem nazwać , ale co unosi się w powietrzu

Reżyser Bogdan Tosza już uprzednio doceniał Pani talent, powierzają rolę Niani w "Romeo i Julii", a potem Walerii w "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego". Czy równie dobrze odebrała Pani koncepcję scenografa Jerzego Kaliny?

- O tak. Jestem wdzięczna Bogdanowi Toszy, że mi zaufał i powierzył rolę, w której mogłam zaistnieć inaczej niż dotąd. A Jerzy Kalina wyczarował ten tajemny świat Myśliwskiego, który pomaga nam się w naszych postaciach odnaleźć. Działa na nas, aktorów, także muzyka Piotra Salabera. I jeszcze ten ruch zakomponowany przez Zbigniewa Szymczyka. Wszystko to tworzy na scenie niepowtarzalny klimat. Mamy poczucie, że gramy w spektaklu niezwykłym.

Czar trwa jeszcze po opadnięciu kurtyny?

- Trwa. Trudno przestawić się po przyjściu do domu na inne myślenie. Jest się trochę jak obudzonym ze snu. Człowiek pracuje w tej sztuce jeszcze bardziej niż zazwyczaj na swoim organizmie, na żywych emocjach. Podczas prób też tak było. Ledwo wróciłam do domu, chciałam znowu wracać na scenę i od nowa próbować

Rzeczywiście chwilami odnosi się wrażenie, że zespół aktorski jest jak w transie

- I z każdym następnym przedstawieniem wchodzimy w ten świat Myśliwskiego głębiej. Nie uważam, by moja postać była skończona, gotowa. Za każdym razem będę coś nowego odkrywać.

Sylwetka

Absolwentka PWST w Krakowie, od początku związana z Teatrem Osterwy, gdzie kontynuuje tradycje rodzinne - ojciec Zbigniew Sztejman był aktorem i dyrektorem tej sceny. W 2006 r. lauretka Złotej Maski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji